reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Październikowe mamy 2018

Nie nadrobię wczorajszego dnia . Jestem z M. w szpitalu.
Wczoraj o 12 wycinali mu migdał...do 17 w miarę a to jakie płacze, wymioty i krwotoki później aż do teraz to szkoda pisać.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie.
Rano zwymiotował na mnie krwią ze skrzepami tak że wszystko łącznie z majtkami miałam w tej krwi a skrzepy jak pijawki wszędzie, na łóżku, na podłodze. Myślałam,że sama zwymiotują.Teraz zasnął w poprzek na łóżku i aż boję się go ruszać :(Zobacz załącznik 871333


Duzo zdrowka dla maluszka. Dzieci na szczescie szybko dochodza do siebie, ich regeneracja jes
.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy

Powinnas dac sobie czas. Przezylas tragedie, musisz pozwolic sobie przezyc zalobe. Nawet nie wiesz, jak bardzo mi przykro, ze nie udalo sie Franka zatrzymac jeszcze choc na kilka tygodni.
Masz prawo postawic mu pomniczek, masz prawo do zaloby, do oplakiwania go. To Twoj synek i bedzie nim juz na zawsze.
Pomysl o terapii, o spotkaniach z psychologiem, moze grupie wsparcia? Nie bedziesz tak samotna, poznasz osoby, ktore przeszly przez to samo...
Wiem, ze ciezko w. to uwierzyc ale ja goraco w to wierzs, ze kiedys wzejdzie dla Was sloneczko, urodzisz braciszka kub siostrzyczke Franka a on bedzie nad Wami czuwal jak Aniol Stroz z gory...
Tule Cie mocno i dziekuje, ze. sie odezwalas.
Tesknilysmy za Toba.. .
 
reklama
@Oczekujaca123 bardzo tu czekałyśmy na wieści od Ciebie. Dzięki że się odezwałaś, bo wiele z nas było i jest z Tobą myślami przez te dni.
Nie obwiniaj się bo zrobiłaś wszystko dobrze. Masz prawo być zła, nieszczęśliwa i przeżywać to po swojemu.
Przyjdzie czas, że nabierzesz sił i znów zawalczysz o swoje szczęście. Tego Ci z całego serca życzę. Trzymaj się! Ściskam Cie mocno.
 
Nie nadrobię wczorajszego dnia . Jestem z M. w szpitalu.
Wczoraj o 12 wycinali mu migdał...do 17 w miarę a to jakie płacze, wymioty i krwotoki później aż do teraz to szkoda pisać.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie.
Rano zwymiotował na mnie krwią ze skrzepami tak że wszystko łącznie z majtkami miałam w tej krwi a skrzepy jak pijawki wszędzie, na łóżku, na podłodze. Myślałam,że sama zwymiotują.Teraz zasnął w poprzek na łóżku i aż boję się go ruszać :(Zobacz załącznik 871333
Szybkiego powrotu do zdrowia dla synka życzę.
 
@Oczekujaca123 czekałyśmy tu na Ciebie dzień w dzień.
Bardzo mi przykro i przyjmij moje wyrazy współczucia.
Tak jak radzą Koleżanki, psycholog teraz będzie dla Ciebie duża pomocą.
To zrozumiałe, że cierpisz, musisz się uporać z olbrzymią stratą.
Mam nadzieję, że w niedługim czasie będziesz miała w sobie na tyle siły żeby zawalczyć o rodzeństwo dla Frania.
Bardzo Ci życzę żeby tak się stało.
Pamiętaj, że jesteśmy całym sercem z Tobą i odzywaj się pisz z nami i bądź kiedykolwiek będziesz tego chciała.
Dla nas zawsze już będziesz jedną z nas.
Jest mi bardzo przykro, że spotkała Cię taka tragedia .
Dziękuję Ci, że się odezwałaś

