Weroniczka, dzieki
Przyznam ze to moj ulubiony blog jesli o slodkosci chodzi i juz ten przepis widzialam i mam nadzieje ze ciasto bez zakalca wyjdzie i nie bedzie mialo "kluskowatego" posmaku:-)
Asia, ale pysznie wyglada ten Twoj przepis, tylko czarna magia dla mnie z tym rozkrawaniem miesa
, chyba bede musiala na jakas inna okazje wyprobowac ta roladke....
A co do "pychotki", to ja tez zamierzam zrobic, ale wlasnie nie mam przepisu z ktorego przed laty korzystalam, a znalazlam tylko podobne w necie... Ale mase kiedys robilam z jajek i maki....To znaczy jakby samodzielnie sie budyn gotuje i uciera z maslem, a potem troche cytryny sie wciska i ta masa taki lekko zwazony wyglad ma (taki perlowy), ale byla pyszna:-)
A jak robie mase z gotowego budyniu, to tak samo jak Paula. A budyn gotuje przeslodzony zeby juz nie dodawac cukru pudru do masy (wiec nie ma znaczenia czy z cukrem czy bez
)
I w ogole do kremow polecam nardziej nie tyle polski zwykly budyn (taki ciagnacy) tylko pudding (np.niemieckie sa dobre)... One taka inna konsystencje troszke maja (nadaja sie do krojenia ze tak to ujme:-))
Aha nie wiem jaki masz przepis, ale ja do pychotki daje powidla, piane, posiekane orzechy wloskie i rodzynki (i naprawde pychotka
) I w tym starym przepisie to ciasto sie smarowalo masa takze po wierzchu, a w necie znalazlam tyllko takie przelozone kremem...
I co do kupnych mas, to te ubijane na mleku nawet po dodaniu masla, to mi srednio smakuja i maja tendencje do opadania bo takie piankowe sa.... Ale calkiem smaczne sa wlasnie masy karpatkowe takie z pudelek, gdzie jest gotowa mieszanka do gotowania budyniu , ktory po ostudzeniu miksuje sie z maslem ( ja z braku laku musze karpatkowa - mleczna uzyc i mam nadzieje ze bedzie zjadliwa
)
Mam nadzieje ze nie napisalam zbyt chaotycznie;-)