Zlecał by potwierdzić ciążę, a potem po 48h drugą by sprawdzić czy nie jest to na ten etap prawidłowa ciąża.
O badaniu bety wtedy nie widziałam nic bo ciąża choć planowana była mocno bez przygotowania, dziś 13 lat później bym tak nie zrobiła.
Ryzyko przedwczesnego porodu określa badanie prenatalne pappa, wcześniej płatne ok 600zł lub na NFZ powyżej 35 roku życia, od czerwca 2024 roku bezpłatne (tj. na NFZ) dla każdej ciężarnej. Zazwyczaj stosuje się wtedy acard.
Jeszcze tak wracając do tego 2011 roku - ja wtedy nie byłam milionerką, dodatkowo byłam młodziutka. Mimo to, na USG jeździłam do lekarza - guru diagnostyki prenatalnej w Polsce, a to USG to dziś koszt ok 600zł. To naprawdę był dla mnie duży wydatek - ale wiedziałam, że to ważne.
W tym samym czasie moja koleżanka też była w ciąży, ona działała na postawach bo też działa na zasadzie "po co się stresować" - efekt był taki, że miesiąc przed porodem trafiła do szpitala na pilną cesarkę bo dziecko miało większość wnętrzności na zewnątrz (spojler, dziecko żyje i ma się dobrze choć nigdy nie zostanie biologiczną mamą) - gdyby nie przypadek, rodziłaby naturalnie (wtedy USG w dniu porodu nie było standardem, z resztą teraz według ustawy też nie jest) i najprawdopodobniej ani Ona, ani córka by nie przeżyły. Oczywiście pytałam lekarza czy nie dało się tego zauważyć i od razu powiedział, że nie możliwe, problemy musiały być widoczne od pierwszego USG.
Każdy jest kowalem swojego losu. Ja zdecydowanie wolę wiedzieć, wykluczyć najgorsze bądź zacząć się godzić z tym co może się stać (np. w ciąży można już zbierać siarę, jeżeli zanosi się na wcześniaka) niż udawać, że jest słodko