hej
od srody wrocilam do pracy,a wczoraj znow bylam na nieplanowanej wizycie u gin bo w pracy zobaczylam normalna krew,mysle ze to przez wysilek. Zbadala mnie doglebnie, (doslownie),z bablem wszystko ok, w poniedzialek mial 1,77cm a wczoraj 1,94cm
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
wykryla za to polipa i to pewnie przez niego zaczelam krwawic ,dala kolejne L4 na tydzien a 5.12 wizyta kontrolna.
Troche nie rozumiem mojej lekarki, jest naprawde super kobieta, super lekarzem itd ale wczoraj wydawalo mi sie ze jest ,,zla,, ze znow przyszlam z lekkim plamieniem ( bo zanim wrocilam do domu,zanim dojechalismy tam itd to bylo juz minimalnie krwi,a wiecej sluzu z czerwonymi niteczkami). Stwierdzila ze w sumie moge dalej pracowac ale da jeszcze na tydzien L4 i zobaczymy jak to bedzie bo skoro nie towarzyszy zaden bol to nie powinno byc zadnego zagrozenia.
I tego wlasnie nie rozumiem.Skoro wrocilam do pracy,a po 2 dniach pojawilo sie krwawienie to jak niby moge pracowac? Zeby bylo jeszcze gorzej? Wydaje mi sie ze ona mysli ze po prostu nie chce dalej pracowac i ,,wymyslam,, krwawienie,i dlatego byla taka troche dziwna.
Ale jak moglam wymyslic skoro sama po badaniu stwierdzila polipa i ze jeszcze troche krwi w szyjce jest.
Ech na szczescie moj szef odbiera to inaczej.Zaczal sie smiac ze nie rozumie tego bo jej to nic nie kosztuje by dac mi zwolnienie.
Szef powiedzial ze nie bedzie dalej czekac i dzis wyslal list do ubezpieczalni zeby zameldowac mnie ze nie ma dla mnie pracy bo mam problemy w ciazy ,a praca jest ciezka fizycznie a do tego w sierpniu mialam zabieg przerwania ciazy itd.
Mam nadzieje ze odpowiedz bedzie pozytywna.