reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lipiec 2014

Na zatrzymanie laktacji lekarze przepisuja bromergon i to prawda ze wiele kobiet bardzo zle toleruje ten lek. Ja go brałam przed snem, zeby przespać ewentualne skutki uboczne. Dobrze jest tez zaczynać od bardzo małej dawki (mi lekarka poleciła dzielić tabletke: zacząć od ćwiartki i stopniowo dojść do całej tabletki)
 
reklama
To prawda, że zaczyna się stopniowo, ale mi podano 0,5 tabletki w dniu porodu i nikt nie ostrzegł jakie mogą być skutki uboczne i myślałam, że mój mąż zejdzie na zawał jak mu zemdlałam ot tak idąc z łazienki na szpitalne łóżko. Rano dostałam 1 tabletkę i zemdlałam drugi raz podpisując przy ladzie wypis ze szpitala. Fatalnie to wspominam.Potem brałam po 1 rano i 1 wieczorem, więc dzień znosiłam fatalnie. W sumie depresyjny nastrój zrzuciłam raczej na fakt tego co się stało a nie na leki, ale może i w tym coś było na rzeczy, że leki to spotęgowały.
 
seorise co do twojego wczorajszego pytania o obiadki:):):):):) z tego co pamiętam

z zup mam zamrozona jarzynowa, grzybowa, fasolowa barszcz czerwony, i ogorkowa....:)

a oprócz tego to pierogi ruskie, z mięsem, krokiety, fasolke po bretońsku, bigos,
sosy do miesa: pieczeniowy, grzybowy, bialy do ryb, pomidorowy.....


:):) także zapasy jako takie mam na te pierwsze dni żeby mąż nie czul się zaniedbany ze obiadu nie ma :):):):):)

pozatym ogolnie jak robie obiady to takie co można mrozic robie tego więcej i polowe chowam do zamrażarki.......zresztą zawsze tak robiłam wiec dla mnie żadna nowość:):):)

ja tam Gesslerową nie jestem żeby się krzywic na mrożonki:):):):):):):)):
 
Hej :-)

Udanego odpieluchowywania dziewczyny :-)

Co do nie karmienia piersią to u mnie obeszło się bez tabletek. No ale ja w ogóle nie karmiłam, nawet laktatorem nic nie udało się odciągnąć, więc laktacja nie była pobudzona - mimo iż bardzo się starałam :-(


Dziś w nocy moja przyjaciółka urodziła Marysię :-) Śliczności takie do schrupania. I jakie duże 4,4 kg i 57cm :szok:


Ja już część rzeczy wyprasowałam - oczywiście tylko z 1 strony i na siedząco. Dziś w planach było pranie pościeli, ale od rana deszcz pada, a nie chcę kisić w domu prania...


Aaaa my używaliśmy niani - Mateuszek spał sobie w sypialni na górze, a ja spokojnie mogłam coś na dole zrobić. Nam akurat niania się przydała :tak:
 
Ja na zahamowanie laktacji miałam dostinex czy jakoś tak, drogie to jak cholera, dwie tabletki koło 100zl, ale bierze się go tylko dwa dni i nie ma aż takich skutków ubocznych, nie mdlalam po nim, wiadomo, trochę w głowę trzepnelo, ale normalnie w pracy byłam i wróciłam samochodem, wiec lepszy niż bromergon pod tym względem...
I tez nie planowałam karmić piersią, tak koło miesiąca przed porodem stwierdzilam, ze dobra, miesiąc góra dwa pokarmie, tak dla zdrowotnosci i odporności, a potem wyszło, ze półtorej roku i nie było jak zakończyć....
Venus ja mam tez wszystko zasikane, a do prania kupiłam najtanszy płyn, wiec chociaż mi nie szkoda tego.... Wieczorem wrzucam wszystkie mokre majtki na 30min... Jak już zalapie w domu, to w przedszkolu tez działamy. Przeraża mnie dawanie torby ciuchów codziennie na przebranie....
 
