hej,
ledwo nadążam nadrabiać. Odpisać nie dam rady. Czuję się lekko przeziębiona. Wiktor wczoraj był w super humorze, a dizs w nocy znowu kaszlał. Chodzę do pracy na popołudnia i już wymiękam bardzo źle się tam czuję. No i dzis mam wizytę u ginki.
malinaa - kastruj psiaka śmiało! Ja zwlekałam ok. 6mies. piesek miał 1,5 roku i hormony mu tak szalały, że mial nas w dupie i wyprowadzał na spacer kilka razy każdej nocy jak była pora cieczek... i piszczał, skakał po parapetach, zachcialo mu się uciekac, więc chodzil wyłącznie na smyczy. Nie dawal nam żyć. Na szczęście mam sznaucerka miniaturkę, bo z większym psem to w ogole bylby koszmar chyba. No i w końcu powiedziałam basta i wykastrowałam. Zafundowalam psiakowi narkozę wziewną i w chwilkę po zabiegu był cały uchachany i szczęśliwy jakby nic się nie stało! W domu też bezproblemowo, szwy ściągnęłam sama, wszystko było pięknie zagojone. No i piesek w końcu znormalniał.
Kocurek po kastracji też nie cierpiał, a miał narkozę zwykłą, więc tylko wybudzał się kilka godzin co przyniosło mi trochę stresu. A na drugi dzień już śmigał po podwórku.
ledwo nadążam nadrabiać. Odpisać nie dam rady. Czuję się lekko przeziębiona. Wiktor wczoraj był w super humorze, a dizs w nocy znowu kaszlał. Chodzę do pracy na popołudnia i już wymiękam bardzo źle się tam czuję. No i dzis mam wizytę u ginki.
malinaa - kastruj psiaka śmiało! Ja zwlekałam ok. 6mies. piesek miał 1,5 roku i hormony mu tak szalały, że mial nas w dupie i wyprowadzał na spacer kilka razy każdej nocy jak była pora cieczek... i piszczał, skakał po parapetach, zachcialo mu się uciekac, więc chodzil wyłącznie na smyczy. Nie dawal nam żyć. Na szczęście mam sznaucerka miniaturkę, bo z większym psem to w ogole bylby koszmar chyba. No i w końcu powiedziałam basta i wykastrowałam. Zafundowalam psiakowi narkozę wziewną i w chwilkę po zabiegu był cały uchachany i szczęśliwy jakby nic się nie stało! W domu też bezproblemowo, szwy ściągnęłam sama, wszystko było pięknie zagojone. No i piesek w końcu znormalniał.
Kocurek po kastracji też nie cierpiał, a miał narkozę zwykłą, więc tylko wybudzał się kilka godzin co przyniosło mi trochę stresu. A na drugi dzień już śmigał po podwórku.