to ja rowniez opisze porody
PIERWSZY, 21 sierpnia 2007 (termin na 24 sierpnia)
wstalam przed 12 w poludnie, ide siusiu i patrze, litki krwi, troche niby plamienie;. Hmmm... musze umyc wlosy - pomyslalam, i pojade na usg na Polna ( rodzilam coreczke w Poznaniu).
Mowie do meza, zeby podjechal ze mna na Polna, bo takie plamienia lekkie mam. Zadzwonil do pracy, ze bedzie pozniej i pojechalismy. Na izbie ktg, skurcze jedynie na 30-40 na wykresie. Zbadala mnie jakas tipsiara i polazla po kolege, bo "niue ma miejsc i izba jest zamknieta" Przyszedl lekarz, zbadal mnie i patrzy dziwnie pytajac
- Pani nie ma boli?
- Nie mam, odpowiadam.
- No to tylko sie cieszyc - i podaje mi szpitalne ciuchy do porodu.
- To ja zostaje w szpitalu? - pytam
- Ma Pani 5 cm rozwarcia
Izba jest zamknieta, bop nie ma miejsc na porodwkach, wiec dostanie Pani pokoj na przedporodowym poki co.
- ahhaaa....
Maz zdziwiony i patrzy na mnie, ze co ja taka spokojna i nie narzekam ze boli....
Wypelnilismy papiery do porodu rodzinnego i poszlismy na gore. Zostawilam swoja torebke w pokoju i sobie chodzilam po korytarzu, spotkalam kilka znajomych i czekalam na meza, ktory pojecham po torbe. O 18 przyjachala moja mama i wyslalam meza na kolacje. zaczelam sie wkurzac, ze mnie nie karmia, podobno powiedzialam, ze nie urodze jak bede glodna
O 19 przyszla moja polozna, podlaczyla mi glukoze, zbadala i pyta:
- Z mama rodzisz?
- Nie, z mezem.
- A gdzie jest?
- Pojechal na kolacje, bo nas nie karmicie (podobno to bylo nie mile, takl mi mama mowi, ja nie pamietam, abym dokladnie tak powiedziala)
- To dzwon po niego, bo masz 8 cm. Ide zwolnic jaka porodowke dla Ciebie.
-??????
po 15 minutach przychodzi, zmiana lozka, zmiana sali, wjezdzamy na porodowke, moja mama ze mna, bo skoro meza nie ma, to roznicy nie robi, skoro stan liczebny sie zgadza" Ona wszystko przygotowywuje, a moja mama panikuje:
- Matko, obys Ty boli krzyzowych nie miala!!! Zebys Ty sie nie meczyla, jak ja z Toba!!...
- Mamoooo!!!!!!!!
- No dobrze, dobrze... lepiej ide po Marcina
- No lepiej idz
po chwili przyszedl maz, akcja start. 3 skurcze parte i ... Placz mojej slicznej ksiezniczki
Lekko, milo i przyjemnie
Urodzila sie Wiktoria, godzina 20.13, waga 3410 gram i 56 cm
DRUGI 29 listopad 2010 (paryz), termin na 27 listopada
Noc nieprzespana w bolach... cala niedziela w bolach.... Skurcze bolesne i bardzo nieregularne. O 19 moja mama z mezem zwietrzyli spisek, ze trzeba mnie zygonic, abym nie urodzila w domu.
Korki w miescie oczywiscie nieziemskie, dojechalismy o 21 do szpitala. Zbadala mnie polozna i mowi:
- 3 cm rozwarcia, szyjka bardzo elastyczna, urodzimy w nocy. Chcesz ZZO?
- Chce do domu, skoro tylko 3 cm.
- Nie ma mowy, urodzisz za kilka godzin. podobno Cie boli??
- no boli... no to ok, na sale, ktg i zobacze co z ZZO
Poszlismy, przedstawila mi pielegniarke moja i pomoc poloznicza oraz potencjalnego mojego anestezjologa.
Maz obserwowal wykres z ktg, a ja podarlam przescieradlo z bolu...
Maz mowi, ze to dopiero 60 na wykresie, wiec moze warto poprosic o znieczulenie? Nie bylo wyjscia.
Anestezjolog (mlodszy ode mnie, co znaczy ze chyba nie ma wiele lat doswiadczenia, chociaz w sumie ja zawsze zle oceniam wiek czarnoskorych...) Wyprowadzil cewnik na ramie, aby bylo wygodniej dozowac i spobie leze i nie dre przescieradla z bolu.
Mija troche czasu, niewygodnie na plecach. no to chce na prawo sie przekrecic. Uginam nogi i... sily brak, aby sie rzekrecic. No to ja juz wkurzona, ze po co bralam znieczulenie, ze nie lubie byc od kogos zalezna, ale jeszcze nie krzycze na nikogo.
Co piec minut ktos z mojej ekipy przychodzi i pyta z usmiechem, czy wszystko ok, mowie ze tak, choc wcale tak nie czuje.
Po chwili mnie boli brzuch, mam wrazenie, ze porozrywa mi brzuch od srodka. No to polozna, ze na plecy, zbadamy i zobaczymy. Mezowi sie oberwalo, ze nie umie mi pomoc sie przekrecic, jak nalezy ( w rozumieniu wkurzonego fizjoterapeuty robil wszystko zle). Polozna bada i slysze:
- niesamowita jestes, 9 cm, rodzimy!!
- eh bon? d'accord (czyli ze ok) Ale nie chce byc nacieta jak nie trzeba, czy to jasne? Maz na to po polsku, ze jestem troche nie mila, ze wiedza co robia.
Chyba nie wiedzial co mowi, oberwalo mu sie sroko, powiedzialam, ze albo stoi po mojej stronie, albo niech sam rodzi i nie wiem co tam jeszcze mu wytknelam.
Akcja start, 2 skurcze parte i ...
- Jaki on malutki!!! Sliczny jak Wikunia, wipisz wymaluj.
urodzil sie Adas, godzina 1.13 w nocy, waga 3770 gram i 51 cm