Mokito
Fanka BB :)
Byc moze ktoras zainteresuje, zaczelam rozkminiac jak to jest z poziomem hemoglobiny, zelaza, erytrocytow itd w ciazy.
5 dni temu dowiedzialam sie, ze mam poziom Hb 11,1 a wiec wedle norm (ogolnych, dla nieciezarnych) jestem na granicy anemii. Tymczasem odkrywam, ze rozrzedzanie sie krwi w ciazy jest pozytywnym zjawiskiem. Wowczas lozysko jest lepiej ukrwione, dziecko lepiej zaopatrywane w skladniki odzywcze. Co wiecej, przy kolejnej ciazy z tym samym partnerem, zjawisko to jeszcze bardziej postepuje, tzn. wyniki laboratoryjne sa jeszcze nizsze, "gorsze". Dzieje sie tak dlatego, ze DNA ojca nie jest juz tak obce dla organizmu matki i organizm jest w stanie sie jeszcze lepiej przestawic na okres ciazy.
Wielu lekarzy trzyma sie ogolnych norm, mierzy wszystkich jedna miarka, w tym i ciezarne. Na pewno trzeba zachowac tu zdrowy rozsadek, tzn. nie dopuscic do makabrycznej anemii. Czeka nas porod, nie wiadomo ile stracimy krwi. Krew sie jeszcze bardziej rozrzedzi, a przeciez do tego jeszcze czeka nas karmienie piersia.
Dla mnie to fascynujace odkrycie, przestane sie tak panicznie faszerowac zelazem, pozegnam z czarna kupa i zaparciami (sorry). No i oczywiscie ciekawa jestem co na to moj ginekolog!
5 dni temu dowiedzialam sie, ze mam poziom Hb 11,1 a wiec wedle norm (ogolnych, dla nieciezarnych) jestem na granicy anemii. Tymczasem odkrywam, ze rozrzedzanie sie krwi w ciazy jest pozytywnym zjawiskiem. Wowczas lozysko jest lepiej ukrwione, dziecko lepiej zaopatrywane w skladniki odzywcze. Co wiecej, przy kolejnej ciazy z tym samym partnerem, zjawisko to jeszcze bardziej postepuje, tzn. wyniki laboratoryjne sa jeszcze nizsze, "gorsze". Dzieje sie tak dlatego, ze DNA ojca nie jest juz tak obce dla organizmu matki i organizm jest w stanie sie jeszcze lepiej przestawic na okres ciazy.
Wielu lekarzy trzyma sie ogolnych norm, mierzy wszystkich jedna miarka, w tym i ciezarne. Na pewno trzeba zachowac tu zdrowy rozsadek, tzn. nie dopuscic do makabrycznej anemii. Czeka nas porod, nie wiadomo ile stracimy krwi. Krew sie jeszcze bardziej rozrzedzi, a przeciez do tego jeszcze czeka nas karmienie piersia.
Dla mnie to fascynujace odkrycie, przestane sie tak panicznie faszerowac zelazem, pozegnam z czarna kupa i zaparciami (sorry). No i oczywiscie ciekawa jestem co na to moj ginekolog!