gabis jasne że możesz..
trudno było przewidzieć to co stało się z moją ciążą...żeby nie powiedzieć że w ogóle było to nawet nie do pomyślenia. Całe 19 tygodni przeszłam po prostu książkowo, czułam się rewelacyjnie, byłam szczęśliwa bo pragnęłam tego dzieciątka jak niczego innego. Fasolka rosła idealnie, już zaczynałam czuć pierwsze jeszcze nieśmiałe i niewinne ruchy...aż tu nagle bach, trach i się wszystko posrało za przeproszeniem.
Szłam na umówioną wizytę do gin i na szybkim USG doktorka przerażonym głosem po cichu po 5 minutach powiedziała że nie może znaleźć tętna... od razu skierowanie do szpitala, pojechałam prosto z poradni..tam kolejnych 2 lekarzy potwierdziło że Fasolka już nie żyje...wtedy się zaczął koszmar...22 godziny w bólach fizycznych i tym najgorszym - psychicznym, czekaliśmy na rozwarcie i narodziny mojego Aniołka.. całe 18cm - bo tyle mierzyła moja Zuzinka, urodziłam sama..położna odcinając pępowinę powiedziała "supeł na pępowinie", lekarz potwierdził, że to najprawdopodobniejsza przyczyna śmierci Zuzi...niestety bardzo rzadko ale takie przypadki się zdarzają i trafiło akurat na mnie...
ciężko było, bardzo ciężko się pozbierać, ale moja gin bardzo mi pomogła, czasem wystarczą słowa "możecie próbować znów po pierwszej @" ;-) i tak też postanowiliśmy, udało się tak jak z Fasolką Zuzią za pierwszym razem ;-) teraz mamy Groszka
boję się o niego jak nie wiem co, ale zdrowy rozsądek musi wziąć górę bo inaczej bym sfiksowała...