Wczoraj pojechaliśmy wieczorem do chirurga dziecięcego z Szymonem. Jak był noworodkiem to okazało się, że ma przepuklinę pachwinową. Wtedy konsultowaliśmy to z tym samym chirurgiem, kazał ją odprowadzać do jamy brzusznej a jakby uwięzła to migiem do szpitala. I powiedział, żeby po roku pojawić się na kontroli. To się pojawiliśmy - po 4 latach Od tamtego czasu przepuklina Szymkowi nie wychodzi, nic się nie dzieje i nic nie będziemy z tym robić. Mam tylko obserwować, zwłaszcza po wysiłku czy się jednak nie pojawia i jeśli będzie się to zdarzało, to wtedy pomyślimy o zabiegu. Ale na razie jest ok. Zapytałam też o stulejkę, bo Szymek ma przyklejony jeszcze trochę napletek, ale mam natłuszczać (tego na przykład nie wiedziałam) i naciągać. Cieszę się, że dał nam taką możliwość, bo jednak chciałabym uniknąć zabiegu tak długo jak tylko się da - bez szkody dla Młodego. Kontrol za pół roku Bardzo fajny jest ten lekarz, bardzo go sobie chwalą i widać, że ma takie ludzkie podejście. No i powiedzcie, czy znacie lekarza który będąc ordynatorem w szpitalu, mając prywatną praktykę, od co najmniej 4 lat ma stawkę 50 złotych za wizytę?
To nam jeszcze został logopeda, laryngolog, okulista i alergolog.
To ciesze sie z Szymonkiem wszystko dobrze. A co do napletka to kurcze ja z moim tez mam problem, ale narazie lekarka kazala zostawic w spokoju. A powiedzcie mi ściaga sie go dalej, czy nie bo jak juz zgupiałam narpiew kazali sciągać potem nie i juz sama nie wiem jak to jest.