U nas kiedyś było tak że sąsiad miał kaukaza na łańcuchu i kiedy nie było w domu pies się zerwał a sąsiad w tym czasie wymieniał ogrodzenie i na jednej ścianie nie było go w ogóle....zadzwonilismy na policje a oni powiedzieli że jest u niego na terenie więc nie jadą. Jak tylko się rozlaczylismy to pies wyszedł po za teren
Zadzwonilismy jeszcze raz i przyjechali. Złapali go na ulicy za łańcuch który się za nim ciągnął i stwierdzili że to milusi pies niegroźny!
A on był po prostu oszolomiony wolnością...
Poprosili żeby im pokazać gdzie był przyczepiony to oni go z powrotem tam odstawia. Poszłam z nimi i jak pies poznał że jest u siebie to się na mnie rzucił!
Odskoczylam wiec zębem tylko zahaczyl mi o kurtkę...
Jeden policjant rzucił się na psa od tyłu a drugi stał i nie wiedział co się dzieje. Jak się ogarnął to go szybko przywiazal i tamten mógł go puścić i odskoczyli.
Przyszli do mnie. Ten co się z nim szarpal zgubił przy psie kluczyki od radiowozu! Wzywali drugi żeby znaleźć właściciela posesji i doprowadzić na miejsce żeby oddał im klucze. Przy okazji ten sam policjant miał poranione ręce które zaczęły mu puchnac.
Sąsiad musiał codziennie chodzic z psem na kontrole, zapłacił mandat i musiał opłacić leczenie policjanta.
Na nas miał focha i za kurtkę nigdy nie oddał
Za to sprawa była gruba tylko dlatego że chodziło o policjanta ;-)