makota kciuki zaciśnięte!!!! pewnie jesteś już po i tulisz synusia!!!!
kum, seorise czym bliżej porodu też mam co raz większe watpliwości dotyczące przydatności męża przy porodzie :-( bardzo bym chciała, zeby był ze mną ale żeby jakośmi pomagał, wspierał, dopingował itd a nie stał jak kołek z przerażeniem w oczach. Wystarczy, że ja będę się bała i martwiła czy wszystko będzie ok, nie mam ochoty jeszcze martwić się o niego
wczoraj mnie dobił, opowiadam, że kolejna dziewczyna z forum urodziła (
tusiaczek), że pojechała ok 21 do szpitala a o 3.20 urodziła a ten z tekstem "tak dłuuuugo???", to jak Cię złapie wieczorem to ja będę tam całą noc siedział?? przecież o 23 to już będzie mi się chciało spać"
no żesz kurw...a, bo on będzie musiał tam całą noc siedzieć, a ja to kurde niby co? też całą noc i w dodatku będę się męczyć, stresować i będzie w ch...j bolało
ja nie wiem, on się chyba z kosmosu urwał, chyba nadal mu się wydaje, że poród to jak na filmach, na chodniku kobieta łapie się za brzuch, krzyczy, że wody jej odeszły, bach w taksówkę i prawie rodzi na progu szpitala a najpóźniej w 3 minuty po tym jak położy się na łóżku!
dobra, ponarzekałam... mogę iść powoli szykować się na wizytę u Gina.
miłego dnia!