reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Październikowe mamy 2018

Dziewczyny, czy któras z was ma nadkrzepliwosc lub trombofilie?

Bo ja mam złe wyniki i jest podejrzenie, jutro mam jechać po skierowanie do poradni nadkrzepliwosci i poradni genetycznej aby wszystko posprawdzac :-(
Hej,
U mnie jest tak, że nie mam czynnej trombofilii (miałam dużo badań z krwi) ale jestem nosicielką mutacji dwóch genów (MTFHR i PAI 1), które predysponują do niej oraz do tworzenia się zakrzepów. Zawsze pytają czy w rodzinie był jakiś przypadek, u mnie nie było. No ale ja miałam 5 wczesnych poronienie i dlatego całą ciąże mam zaleconą heparynę oraz accard.
Daj znać co wyszło nie tak.
 
reklama
No podobno innego nie chciałam i walka była zacięta ;) jednak metoda jak dla mnie nie do przyjęcia...
Metoda jak z horroru... Chyba podchodzi już pod znęcanie się [emoji33] Ja próbuję aktualnie przekonać moją córkę, że nie trzeba się bać robaków i pająków (szczególnie pająków) i baaardzo ciężko to idzie. Ja wręcz lubię pająki i nie chcę, żeby ona panikowała. Więc nie wyobrażam sobie, co by było gdybym jeszcze dodatkowo ją straszyła tymi pająkami... Tak jak piszesz - trauma na całe życie zostaje. Mnie straszono szerszeniami - babcia mi powtarzała, że szerszeń jak 3 razy kogoś użądli, to się umiera, co jest kompletną bzdurą, bo ma podobną ilość jadu do osy, tylko żądło jest trochę grubsze, więc podobno bardziej boli. Ale do dzisiaj jestem kompletnie przerażona na widok szerszenia...
 
Nie nadrobię wczorajszego dnia . Jestem z M. w szpitalu.
Wczoraj o 12 wycinali mu migdał...do 17 w miarę a to jakie płacze, wymioty i krwotoki później aż do teraz to szkoda pisać.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie.
Rano zwymiotował na mnie krwią ze skrzepami tak że wszystko łącznie z majtkami miałam w tej krwi a skrzepy jak pijawki wszędzie, na łóżku, na podłodze. Myślałam,że sama zwymiotują.Teraz zasnął w poprzek na łóżku i aż boję się go ruszać :(Zobacz załącznik 871333
Biedny Maluszek. Współczuję przeżyć ale teraz na pewno będzie już dobrze.
 
Nie nadrobię wczorajszego dnia . Jestem z M. w szpitalu.
Wczoraj o 12 wycinali mu migdał...do 17 w miarę a to jakie płacze, wymioty i krwotoki później aż do teraz to szkoda pisać.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie.
Rano zwymiotował na mnie krwią ze skrzepami tak że wszystko łącznie z majtkami miałam w tej krwi a skrzepy jak pijawki wszędzie, na łóżku, na podłodze. Myślałam,że sama zwymiotują.Teraz zasnął w poprzek na łóżku i aż boję się go ruszać :(Zobacz załącznik 871333
Biedactwo :( szybkiego powrotu do zdrowia!
Metoda jak z horroru... Chyba podchodzi już pod znęcanie się [emoji33] Ja próbuję aktualnie przekonać moją córkę, że nie trzeba się bać robaków i pająków (szczególnie pająków) i baaardzo ciężko to idzie. Ja wręcz lubię pająki i nie chcę, żeby ona panikowała. Więc nie wyobrażam sobie, co by było gdybym jeszcze dodatkowo ją straszyła tymi pająkami... Tak jak piszesz - trauma na całe życie zostaje. Mnie straszono szerszeniami - babcia mi powtarzała, że szerszeń jak 3 razy kogoś użądli, to się umiera, co jest kompletną bzdurą, bo ma podobną ilość jadu do osy, tylko żądło jest trochę grubsze, więc podobno bardziej boli. Ale do dzisiaj jestem kompletnie przerażona na widok szerszenia...
No dokladnie! Moj sie nawet much boi [emoji85] ucieka z placzem, wiec nie wyobrazam sobie zebym miala jeszcze w jaki kolwiek sposob go tym stresowac [emoji85]
 
Ojjjj Ale mam do nadrobienia kilkanaście stron ... :eek:

Jeśli ktoś jutro wizytuje , powodzenia i zdrówka dla Was i babaskow ;)

Jeśli ktoś się gozej czuje , to też zdrówka i muszę nadrobić tematy ;-) ;)
Wybacz za te negatywna ocene, wciśnięlo mi sie ;) juz cofnelam
Nie nadrobię wczorajszego dnia . Jestem z M. w szpitalu.
Wczoraj o 12 wycinali mu migdał...do 17 w miarę a to jakie płacze, wymioty i krwotoki później aż do teraz to szkoda pisać.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie.
Rano zwymiotował na mnie krwią ze skrzepami tak że wszystko łącznie z majtkami miałam w tej krwi a skrzepy jak pijawki wszędzie, na łóżku, na podłodze. Myślałam,że sama zwymiotują.Teraz zasnął w poprzek na łóżku i aż boję się go ruszać :(Zobacz załącznik 871333
Biedny :( i Ty tez biedna... Jak dzieci cierpia to mamy razem z nimi...
 
.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy
 
.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy
Bardzo Ci wspolczuje. Spotkalo Was najgorsze co moze sie w zyciu wydarzyc. Nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić co przezywasz i nikt kto tego nie przezyl, nie powinien Cie pouczac ze robisz cos zle. Pozegnajcie Frania w spokoju...
 
reklama
Do góry