-Lorelain-
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Kwiecień 2010
- Postów
- 4 726
24 styczeń - Moja mama do mnie: " Gosia chodź spakujemy może już twoje torby do szpitala" Ja : " nie mamo, jeszcze jest trochę czasu a ja ciągle muszę dokupić parę rzeczy" Pól dnia mama mnie dręczyła z tymi torbami i w końcu dla świętego spokoju zebrałam sie w sobie i wszystko popakowałam. Okazało sie ze tak na prawde brakuje juz tylko lewatywy .
25 styczeń - mama wyjeżdża w góry do babci. Oznajmiła mi ze do porodu na pewno wróci. Gdyby nie daj boże coś sie działo to mam dzwonić i ona przyjedzie. Juz nie wspominając o tym ze ja to chyba nadal czuje sie jak dziecko i nikt mi nie da takiego wsparcia psychicznego jak po prostu moja mama. Zwłaszcza w pierwszych chwilach po porodzie.
26 styczeń - lada dzień obrona pracy dyplomowej , a ja umie tylko jeden rozdział no a co z trzema pozostałymi hihi cala ja , dwa dni przed obroną ja sie dopiero zabrałam za naukę tego cholerstwa. Cały dzień wkuwania i siedzenia w papierach. Nagle sobie myślę" cholera, mi juz tak nogi spuchły ze ja ledwo w kapciach chodzę to co ja ubiorę na obronę.Super tunika juz sobie czekała i specjalne na ta okazje czarne spodnie ciążowe, no ale co z butami? " Dzownie do koleżanki z pracy żeby mi jakoś pomogła. W końcu ma dużą stopę to może w coś sie w cisnę.
19 :00 Przyjeżdżam do koleżanki .Dobra... przymierzam cały stos butów i nic.Wszystko za ciasne.Nawet buty jej ojca.Myślę sobie pójdę na boso.Juz byłam tak tym wszystkim wymęczona ze postanowiłam o 21 ze wracam do domu bo ma lecieć na tvn fajny film ambitny " wierny ogrodnik".Oczywiście wszyscy mnie wyśmiali ze to chyba jakiś erotyk grrr.
Po przyjeździe do domu szybko poleciałam sie umyć i hyc pod kołdrę a juz film 5 minut leciał.Przytuliłam sie do męża i oglądamy tv.Po 15 minutach oczywiście reklamy.Nagle czuje jakoś strasznie ciepło mi sie zrobiło i mokro.Myślę sobie ze cholera pierwszy raz przez cala ciąże sie posikałam.I to do łózka... no to wstaje żeby sie przebrać no i pościel zmienić.Nagle czuje ze dzieje sie ze mną cos dziwnego.Chyba to jednak nie siku bo to cały czas cieknie i jest przezroczyste. Mowie szybko do mojego R ze chyba rodzę.Z jednej strony byłam przestraszona ze to za wcześnie i to dużo.Dopiero 36 tydzień .. no i ta nieszczęsna obrona.Z drugiej jednak strony byłam podekscytowana ze to już, ze zobaczę moje maleństwo , ze teraz będę juz mamą.Lece do łazienki na wc. A to cholerstwo ciągle cieknie.Włażę do wanny, co by na tej porodówce wyglądać jak człowiek. Dobra wychodzę z wanny a mi sie nogi trzęsą jak galareta.Myślę sobie " cholera jak dobrze ze mama kazała mi sie spakować " Szybko sie obrałam no i wychodzimy z domu.Wiało jak nie wiem co.Był taki mocny wiatr ze ledwo szlam do przodu i tylko czułam jak mi cieknie po nogach.Jedziemy juz autem i mowie do R ze musimy jeszcze do apteki jechać bo ja nie mam lewatywy.Docieramy do szpitala.Od razu zostaje przyjęta.Miałam sie rozebrać i poczekać na panią ginekolog.Mowie jej ze odeszły mi wody.No to adwajta mnie do badania.Bada bada, i nagle chlusnęła druga porcja wód .Lekarka nagle oznajmiła ze bez wątpienia odeszły mi wody i ze rodzimy.Przebralam sie w szpitalna piżamkę i kazali mi przejść do pokoju obok gdzie położna zrobiła mały wywiad i wszystko spisała do komputera, obejrzała książeczkę ciazowo etc. ( notabene książeczki nie odzyskałam, a byłaby taka fajna pamiątka )
Zaprowadzono mnie na porodówkę i pokazano który będzie mój pokój do rodzenia.Maz położył torby kolo ściany a ja poszłam z położną do tego ich głównego pokoju i zrobiono mi lewatywę. Nie było tak źle jak myślałam.
