I całe szczęście, że mimo że mężczyźni, mimo że mieli takie wzór od swoich ojców, nie naśladują ojców i chcą, aby ich związki wyglądały trochę lepiej.Mój teść trochę taki się robi z wiekiem. Ogólnie nigdy nie był podobnież prędki do pomocy w czymkolwiek, ale odkąd przeszedł na emeryturę to tylko siedzi, je i ogląda gówna w telewizji. Nie dociera do niego, że jak tak dalej będzie robił to stanie się kluchą niezdolną do samodzielnego funkcjonowania i że to nie będzie tylko jego życie, że to dodatkowe koszty za opiekę (teściowa jest drobna i nie da rady), itd. Mój tata do wypadku też nie pomagał, ale potem jak zaczął pracować w domu (nadal jako inwalida, więc wolał na swój rachunek niż w zakładzie) i musiał się zająć dzieciakami to się nauczył i ugotować, i posprzątać. Ale to może być kwestia pokolenia - za ich młodu facet wracał z pracy i sękju, on swoje wykonał, ale kobieta musiała ogarniać chatę bez marudzenia, pracując lub nie. Teraz jest zupełnie inny temat w kwestii obowiązków męża i żony.
Teść mieszka od nas 2h drogi. Ciekawe czy jak się dziecko urodzi, to przyjedzie je zobaczyć, bo na razie odwiedził nas raptem raz.