Leżę w tym cholernym szpitalu i pomimo iż to moja 5-ta stracona ciąża to boli mnie to przeokropnie. Łzy mi napływają średnio co pół godziny. Najchętniej po wszystkim zrobiłabym badanie genetyczne QF-PCR. Bada się materiał po poronieniu, po łyżeczkowaniu, który jest przechowywany w szpitalu i można to zrobić nawet do kilku tygodni. Oprócz płci utraconego dziecka sprawdzane są anomalie chromosomowe, które mogły być powodem poronienia. Niestety koszt wynosi od 850 do 1000 zł. A jak nie zrobię tego testu to już mi tu w szpitalu powiedzieli powinnam zrobić badanie genetyczne kariotypu zarówno ja jak i mąż. Wtedy wychodzą nieprawidłowosci w chromosomach. Np moja gineklog powiedziała,że może być tak że jak dzidzia jest chlopczykiem to ma wady a dziewczynka to nie ma bo nasze chromosomy jak się łączą to coś tam się dzieje. Z tego na pewno skorzystam tym bardziej że na NFZ darmowe jeśli to już 2-cię poronienie
No właśnie nie miałam. Jakieś 3 tyg temu przestała mi smierdziec wędlina i zaczęłam ją jeść. Później coraz lepsze samopoczucie dużo energii, 2 tyg temu przeszły mdłości, z tydzień temu przestały boleć piersi. Jedynie siusianie go troche pozostało. Nawet w nocy.
Teraz najgorsze dla mnie jest to, że wiem że jeszcze mam dzidzie w brzuchu. Już serduszko nie bije ale wiem że tam jest . Chyba wolałabym samoistnie krwawic niż czekać na decyzję jak je usunąć. Jest to bardzo ciężkie przeżycie. Dlatego co trochę poplakuje. Aż mi wstyd . Kobieta dorosła ponad 30 ka na karku a tyczy jak dzidzia. Ach życie czemuś ty nas tak doświadczasz. Ja powiem szczerze, myślę teraz zupełnie inaczej niż nasza koleżanka. O ciąży kolejnej nie myślę zastanawiam się czy w ogóle robić kolejne podejście. To już moja 6-ta ciąża a mam tylko 1 dziecko. Nie wiem czy chce przechodzić przez ten stres i horror po raz kolejny. Poza tym ja po nowym roku skończę 35 lat więc .... No cóż .... Zobaczymy
.