no to sie przyznam jak juz tak przeprowadzacie zbiorową spowiedź ze tez 5 paczków wciagnełam wczoraj (i 3 faworki).nie miałąm w domu jak robic nowych bo...
przychodze do przedszkola a Oliwia jakaś smętna idzie (nie biegnie!!!???) do mnie, no ale spoko, bez paniki.Pojechaliśmy do domu a tam Marcel spizasnął ponoc o 15 i spał do 16.15 po czym wzięłam go do mieszkania i był taki marudny i widac że niedospany że sie z nim połozyłam tak tylko zeby poleżec a ten myk i spino i spalismy bardzo niespokojnie do 18.00 a o 20.00 już leciał z rąk.Miał 37.6 st. wiec juz nie kapalismy go tylko strategiczne miesjca umyliśmy bieżącą wodą, mleczko (w połowie wypite) i nyny.
Poszłam do Oliwii żeby ją zagonic do mycia, zdejmuje jej bluzeczke i spódniczke, dotykam plecow a tam żar!mierze temp - 38.9.... gardło czerwone, czoło rozpalone, dziecko przelewa się przez ręce.Oczka jej opuchły wiec nie dotrzymała nawet do konca bajki i zasnęła zanim odłozyłam książkę.Dałam jej przed snem Nurofen bo az strach...
no i zdążyłam się oporządzic sama idę do sypialni a Łuaksz mówi że Marcel sie wybudza i sciagle miałczy.No i fakt.Mruczał i kręcił sie niespokojny wieć podeszłam do niego a tam drugi żar.Zmierzyłam temp i znów około 39st. więc znów Nurofen.Po jakimś czasie zaczął płakać więc wzięłam go do nas ale nie mógł zasnąć i bardzo płakał jakby go coś bolało.Siadał, wypluwał smoczka i krzyczałŁuaksz się wyniósł do drugiego pokoju ale i tak nie spał a ja się męczyłam całą noc.O 2.00 Marcel zasnął na dłuzęj ale już o 3.40 znów było to samo.Nie umiał sobie znaleźć miejsca i nie chciał nawet żebym go brała na ręce bo zaraz się wyrywał.Po kolejnej dawce Nufofenu znów zasnął ale nadal jak ptak na gałęzi....jak trzymał swoją rączke na moim ramieniu było mi cieplutko jak od kaloryferka a jak ją zabrał to przeszedł mnie dreszcz.Cały był spocony i musiałam go przebrać:-(generalnie to była jedna z TYCH nocy:-(nie przeklejam tego na "kotka" bo juz nie mam siły ale wydaje mi się że będziemy śmigac z obojgiem do lekarza dziś tylko jeszcze zadzwonię ok 9.00 do domu czy to pilna sprawa czy moze poczekać do konca szychty
przychodze do przedszkola a Oliwia jakaś smętna idzie (nie biegnie!!!???) do mnie, no ale spoko, bez paniki.Pojechaliśmy do domu a tam Marcel spizasnął ponoc o 15 i spał do 16.15 po czym wzięłam go do mieszkania i był taki marudny i widac że niedospany że sie z nim połozyłam tak tylko zeby poleżec a ten myk i spino i spalismy bardzo niespokojnie do 18.00 a o 20.00 już leciał z rąk.Miał 37.6 st. wiec juz nie kapalismy go tylko strategiczne miesjca umyliśmy bieżącą wodą, mleczko (w połowie wypite) i nyny.
Poszłam do Oliwii żeby ją zagonic do mycia, zdejmuje jej bluzeczke i spódniczke, dotykam plecow a tam żar!mierze temp - 38.9.... gardło czerwone, czoło rozpalone, dziecko przelewa się przez ręce.Oczka jej opuchły wiec nie dotrzymała nawet do konca bajki i zasnęła zanim odłozyłam książkę.Dałam jej przed snem Nurofen bo az strach...
no i zdążyłam się oporządzic sama idę do sypialni a Łuaksz mówi że Marcel sie wybudza i sciagle miałczy.No i fakt.Mruczał i kręcił sie niespokojny wieć podeszłam do niego a tam drugi żar.Zmierzyłam temp i znów około 39st. więc znów Nurofen.Po jakimś czasie zaczął płakać więc wzięłam go do nas ale nie mógł zasnąć i bardzo płakał jakby go coś bolało.Siadał, wypluwał smoczka i krzyczałŁuaksz się wyniósł do drugiego pokoju ale i tak nie spał a ja się męczyłam całą noc.O 2.00 Marcel zasnął na dłuzęj ale już o 3.40 znów było to samo.Nie umiał sobie znaleźć miejsca i nie chciał nawet żebym go brała na ręce bo zaraz się wyrywał.Po kolejnej dawce Nufofenu znów zasnął ale nadal jak ptak na gałęzi....jak trzymał swoją rączke na moim ramieniu było mi cieplutko jak od kaloryferka a jak ją zabrał to przeszedł mnie dreszcz.Cały był spocony i musiałam go przebrać:-(generalnie to była jedna z TYCH nocy:-(nie przeklejam tego na "kotka" bo juz nie mam siły ale wydaje mi się że będziemy śmigac z obojgiem do lekarza dziś tylko jeszcze zadzwonię ok 9.00 do domu czy to pilna sprawa czy moze poczekać do konca szychty