@Karlik - nie wiem, co lepsze. Śnienie o własnym, czy o wszystkich innych (choć ciągle jakby swoich, bo jednak gdzieś tam kiedyś te pościele gnietliśmy
).
W każdym razie sen może i te "hormony" wyrównuje, jak to rzekła
@marta:-) , ale na brak skurczy nie pomaga.
Tak sobie myślę, że może właśnie dlatego najczęściej łapią mnie regularnie w środku nocy?
Też zastanawiam się nad antykoncepcją po połogu. W tym wieku dzieci mi już wystarczy, a tabletki (a zwłaszcza niekomfortowe gumki) do mnie nie przemawiają.
Młoda czkawkuje z regularną przyjemnością od dawna, główkę ma od miesięcy po lewej stronie spojenia i od początku rytmicznie uderza podczas czkawki tylko w tym miejscu. Czasem czuję te jakby wzdrygnięcia, choć nie wiem, jak to określić, bo to niekoniecznie takie uczucie jednak. No i ukochała sobie prawą stronę na wypychanie kończyn - mimo to, choćbym nie wiem, jak na te ataki marudziła, to lubię, gdy tak wystrzeli czasem jak z procy, bo kiedy głaszczę w danej chwili brzuch w takim miejscu, jestem w stanie wyczuć różne nieregularne kształty. Szkoda tylko, że nie wiem, czego dotykam, ale jest ewidentnie elementem boksującym mojej panny.
Jestem w trakcie walczenia z obiadem. Zmachałam się samym zmywaniem (marzę o zmywarce, w kolejnym mieszkaniu wręcz jej pragnę, tutaj nieustannie mam pełne oba zlewy) i przyszłam odpocząć w trakcie obierania warzyw, bo autentycznie serce mało nie wyszło mi z piersi, a brzuch był bliski eksplozji z napięcia.
Dziś zasuwam na KTG. W normalnych warunkach doszłabym w niecałe 10minut. Policzę sobie swoją ślamazarność dzisiaj.
W ogóle znajomi fotografowie zaproponowali mi sesję brzuszkową w swoim wykonaniu. Pięknie malują też te brzuszki w indyjskie inskrypcje i inne cudowności. Z tym, że mieszkają prawie 200km ode mnie i obawiam się, że nie dam rady dojechać. Tym bardziej pociągiem, bom niemobilna. Z drugiej strony zastanawiam się, czy gdyby ew. przyjechali do mnie, to czy takie latanie z nimi w plenerze dla zdjęć mi nie zaszkodzi. Chociaż.. Gdyby dali radę po 9 maja, to co mi tam.