Hej! Podczytuję Was co jakiś czas, choć ciężko mi nadrobić wszystkie posty i się nie odzywam ;-) ech, co tu dużo mówić... jestem dosyć przybita, tym jak znoszę tę ciążę. Z pierwszą było bez porównania lżej, no ale pozostaje mi dziękować niebiosom, że nie zwracam
Mdłości powracają przez cały dzień i jestem naprawdę wykończona, na nic nie mam siły. Za 10 dni będę kontrolować hormony tarczycy i może to przez nie (aktualnie nie jestem na lekach, wyniki miałam na granicy normy kilka miesięcy temu).
Pociesza mnie fakt, że nie męczę się sama...(dziękuję Wam hihi) a i kilka dni temu dowiedziałam się, że moja szwagierka też jest w ciąży!!! Będzie miała termin prawdopodobnie 2 tygodnie po mnie. Więc fantastycznie
Co by tu się jeszcze wyżalić...to staram się nie mieć żalu do siebie, że nie mam siły wyjątkowo ciekawie spędzać czasu z córcią. Dziś nawet odpuściłam zwykły spacer... i płaczę tak często praktycznie bez powodu... powtarzam sobie, że to minie. Hm
Z wagą wciąż jestem na minusie od początku ciąży, brzuszka brak (o ile nie liczyć wzdęć)