Matko, jaka jestem na swoją asystentkę wku...wiona, to szok!!! Nie chce mi się tłumaczyć, o co chodzi, ale gdyby głupota miała skrzydła, to latałaby jak gołębica!!! Wrrrrr!!!! Aż musiałam na BB wejść i odstresować się!
a ja idę do sklepu po ligawę - będzie dzisiaj Gulyás a'la Bosonogá
Dumnam normalnie :-)
A pomysł wyeksmitowania i spłacenia brata nie wypali bo rodzice stwierdzili że wszyscy w małym się pomieściliśmy na imieninach i jest fajnie i opowiadali jak to przez kilka lat mieszkali w jednym malutkim pokoiku ze mną
Milutek możesz mnie zlinczować ale ja mam odmienne zdanie w tej sprawie. To kasa teściów i to oni decydują co z nią zrobią. Ja od moich poza prezentem ślubnym nie dostałam nigdy pieniędzy i nie wymagam tego od nich. Za to dostaję cały czas ziemniaki, jajka itd. i uważamże to też duża pomoc. Też mamy teraz ciężką sytuacje ale jakoś dajemy sobie sami radę bo musimy. Jedyne co mi się nie podoba w Twojej sytuacji to to że oni się jakby przechwalają i ciągle mówią o pieniądzach. A będąc w ich wieku będziecie mieli odchowane dzieci i też będzieci chcieli pomyśleć czasami tylko o sobie i o swoich przyjemnościach. Wydaje mi się że jak zechcą Wam pomóc to sami Wam pomogą tak jak np. moi rodzice zaproponowali wózek. I cieszę się bo to 1000 zł. w kieszeni ale jakby nie zaproponowali to bym kupiła sama i tyle. Ale jestem nie dobra hehe
Ewi, no to z bratem może być faktycznie ciężko z eksmisją. Jak ja kocham takie porównania - jak to fajnie było się gnieść kiedyś, jak my mogliśmy - to i wy możecie, etc. Moja teściowa jest taka i mój tata trochę też. Mama na szczęście moja jest taka, że co kiedyś miała trudną sytuację - czy to mieszkaniową, czy z teściową czy coś w ten deseń, to zawsze sobie obiecywała, że nie chciałaby, żeby jej dzieci tak miały! I popiera i pomaga w dążeniach "do więcej". Czasami samo dobre słowo to już dużo.
Co do linczowania - ja Cię nie zlinczuję na pewno. Bo w sumie się zgadzam z Tobą. Przykre jest strasznie szpanowanie kasą przez teściów Milutka, ale co do pomocy materialnej - jesteśmy dorośli, rodzice nie mają już takiego obowiązku. Będą chcieli - super. Nie będą - lincz im się nie należy. Ważniejsza jest raczej taka pomoc, jak mamy Milutka - wsparcie niematerialne, ale w zwykłym funkcjonowaniu, opiece etc.
Nam moi rodzice pewnie coś kupią dla maleństwa, mama wspomina wózek (i tak ją zamierzam na tym oszukać i wziąć tylko część kwoty, bo nie mam serca, żeby 2,5 tys. wydała!), ojciec chce się dołożyć do pokoiku. Ale nie zaoferowali by tego, to żalu najmniejszego bym nie miała. Teściowa nie mówi o niczym, a my o nic nie poprosimy. O teściu nawet nie myślę, bo to chłop i ciężko oczekiwać, że o takich pierdołach, jak coś z wyprawki będzie myślał ;-)
To dziecko moje i M. i to my mamy wobec niego zobowiązania! Dziadkowie mają jeden, psi obowiązek - KOCHAĆ MALEŃSTWO I DOSTAĆ NA JEJ/JEGO PUNKCIE FIOŁA!