Dzień dobry :-)
Jejku, nie nadążam czytać...
Tak na szybko, bo po Młodego lecę, a po drodze do pracy:
my używaliśmy elektronicznej niani ale nie pamiętam nazwy, jakieś auto hyundai chyba, pamiętam natomiast, że nakładała się z nianią sąsiadów jak jeździliśmy na wieś, a w mieście wszystko było OK. Może sąsiedzi używali mega niani satelitarnej
Odpieluchowywałam Witka jak miał 2,5 roku, bo to akurat na wakacje wyszło. Wcześniej już kupkę wołał do nocnika. No i o ile na kwaterze wszystko było dobrze, to za każdym razem gdy wychodziliśmy na plażę lał po nogach jak tylko słyszał szum fal. Spędziłam urocze trzy tygodnie piorąc i susząc, bo akurat, jak na złość, pogoda nad Bałtykiem była cały czas bardzo słoneczna i każdego dnia na tę plażę szliśmy...
Małgorzatka - ja też karmiłam 1,5 roku, ostatnie 6 m-cy tylko rano, po przebudzeniu i na "drugie śniadanie" (chyba bardziej tak dla mojego poczucia więzi z dzieckiem, które już samo odkrywało świat i mnie aż tak bardzo nie potrzebowało :-))
haust - moja dzidzia, jeśli potwierdzi się dziewczynka, też będzie Marysią :-) ale z babami to nigdy nie wiadomo, więc Ignaś jest w zapasie ;-)
A obiadków mężowi nie robię na zapas - ma dwie ręce, dostęp do konta i swoją głowę, żeby przeżyć bez żonusi kilka dni. I bierdonka, i lidl w okolicy też jest...
Jutro mam gin i się zastanawiam co mi powie, waga skoczyła w górę (dziwnie skacze, co 4 tyg się ważę i raz jest 0,5kg, a nast. 3 kg. Ostatnio znów 0,5 i teraz pewnie się nasłucham...) i puchną mi stopy :-( No ale nie marudzę, lecę.
Dobrego dnia!