LILIann
Majowe mamy'09
Witajcie mamuski;-) Podczytuje Was troszke, ale i tak nie moge na bierzaco nadazyc, bo niedosyc ze trudno mi z laptopem wygodna pozycje na tym szpitalnym waskim lozku przybrac, to jeszcze polozne krzywo patrza Dzis wyszla ze szpitala ta pijaczka - matka blizniakow, przyszedl po nia zataczajacy sie maz... A dzieciaczki zostaly w szpitalu, z tego co slyszalam maja jakies problemy ze zdrowkiem:-(Ale to chyba mozna domyslec sie dlaczego... Serce sie kraja, mowie Wam.... Choc tak jak piszecie- z dwojga zlego dobrze ze choc maja szanse na normalna kochajaca rodzine...
Ja od ok tygodnia prawie wcale nie czuje ruchow maluszkow, tylko takie "przesuwania", ale wczoraj podlaczyli mi KTG i slyszalam bicie dwoch serduszek:-) Niby uspokoilo mnie to bardzo, ale w nocy mialam taki potworny koszmar.... zwiazany byl z moimi blizniakami, snilo mi sie wszystko co tylko najgorsze moze byc, nie bede nawet tego opisywac, bo na prawde cos okropnego to bylo. Caly czas w tym snie panicznie plakalam i przerazliwie krzyczalam, ze "przeciez jeszcze wczoraj slyszalam bicie ich serduszek"...A rano obudzilam sie okropnie roztrzesiona, i zdenerwowana. I prawie caly dzien przespalam, bo ta noc z tym koszmarem mnie wykonczyla, i spalam m.in. tez po to zeby nie myslec juz o tym snie. Mam szczera nadzieje ze jutro juz stad wyjde (choc dzis lekarz powiedzial ze jeszcze nie wie czy na pewno), bo juz mi siada na psychike ten pobyt w szpitalu (to juz 9 dni przeciez:-(), no i przede wszystkim usycham z tesknoty za moimi corciami, choc prawie codziennie mnie odwiedzaja, no ale wiadomo ze godzinka "widzenia" w szpitalnym korytarzu nie zastapi przebywania z nimi w domku:-(. No ok, juz nie przynudzam Wam wiecej, przepraszam ze taka maruda ze mnie ostatnio, ale samo to ze mnie wychodzi jakos tak.... Buziaki dla Was wszystkich bez wyjatku!!!!!!!!!!;-)
Ja od ok tygodnia prawie wcale nie czuje ruchow maluszkow, tylko takie "przesuwania", ale wczoraj podlaczyli mi KTG i slyszalam bicie dwoch serduszek:-) Niby uspokoilo mnie to bardzo, ale w nocy mialam taki potworny koszmar.... zwiazany byl z moimi blizniakami, snilo mi sie wszystko co tylko najgorsze moze byc, nie bede nawet tego opisywac, bo na prawde cos okropnego to bylo. Caly czas w tym snie panicznie plakalam i przerazliwie krzyczalam, ze "przeciez jeszcze wczoraj slyszalam bicie ich serduszek"...A rano obudzilam sie okropnie roztrzesiona, i zdenerwowana. I prawie caly dzien przespalam, bo ta noc z tym koszmarem mnie wykonczyla, i spalam m.in. tez po to zeby nie myslec juz o tym snie. Mam szczera nadzieje ze jutro juz stad wyjde (choc dzis lekarz powiedzial ze jeszcze nie wie czy na pewno), bo juz mi siada na psychike ten pobyt w szpitalu (to juz 9 dni przeciez:-(), no i przede wszystkim usycham z tesknoty za moimi corciami, choc prawie codziennie mnie odwiedzaja, no ale wiadomo ze godzinka "widzenia" w szpitalnym korytarzu nie zastapi przebywania z nimi w domku:-(. No ok, juz nie przynudzam Wam wiecej, przepraszam ze taka maruda ze mnie ostatnio, ale samo to ze mnie wychodzi jakos tak.... Buziaki dla Was wszystkich bez wyjatku!!!!!!!!!!;-)