reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Październikowe mamy 2018

reklama
Bardzo mi przykro że musisz przez to przechodzić. Zastanów się czy spotkać się jeszcze z psychologiem. To może pomóc. Daj sobie też czas, żałoba jest potrzebna aby zmienić myślenie i nastawienie. Narazie pozwól sobie na smutek i żal. To jest potrzebne.
Na pocieszenie mogę Ci powiedzieć że moja koleżanka, urodziła dziecko w 8 miesiącu które zmarło w brzuszku z powodu zawału łożyska. Po roku zaszła w ciążę i urodziła zdrową dziewczynkę. Ważne aby się nie poddawać, bo nikt z nas nie wie co go jeszcze czeka i kiedy.
Życzę Ci dużo siły i wytrwałości.
Ściskam Cię mocno.




.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy
 
Oczekujaca, nie ma slow, ktore dodaly by Ci wsparcia w tych ciezkich chwilach, dlatego wirtualnie moge Cie jedynie przytulic :( Strasznie mi przykro, ze stalo sie tak, a nie inaczej :(
 
Nie nadrobię wczorajszego dnia . Jestem z M. w szpitalu.
Wczoraj o 12 wycinali mu migdał...do 17 w miarę a to jakie płacze, wymioty i krwotoki później aż do teraz to szkoda pisać.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie.
Rano zwymiotował na mnie krwią ze skrzepami tak że wszystko łącznie z majtkami miałam w tej krwi a skrzepy jak pijawki wszędzie, na łóżku, na podłodze. Myślałam,że sama zwymiotują.Teraz zasnął w poprzek na łóżku i aż boję się go ruszać :(Zobacz załącznik 871333
Biedny:( oby szybko doszedł do siebie.
 
SUPER ze z nocnikiem taki początek .:)
Co do zasypiania
A ile spi za dnia... ile ma drzemeki?? W jakich godzinach? To istotne...i o ktorej zaczynacie rytuał?

Ja zaobserwowalam, ze np.. jeden mi ziewa a drugi syn szaleje...i nie wyglada na spiacego, ale jak zaczynam rytuały wieczorne to obaj na raz w nich uczestniczą.. i o dziwo czesto jest tak ze ten co ziewal dluzej zasypia, a ten co szalal pada pierwszy...
Wiec moze warto pomalu przestawiac do tych godzin wczesniejszych... nie sugerowac sie ze dziecko szaleje... roelty w dół..kapiel i spać... moze spróbuj sie polozyc z nią... tlu.aczac mama idzie spac... najwyzej pare dni bedzie lezec przez godzine czy 1.5 wieczorem...ale zatrybi i sie przestawi..a jak bedzoe wstawac..to zachecac..chodz do mnie przytulic sie..idziemy spac... jak bedzoe miala ciemno w pokoju to dlugo tez sie nie zabawi...
Moj jak wczoraj zasnal w koncu o 19.30... to mysle ze pospi do 7.30 ..a drzemke ma raz ..ok 11~13....
W dzien spi pd 12 do 13-30 mniej więcej. Drzemki potrzebuje. Zasypia szybko, budzi sie sama..rytual ld 18. W pokoju ma ciemno, leze z, nia, jak mowie mama.spi co.dostake z glowki w plecy czy gdzie indziej mama.obudz. ja widze ze ona wcale nie jest zmeczona tak po prostu, jak juz jest ziewnie obroci sie i spi.
Nie mam pojecia juz ani prosba ani grozba. Raz chce glaskania po plecach, raz nie chce zeby ja dotykac, raz chce sama zasypiac ale po 15 min wola i proai zebym.sie polozyla. Eh chyba taka jej uroda
 
Nie nadrobię wczorajszego dnia . Jestem z M. w szpitalu.
Wczoraj o 12 wycinali mu migdał...do 17 w miarę a to jakie płacze, wymioty i krwotoki później aż do teraz to szkoda pisać.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie.
Rano zwymiotował na mnie krwią ze skrzepami tak że wszystko łącznie z majtkami miałam w tej krwi a skrzepy jak pijawki wszędzie, na łóżku, na podłodze. Myślałam,że sama zwymiotują.Teraz zasnął w poprzek na łóżku i aż boję się go ruszać :(Zobacz załącznik 871333
Biednactwo... goi sie wszystko. Mojej starszej wycinali trzeci migdal jak.miala 4 lata, jak.sie obudziala zjadla.dwa lody i bylo naprawde dobrze. Obyło sie bez tych atracji ktore macie. Kochana trzymaj sie, dzis juz bedzie tylko lepiej.
 
.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy
To będzie trudny czas ale nie rezygnuj z psychologa. To może być bardzo pomocne. Do tego wsparcie bliskich i na pewno niedługo zostaniesz mamą czego Ci bardzo bardzo życzę. A Franio będzie patrzył na Was z góry :* :*

Poprawa: zostaniesz drugi raz mama bo już nia jesteś i zawsze będziesz
 
Metoda jak z horroru... Chyba podchodzi już pod znęcanie się [emoji33] Ja próbuję aktualnie przekonać moją córkę, że nie trzeba się bać robaków i pająków (szczególnie pająków) i baaardzo ciężko to idzie. Ja wręcz lubię pająki i nie chcę, żeby ona panikowała. Więc nie wyobrażam sobie, co by było gdybym jeszcze dodatkowo ją straszyła tymi pająkami... Tak jak piszesz - trauma na całe życie zostaje. Mnie straszono szerszeniami - babcia mi powtarzała, że szerszeń jak 3 razy kogoś użądli, to się umiera, co jest kompletną bzdurą, bo ma podobną ilość jadu do osy, tylko żądło jest trochę grubsze, więc podobno bardziej boli. Ale do dzisiaj jestem kompletnie przerażona na widok szerszenia...
A ja sie panicznie pajakow boje... i węży fuj.
Moja starsza tez, a mlodsza niczego
 
Oczekująca ... Tak mi przykro że coś takiego Co spotkało... Że coś takiego może spotkać kogokolwiek... Trzymajcie się razem z mężem...
 
reklama
.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy
Kochana moja ogromnie mocno cie sciskam. Wiem .co.przezywasz, ale uwierz bedzie z dnia na.dzien lepiej. Daj sobie trochę czasu, a przede wszystkim znajdz dobrego psychologa, bo jest cor on niezbedny. Pożegnaj Franusia, zawsze bedzie w teoim.sercu...
Ja moge ze swojej strony doradzic, a uwierz tez wiem co mowie, dac sobie, wam szanse na kolejną dzidzie. Napewno sie uda.
Jestem z Toba!
 
Do góry