reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Luty 2015

Mokito pokory nauczyło mnie to co przeżyłam..
straciłam Córeczkę w połowie ciąży, dlatego teraz podwójnie doceniam że mogę przeżywać na nowo każdy dzień w ciąży...boję się a jednocześnie muszę wierzyć że będzie dobrze ;-) w końcu kiedyś musi być :tak: i tak samo jest z mdłościami i wymiotami :-p głowa do góry!
 
reklama
Angelstw czy moge zapytac co sie stalo ze stracilas tak zaawansowana ciaze. Bardzo mi przykro.
 
karolina19xm u mnie też pojawiła się krew z nosa, nie są to duże krwawienia, ale dość częste. Dostałam od przyjaciółki poradnik o ciąży w którym wyczytałam że za krwotoki z nosa odpowiedzialny jest estrogen, który odpowiada za zwiększenie ilości krwi, co sporadycznie powoduje krwawienie z dziąseł i nosa.Niby to nic strasznego:) Chyba, że są to silne krwotoki to wtedy należy udać się do lekarza :) I tak jak dziewczyny radziły trzeba jeść witaminę C :)
 
gabis jasne że możesz..
trudno było przewidzieć to co stało się z moją ciążą...żeby nie powiedzieć że w ogóle było to nawet nie do pomyślenia. Całe 19 tygodni przeszłam po prostu książkowo, czułam się rewelacyjnie, byłam szczęśliwa bo pragnęłam tego dzieciątka jak niczego innego. Fasolka rosła idealnie, już zaczynałam czuć pierwsze jeszcze nieśmiałe i niewinne ruchy...aż tu nagle bach, trach i się wszystko posrało za przeproszeniem.
Szłam na umówioną wizytę do gin i na szybkim USG doktorka przerażonym głosem po cichu po 5 minutach powiedziała że nie może znaleźć tętna... od razu skierowanie do szpitala, pojechałam prosto z poradni..tam kolejnych 2 lekarzy potwierdziło że Fasolka już nie żyje...wtedy się zaczął koszmar...22 godziny w bólach fizycznych i tym najgorszym - psychicznym, czekaliśmy na rozwarcie i narodziny mojego Aniołka.. całe 18cm - bo tyle mierzyła moja Zuzinka, urodziłam sama..położna odcinając pępowinę powiedziała "supeł na pępowinie", lekarz potwierdził, że to najprawdopodobniejsza przyczyna śmierci Zuzi...niestety bardzo rzadko ale takie przypadki się zdarzają i trafiło akurat na mnie...

ciężko było, bardzo ciężko się pozbierać, ale moja gin bardzo mi pomogła, czasem wystarczą słowa "możecie próbować znów po pierwszej @" ;-) i tak też postanowiliśmy, udało się tak jak z Fasolką Zuzią za pierwszym razem ;-) teraz mamy Groszka:tak: boję się o niego jak nie wiem co, ale zdrowy rozsądek musi wziąć górę bo inaczej bym sfiksowała...
 
Angel, strasznie to przykre, aż mi się chcę płakać po przeczytaniu Waszej historii. Niewyobrażalne :no: ale myślmy pozytywnie :-):-):-)
 
Dziewczyny!! Wiem to jest bardzo przykra i smutna historia..ale wierzcie mi albo nie, nauczyła mnie tak dużo ile nie nauczyły mnie całe 28 lat mojego życia...przede wszystkim pokory - o której już wcześniej napisałam...radości z dnia dzisiejszego i najważniejsze: dała mi ogromną siłę!! Czasem mam takie chwile jak analizuję wszystko co się wydarzyło i myślę sobie skąd wzięłam tyle siły żeby przez to przejść i żeby dalej walczyć o swoje maleńkie szczęście...teraz już wiem skąd ta siła - właśnie z tego co się wydarzyło. Teraz wiem też że mam Aniołka w niebie, swojego maleńkiego i prywatnego ;-) który negocjuje nasze szczęście z Tym na górze! Dlatego teraz musi być dobrze!
Oczywiście ogrom siebie oddał mi również mój kochany Mąż, który był ze mną cały czas, kiedy najbardziej go potrzebowałam!

Walczymy Dziewczyny Kochane i się nie poddajemy! :tak:

Groszek chciał się z Wami przywitać ;-) dziś zaczyna 10 tydzień :tak:
Zobacz załącznik 634268
 
reklama
Do góry