Cześć kobitki
,
Wpadam jak po ogień, bo zupełnie wyssało mój czas ostatnio. Nie styka na przyjemności w rodzaju buszowania na forum niestety.
Podczytuję Was, ale o regularnym pisaniu nie ma co póki co marzyć. Może w wakacje podołam ;-)
Tak piszecie o jedzeniu, a ja w tej ciąży jakoś na bakier z nim jestem. Czasem mnie wilczy głód złapie, ale tak generalnie jakiś słaby mam apetyt. Czasem naprawdę jem z rozsądku tylko;-) A te upały już zupełnie pozbawiło mnie łaknienia.
kicia też tak mam
. Z córcią dmuchałam i chuchałam na wszystko, teraz odpuszczam, w granicach normy oczywiście. Kawusię spijam radośnie, siatki, wózek i córę tacham, leżę baaaaardzo mało, w zasadzie tylko w nocy;-) Ale to chyba tak już jest. Za pierwszym razem zawsze się bardziej wszystko przeżywa. U mnie to też kwestia tego, że zwyczajnie z malutkim Bąbelkiem w domu nie mam czasu na rozczulanie się nad sobą, wierzę, że Bąbel w brzusiu ma się dobrze, tak jak i ja
michalina generalnie nie ma przeciwwskazań, chyba, że są jakieś komplikacje, ciąża jest zagrożona, skraca się szyjka, występuje czynność skurczowa itp. Jeżeli wszystko przebiega prawidłowo można się kochać długo, namiętnie i radośnie
Towicz też się w pierwszej ciąży strasznie o zęby bałam. Ale...Prawda jest taka, że jak nie dopuścisz do niedoborów pierwiastków w organizmie i generalnej demolki z tym związanej, a dodatkowo będziesz kontrolowała na bieżąco sytuację i leczyła ew. ubytki, nie powinno się stać nic okropnego. Moja paszczęka pozostała nie tknięta, podobnie jak włosy, pazury i wszystko inne, a żadnych nawet witamin nie brałam, ot starałam się racjonalnie żywić i mieć rękę na pulsie