Wczoraj poszłam do przychodni koło 10ej ale rodzinna nie zgodziła się mnie przyjąć.
Akurat z gabinetu obok wychodził mój gin. Zgodził się mnie przyjąć.
Na fotelu niby ok, ale powiedział,żebym do niego o 15ej prywatnie przyszła bo tu nie ma usg.
Syn mnie podrzucił, bo mąż został z młodym.
Na usg niby ok, tylko mam sporo jakiś pęcherzyków z płynem.
Być może to w jelitach i stąd ten twardy brzuch o dziwnym kolorze.
Mam co dzień stosować espumisan i lactulose.
Rana z jednej strony zaogniona i gin przepisał mi antybiotyk i kazał leżeć.
Za tydzień do kontroli a jakbym się pogorszyło to do szpitala mam jechać.
Wieczorem po antybiotyku padłam.
Synek się obudził głodny a ja nie byłam w stanie wstać i podgrzać mleka.
Dawałam mu prawą pierś bo nie mogłam się ruszyć a on się złościł bo nie umie z niej za bardzo ssać.
W końcu córka młodsza się młodym zajęła a ja podgrzałam mleko, a on biedny był tak zmęczony, że nie miał siły ssać.
W nocy 3 razy się spociłam tak, aż cała pościel była mokra.
Dziś mąż zaczął swoje jazdy, że jest brudno a ja, że jak mu przeszkadza to niech posprząta.
A on, że jego nie było w domu.
Na co ja, że jakby był w domu to by posprzątał, bo ja wystarczająco dużo robię i nie mam czasu.
No i dziś głównie leżałam i przesypiałam.
Mąż mnie przeprosił,był z młodym na spacerze i poprasował ciuszki.
Dziś mąż ma wolne to skorzystałam z okazji i odpoczęłam.
Wczoraj Mateusz skończył miesiąc
Ale się zmienił przez ten czas