ewi jakbym mu tak dala jak piszesz, to by zacisnal buzie ,a jesli nawet by sie udalo to i tak by wyplul

taki typ
Zazwyczaj jak widzi cos bialego to nie chce bo twierdzi,ze to mleko

A wczoraj rozmawial z babcia przez tel. i babcia mowi mu ,ze jest slodziutki na co on odpowiada,ze piwo jest slodziutkie....

;-)
W tym tygodniu ciocia dala mu nowego kubusia do picia (chyba cos z truskawka) sprobowal, po czym oddal kubek i powedzial z wyrzutem do cioci ,ze specjalnie niedobry sok kupila

Wiec on i jedzenie to niekonczaca sie opowiesc ;-) Walka o kazdy kes... moglby nic nie jesc caly dzien i jakos specjalnie mu to nie przeszkadza ;-)
Na szczescie za slodyczami bardzo nie przepada (w sumie to najbardziej lubi jajko niespodzianke, mentosy i tic taki,czasem jakies ciasteczka, reszte sprobuje albo i nie i odklada).
Dobrze,ze lubi orzechy, owoce i duzo pije (najczesciej wode).
Choc najbardziej mi sie podoba mina gosci (szczegolnie takich,ktorych zawsze prosze o nie przynoszenie slodyczy) jak B. patrzy co przyniesli i mowi 'nie ,dziekuje. Nie lubie'
sie rozpisalam o jedzeniu synka ;-)
Boze,
Ruda, ile w tym twoim synku jest mojego

Olo praktycznie tez nie je slodyczy, ale wlasnie dlatego, ze nie lubi. czasami wcina zelki i ostatnio kupuje ciasteczka owsiane, bo dostal kubeczek swoj i pije herbate

(oczywiscie taka jak ja- czyli bez teiny) i z mleczkiem...
Maddie z kolei slodycze pochlania, chociaz nie maja na nia wplywu, poniewaz dzieci z mukowiscydoza nie wchlaniaja tak jak normalne, wiec ona raczej od tego nie tyje.. Jednak gdy ktos sie pyta Ola wlasnie, czy chce czekolady albo chipsy..albo w ogole cos tego typu- to bardzo grzecznie odpowiada 'no thanks'

Uwielbia owoce, szczegolnie pomarancze i truskawki, ale tak naprawde to zadnymi nie gardzi :-) Bardzo sie z tego ciesze i zawsze mamy bardzo duzo kupionych (wychodza cenowo podobnie jak slodycze..). Jogurty tez moze pochlaniac po kilka na jeden raz, ale tu juz go stopujemy.
Najbardziej mnie doluje to, ze on nie chce probowac nowych rzeczy.
Aha- a pic slodkich rzeczy nie lubi. Nawet sok pomaranczowy ma swoj ulubiony (tropicana), z kawalkami owocow- i to jedyny 'wymysl'.
Raz sprobowalismy dac mu fante gazowana, to tylko zrobil oczy- 'co to jest w ogole'??
Harsh, brytyjską wersję widziałam. I dla mnie Jamie to jest bohater tam! Gówniarz przecież, młody chłopak, który pewnie dlatego, że sam ma kilkoro dzieci, zainteresował się tym, co te dzieciaki jedzą w szkołach. A z tego, co pokazali na początku - TO BYŁ DRAMAT!!! Co gorsza przy pełnym poparciu i akceptacji rodziców. Tyle tylko, że u nas nawet takich syfnych stołówek w szkołach w zasadzie nie ma, a dyrekcja i nauczyciele mają w d...e co dzieci jedzą, bo mają inne problemy na głowie, albo uważają, że to problem wyłącznie rodziców. Jak przypomnę sobie, co było do kupienia w szkolnych sklepikach: chipsy, batony, czekoladki, napoje gazowane, drożdżówki i pączki. No i co zdrowego ma z tego dzieciak wybrać?
A najbardziej mnie wkurza, że kiedy rozmawiam z dzieciatymi koleżankami na temat kuchni i gotowania, to one uważają, że teraz, z tymi moimi urozmaiconymi daniami, potrawami z całego świata, dbaniem o zbilansowanie wartości i smaku, odważnymi pomysłami czy nawet eksperymentami z kuchnią molekularną - to ja jestem nienormalna, a jak sie urodzi dziecko, to dopiero znormalnieję i zacznę gotować w kółko to samo i prowadzać, jak normalny człowiek, dziecko do Maca albo Pizza Hut. I że zobaczę, że ważniejsze, żeby dziecko zjadło w ogóle, niż to co zje i jaką to będzie miało wartość. A we mnie się wszystko buntuje, jak kolejny raz słyszę, że jeszcze się przekonam, że jeżeli im się nie udało - to mi też nie ma prawa się udać: czy to z jedzeniem, czy ze spaniem, czy z zamiłowaniem do czytania itd.
Bosa, widzisz- ja sama wpadlam w taka pulapke zastawiona przez samego Olafa- w pewnym momencie zrezygnowalam z probowania, dawalam mu ciagle to samo (kurczak, rosol, pizza, schabowy...). No i tak jak ktos napisal- to jest kwestia przedarcia sie wedlug mnie. Oczywiscie jezeli ktos czegos nie lubi to nie zmusi sie za zadne skarby, ale jakby nie bylo- to nie o to chodzi, zeby zjadlo, ale zeby miao odwage sprobowac...
No i tak jak chyba z kazda rzecza dotyczaca dzieci- upor, rutyna... nie mozna pozwolic soba dyrygowac. Tak jak pisalam- w ciagu miesiaca sprawilam, ze Olo jadl i rybe, i wieprzowinke, nawet curry sprobowal!
Papcia Ty się tu nie chwal bo najwięcej to ja ważę na całym forum haha, przebiłam już to Twoje 91 kg

