Aneteczko rozumiem Cie...mój mąż przez 4 lata naszego małżeństwa pracował w delegacji widywaliśmy się 4 dni w miesiącu (co 2 tyg.weekend)
Zrezygnował jak nasze małżeństwo zaczęło się walić. Co z tego ze była kasa skoro zaczęliśmy się oddalać od siebie. Ja poznałam nowe towarzystwo....ehhhh....stare dzieje.
Potem przez pół roku był na bezrobotnym .....finansowo szok bo ja zarabiałam ok 1000 zł. ale nauczylismy sie zyc skromniej, docenilismy wartośc pieniądza i w tym "nieszczęsciu" zbliżyliśmy się dosiebie. Potem znalazł prace na miejscu i obecnie jest zdania ze za zadne pieniądze nie wróci do delegacji.
Powiem Ci ze lepiej miec prace na miejscu, życ skromniej ale miec siebie obok.
I niestety jest tak ze nieszczescia chodza parami a nawet stadami.
Na pewno znajdziecie na spokojnie rozwiazanie kłopotów. Moze trafi sie lepsza praca na miejscu. A autko, moze gdzies taniej kupic czesci, znalesc taniego mechanika, wsrod znajomych....itp.
Jak człowiekjest postawiony pod murem zaczyna lepiej kombinowac.
Trzymam kciuki....
Zrezygnował jak nasze małżeństwo zaczęło się walić. Co z tego ze była kasa skoro zaczęliśmy się oddalać od siebie. Ja poznałam nowe towarzystwo....ehhhh....stare dzieje.
Potem przez pół roku był na bezrobotnym .....finansowo szok bo ja zarabiałam ok 1000 zł. ale nauczylismy sie zyc skromniej, docenilismy wartośc pieniądza i w tym "nieszczęsciu" zbliżyliśmy się dosiebie. Potem znalazł prace na miejscu i obecnie jest zdania ze za zadne pieniądze nie wróci do delegacji.
Powiem Ci ze lepiej miec prace na miejscu, życ skromniej ale miec siebie obok.
I niestety jest tak ze nieszczescia chodza parami a nawet stadami.
Na pewno znajdziecie na spokojnie rozwiazanie kłopotów. Moze trafi sie lepsza praca na miejscu. A autko, moze gdzies taniej kupic czesci, znalesc taniego mechanika, wsrod znajomych....itp.
Jak człowiekjest postawiony pod murem zaczyna lepiej kombinowac.
Trzymam kciuki....