Poszłam juz do tego swojego pokoju i dowiedziałam sie od męża ze 5 minut przede mną przyjechała jeszcze jedna dziewczyna.
25 styczeń - mama wyjeżdża w góry do babci. Oznajmiła mi ze do porodu na pewno wróci. Gdyby nie daj boże coś sie działo to mam dzwonić i ona przyjedzie. Juz nie wspominając o tym ze ja to chyba nadal czuje sie jak dziecko i nikt mi nie da takiego wsparcia psychicznego jak po prostu moja mama. Zwłaszcza w pierwszych chwilach po porodzie.
26 styczeń - lada dzień obrona pracy dyplomowej , a ja umie tylko jeden rozdział no a co z trzema pozostałymi hihi cala ja , dwa dni przed obroną ja sie dopiero zabrałam za naukę tego cholerstwa. Cały dzień wkuwania i siedzenia w papierach. Nagle sobie myślę" cholera, mi juz tak nogi spuchły ze ja ledwo w kapciach chodzę to co ja ubiorę na obronę.Super tunika juz sobie czekała i specjalne na ta okazje czarne spodnie ciążowe, no ale co z butami? " Dzownie do koleżanki z pracy żeby mi jakoś pomogła. W końcu ma dużą stopę to może w coś sie w cisnę.
19 :00 Przyjeżdżam do koleżanki .Dobra... przymierzam cały stos butów i nic.Wszystko za ciasne.Nawet buty jej ojca.Myślę sobie pójdę na boso.Juz byłam tak tym wszystkim wymęczona ze postanowiłam o 21 ze wracam do domu bo ma lecieć na tvn fajny film ambitny " wierny ogrodnik".Oczywiście wszyscy mnie wyśmiali ze to chyba jakiś erotyk grrr.
Po przyjeździe do domu szybko poleciałam sie umyć i hyc pod kołdrę a juz film 5 minut leciał.Przytuliłam sie do męża i oglądamy tv.Po 15 minutach oczywiście reklamy.Nagle czuje jakoś strasznie ciepło mi sie zrobiło i mokro.Myślę sobie ze cholera pierwszy raz przez cala ciąże sie posikałam.I to do łózka... no to wstaje żeby sie przebrać no i pościel zmienić.Nagle czuje ze dzieje sie ze mną cos dziwnego.Chyba to jednak nie siku bo to cały czas cieknie i jest przezroczyste. Mowie szybko do mojego R ze chyba rodzę.Z jednej strony byłam przestraszona ze to za wcześnie i to dużo.Dopiero 36 tydzień .. no i ta nieszczęsna obrona.Z drugiej jednak strony byłam podekscytowana ze to już, ze zobaczę moje maleństwo , ze teraz będę juz mamą.Lece do łazienki na wc. A to cholerstwo ciągle cieknie.Włażę do wanny, co by na tej porodówce wyglądać jak człowiek. Dobra wychodzę z wanny a mi sie nogi trzęsą jak galareta.Myślę sobie " cholera jak dobrze ze mama kazała mi sie spakować " Szybko sie obrałam no i wychodzimy z domu.Wiało jak nie wiem co.Był taki mocny wiatr ze ledwo szlam do przodu i tylko czułam jak mi cieknie po nogach.Jedziemy juz autem i mowie do R ze musimy jeszcze do apteki jechać bo ja nie mam lewatywy.Docieramy do szpitala.Od razu zostaje przyjęta.Miałam sie rozebrać i poczekać na panią ginekolog.Mowie jej ze odeszły mi wody.No to adwajta mnie do badania.Bada bada, i nagle chlusnęła druga porcja wód .Lekarka nagle oznajmiła ze bez wątpienia odeszły mi wody i ze rodzimy.Przebralam sie w szpitalna piżamkę i kazali mi przejść do pokoju obok gdzie położna zrobiła mały wywiad i wszystko spisała do komputera, obejrzała książeczkę ciazowo etc. ( notabene książeczki nie odzyskałam, a byłaby taka fajna pamiątka )
Zaprowadzono mnie na porodówkę i pokazano który będzie mój pokój do rodzenia.Maz położył torby kolo ściany a ja poszłam z położną do tego ich głównego pokoju i zrobiono mi lewatywę. Nie było tak źle jak myślałam.
Poszłam juz do tego swojego pokoju i dowiedziałam sie od męża ze 5 minut przede mną przyjechała jeszcze jedna dziewczyna.