a przytyłam już ponad 20kg i cieszę sie chociaż że mam 175cm bo jakbym była niższa to bym wyglądała jak prawdziwa kulka!!! Ostatnie dwa tygodnie mi dowala kg bo strasznie puchnę ale tłumaczę sobie że to woda!
Ewi, z takim wzrostem to wszystko ok! Pomysl sobie, ze w mojej pierwsze ciazy startowalam z 57 chyba, a skonczylam na drugiej polowie 80!jaki to dla mnie byl wtedy szok...
Mnie się zdaje, że właśnie kiedy za wszelką cenę rodzice starają się wpajać dziecku, że powinni jeść tylko "zdrowe, zdrowe, zdrowe", to w końcu ono jak będzie miało więcej wolności to i tak się rzuci na Maca albo kebab

Moim zdaniem lepiej dać mu spróbować wszystkiego, ale rozsądnie

Widzę to po mojej chrześnicy, która już ma spaczenie żywieniowe, ma 2,5 roku a oni nadal nie dają jej prawie w ogóle słodyczy i jak ona jest z kimś innym to by jadła do upadłego, biedulka.. Na urodzinach babci byłam w szoku, specjalnie kupiłam biszkopty, bo wiedziałam, że czekolady jej nie dają, a na pytanie czy może zjeść ciasteczko jej matka odp "ale tylko jedno, bo od ciasteczek rosą brzuszki a baletnice nie mają brzuszków".... Ale to oddzielna historia, matka miała problemy zawsze z jedzeniem, anorekcja, od 15 lat jest wegetarianką, niestety swoje problemy z wagą w dzieciństwie próbuje teraz rozwiązać na córeczce.. Najbardziej przykre było, jak już mieli się zbierać do wyjścia, a mała wręcz krzyknęła "ale ja jestem głodna"

Moja mama za to zawsze próbowała mi pokazać, że to co zrobione w domu lepsze jest od kupnego

I ja chyba tak samo będę robić.. Można zamiast Maca zrobić hamburgera w domu z piersi kurczaka i samorobnej surówki, a zamiast czekolady przykładowo ciasto czekoladowe itp.

Nie widzę też nic złego w pomidorówce czy schabowym..
Magnolka do boju!!!!!!!!!!! &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
I ty Malinka masz super podejscie, i moja mama tez mnie zawsze tak starala nauczyc.
Chociaz w UK wszyscy robia wrecz odwrotnie...a najlepsza byla Kena siostra jakis czas temu... Gadala o swojej znajomej i z takim oburzeniem do mamy powiedziala ' Wiesz, ze Tammy gotuje dla dziecka wszystko sama? Rozumiesz? kazdy posilek!'... Jakby to bylo cos nienormalnego....
A co do tej dziewczynki to nic tylko wspolczuc... chociaz to jest ekstremalny przypadek, tak jak piszesz...