O mamo!!!! Nadrobiłam!!!!!!!! Szalone, musicie tyle produkować ;-)?
Dzisiaj dzień na turbowrotkach miałam normalnie! Najpierw biegiem do pracy na nerwowe zebranie, potem biegiem do szpitala na konsultację - tak jak
Scarletka. Miałam się nie umawiać, przyjść po prostu na 12.00, a tu koleeeeejka do rejestracji jak diabli. I nagle niespodzianka! Zjawił się znikad mój M. z wieeelkim bukietem kwiatów! Dał mi kwiaty, dał mi buzi, zaniósł kwiaty do samochodu mojego, powiesił mi płaszczyk w szatni, zarejestrował mnie (!!!) i wrócił do pracy, bo nie mógł zostać dłużej. I to była najromantyczniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobił dla mnie w Walentynki!!!! Potem tylko 2,5 godzinki czekania (byłam 4 w kolejności na litość boską!!!) i już konsultacja. Ordynatora w końcu nie było, tylko ktoś na zastępstwie i dostałam skierowanie na cc, ale na początku akcji skurczowej. Zła jestem jak diabli, bo nadal w zawieszeniu jestem.
Tyle dobrego, że się ze swoim ginem dogadałam, że jeżeli nie zacznie się do 6 marca, to 7 marca przychodzę rano na czczo na cięcie i nie czekamy dłużej. I nawet zaplanowałam już, że jeżeli się nie rozpakuję wcześniej, to "już" 4 marca wezmę urlop, hihi!!!
Po szpitalu biegiem odebrałam 3 kosze do Stellkowego pokoju - o takie:
fajne i pojemne są!
Potem popędziłam na spotkanie (lekko tylko spóźniona), po drodze zostałam zatrzymana przez policję za przekroczenie prędkości, ale udało mi się wykręcić od mandatu "na ciążę". A na zakończenie zaliczyłam jeszcze mały shopping i kupiłam niuni cudny otulaczek cieplutki i puchaty w TK Maxie, a sobie super kryjący pokład na poród (żeby móc potem zdjęcia swoje oglądać bez płaczu) i tusz wodoodporny (powód jak poprzedni).
A teraz leżę, odpoczywam, jestem masowana po stopach (które w wyniku biegania mniej spuchły!!!) i śmieję się z kotki, która najwyraźniej ubzdurała sobie, że kwiatki dostałyśmy na spółkę i z radością je zjada. A niech ma na zdrowie!
Bosa...wielki podziw z mojej strony dla Ciebie!! Ja nie wiem skąd ty tyle samozaparcia bierzesz;-) ale mam nadzieję ,że przy maleństwie troszku zwolnisz
Clifordek, dzięki! Też nie wiem, skąd mam samozaparcie. Podejrzewam, że mam po ojcu naturę wojownika. A przy maleństwie to pewnie dopiero przyspieszę
! Bo będzie praca zdalna, karmienie, kupka, praca zdalna, gotowanie obiadu, karmienie, kupka, karmienie, kupka, kupka, praca.... No i gdzieś tam po drodze jakiś spacer może? Fajnie będzie!
Kolezanka(jest polozna), pytala mnie czy mam juz skurcze takie w pachwinach (wczoraj mialam), powiedzialam, ze nie i zapytalam co znacza. No to, ze porod juz tuz tuz. Buuu, wlasnie mnie tez tam boli :-( aby do czwartku, aby do czwartku...
Nie strasz!!!! Bo ja mam od paru dni takie bóle, a nie mogę jeszcze rodzić, bo nie mam jeszcze łóżeczka i nie pokończyłam wszystkiego w pracy!!! Myślicie, że te argumenty przekonają Stellkę?
Marta, biedulko - dwupakuj się jeszcze!!!! Ty masz jeszcze czas! Leż, odpoczywaj i uwierz, że rozstrój to tylko wina szalejącej w lubelskiem i okolicach jelitówki!
Ja też wczoraj miałam, ale to raczej dlatego, że najpierw zjadłam zupę z kapustą, a po 2 godzinach poprawiłam płatkami z mlekiem ;-)