dzięki dziewczyny, przyznam, że trochę mnie nastraszyłyście tymi lekami:-(

anastazi - akurat to nie ja pytałam o obiadki:-) ale widzę, że nieźle się zaopatrzyłaś :-D
 
Dzień dobry :-)
Jejku, nie nadążam czytać...
Tak na szybko, bo po Młodego lecę, a po drodze do pracy:
my używaliśmy elektronicznej niani ale nie pamiętam nazwy, jakieś auto hyundai chyba, pamiętam natomiast, że nakładała się z nianią sąsiadów jak jeździliśmy na wieś, a w mieście wszystko było OK. Może sąsiedzi używali mega niani satelitarnej :cool2:
Odpieluchowywałam Witka jak miał 2,5 roku, bo to akurat na wakacje wyszło. Wcześniej już kupkę wołał do nocnika. No i o ile na kwaterze wszystko było dobrze, to za każdym razem gdy wychodziliśmy na plażę lał po nogach jak tylko słyszał szum fal. Spędziłam urocze trzy tygodnie piorąc i susząc, bo akurat, jak na złość, pogoda nad Bałtykiem była cały czas bardzo słoneczna i każdego dnia na tę plażę szliśmy...
Małgorzatka - ja też karmiłam 1,5 roku, ostatnie 6 m-cy tylko rano, po przebudzeniu i na "drugie śniadanie" (chyba bardziej tak dla mojego poczucia więzi z dzieckiem, które już samo odkrywało świat i mnie aż tak bardzo nie potrzebowało :-))
haust - moja dzidzia, jeśli potwierdzi się dziewczynka, też będzie Marysią :-) ale z babami to nigdy nie wiadomo, więc Ignaś jest w zapasie ;-)
A obiadków mężowi nie robię na zapas - ma dwie ręce, dostęp do konta i swoją głowę, żeby przeżyć bez żonusi kilka dni. I bierdonka, i lidl w okolicy też jest...
Jutro mam gin i się zastanawiam co mi powie, waga skoczyła w górę (dziwnie skacze, co 4 tyg się ważę i raz jest 0,5kg, a nast. 3 kg. Ostatnio znów 0,5 i teraz pewnie się nasłucham...) i puchną mi stopy :-( No ale nie marudzę, lecę.
Dobrego dnia!
 
seorise co do twojego wczorajszego pytania o obiadki:):):):):) z tego co pamiętam

z zup mam zamrozona jarzynowa, grzybowa, fasolowa barszcz czerwony, i ogorkowa....:)

a oprócz tego to pierogi ruskie, z mięsem, krokiety, fasolke po bretońsku, bigos,
sosy do miesa: pieczeniowy, grzybowy, bialy do ryb, pomidorowy.....


:):) także zapasy jako takie mam na te pierwsze dni żeby mąż nie czul się zaniedbany ze obiadu nie ma :):):):):)

pozatym ogolnie jak robie obiady to takie co można mrozic robie tego więcej i polowe chowam do zamrażarki.......zresztą zawsze tak robiłam wiec dla mnie żadna nowość:):):)

ja tam Gesslerową nie jestem żeby się krzywic na mrożonki:):):):):):):)):

Fasolowej i grzybowej jeść nie będziesz mogła. Jeśli w jarzynowej są strączkowe, to też nie.. Rosołek gotuj;-) Bigosu i fasolki po bretońsku też nie zjesz, ruskie odpadają też, bo są z cebulą.. Także męża zaopatrzyłaś, a siebie?;-)
 
reklama
Ja zapasów do mrożenia nie robię:no: Na szczęście mój mąż całkiem nieźle sobie w kuchni radzi, więc raczej z głodu nie umrzemy :-)

U nas w szpitalu jak urodziłam Matiego na obiad dali właśnie fasolkę po bretońsku :-D No ale nasz szpital to w ogóle leży z jedzeniem. Na szczęście teściowa mieszka w bloku przy szpitalu, więc liczę, że w razie "w" czymś mnie nakarmi ;-)
 
Do góry