<3 :-**********
 
.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy

Przytulam Cię mocno. Nie potrafię sobie wyobrazić przez co przeszłaś i z czym musisz jeszcze się zmierzyć...jest to bardzo niesprawiedliwe...i niezmiernie mi przykro, że Ciebie to spotkało. Masz prawo do żałoby i przejścia jej w taki sposób jaki Ty chcesz...staraj się myśleć o sobie i nie ważne co inni myślą.
Z bliskiego mi "doświadczenia" wiem, że tylko czas może zagoić rany i ból. Moja przyjaciółka urodziła w 24 tygodniu dwie córeczki...obie straciła...nie odrazu...po kilku dniach pierwszą i po 2 tygodniach drugą. Dziś jest szczęśliwą mamusią Antosia, Ali i Oli a swoje córeczki odwiedza...i zawsze o nich pamięta. Kiedy jestem u niej odwiedzamy je i zapalamy płomyczki...
Uwierz że można żyć po stracie...Dziś to świeże i niewyobrażalne, ale rzeczywiście może pomogły by Ci spotkania w grupie wsparcia...pomyśl o tym. Zawsze możesz zrezygnować...A spróbować na pewno warto. Franio by chciał byś była szczęśliwa... jestem tego pewna. Tylko daj sobie czas. Mocno Cię przytulam.
Jeśli byś chciała mogę Cię skontaktować z moją przyjaciółką...może jak z nią porozmawiasz...może jak usłyszysz kogoś kto miał podobne przeżycia...pomyśl. Daj znać [emoji8]
 
Nie nadrobię wczorajszego dnia . Jestem z M. w szpitalu.
Wczoraj o 12 wycinali mu migdał...do 17 w miarę a to jakie płacze, wymioty i krwotoki później aż do teraz to szkoda pisać.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie.
Rano zwymiotował na mnie krwią ze skrzepami tak że wszystko łącznie z majtkami miałam w tej krwi a skrzepy jak pijawki wszędzie, na łóżku, na podłodze. Myślałam,że sama zwymiotują.Teraz zasnął w poprzek na łóżku i aż boję się go ruszać :(Zobacz załącznik 871333
Mamisia...wiem jak to jest...ja ze swoim 2 lata temu 3 tygodnie spędziłam w szpitalu z zapaleniem opon mózgowych.
Najważniejsze jest, że Młody wyzdrowieje [emoji8] już niebawem będziesz z nim w domu a on będzie znów ładnie się bawił i z Tobą rozmawiał. Siły życzę i cierpliwości. [emoji8]
 
.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy
Kochana, dzien pogrzebu jest wazny, wreszcie bedziesz miala miejsce, w ktore zawsze mozesz przyniesc cos dla swojego Synka, ukladac swoje mysli i uczucia bez zgiełku zewnetrznego swiata. Popros kogos (moze jakas bliska Ci kobiete), aby poszukal namiarow na psychologa, ktory specjalizuje sie w terapii rodzicow po stratach lub NEST, moze jakiejs grupy wsparcia dla rodzicow. Decyzja czy zaczniecie tam chodzic bedzie nalezala do Was, ale warto zeby ktos z zewnatrz przemierzyl internet lub poradnie, bo samemu latwo utknac na tym etapie. Dbajcie teraz z mężem o siebie nawzajem, zebyscie dali rade z tym ciezarem i nie bali sie mysli o drugim dziecku.
 
.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy
Przytulam Cię mocno brak mi słów[emoji20][emoji26].
 
W dzien spi pd 12 do 13-30 mniej więcej. Drzemki potrzebuje. Zasypia szybko, budzi sie sama..rytual ld 18. W pokoju ma ciemno, leze z, nia, jak mowie mama.spi co.dostake z glowki w plecy czy gdzie indziej mama.obudz. ja widze ze ona wcale nie jest zmeczona tak po prostu, jak juz jest ziewnie obroci sie i spi.
Nie mam pojecia juz ani prosba ani grozba. Raz chce glaskania po plecach, raz nie chce zeby ja dotykac, raz chce sama zasypiac ale po 15 min wola i proai zebym.sie polozyla. Eh chyba taka jej uroda
To może za wcześnie dla niej na spanie. Są fazy snu i fazy dnia. I o 17 może być zmęczona a o 18 już przechodzi i dopiero zmęczona znowu jest o 19. Spróbuj położyć ją o 19 lub 20. Ja mojego kładę o 20.30 i zasypia bez mojego udziału w 5 min. Nawet 3. Ale dlatego że po prostu to jest "znaleziona przez nas jego pora"
 
reklama
@Oczekujaca123 Kochana wspolczuje Ci z calego serca. Masz prawo byc zla bo spotkala Cie tragedia.Musicie teraz z mezem wspierac sie wzajemnie .Pamietaj ze jestesmy z Toba i zawsze bedziemy jesli bedziesz nas potrzebowac bo tak jak pisza dziewczyny jestes jedna z nas.
 
Do góry