My jesteśmy po ciężkich przejściach. Wczoraj wróciliśmy do domu po 10 dyniowym pobycie w szpitalu
już dawno zgłaszałam problemy Olka z kupą były brzydkie, z nitkami krwi. Pediatra zaleciła przejście na diete eliminacyjną, kiedy nie pomogło kazała odstawić od piersi. Poszłam prywatnie do gastroenterologa, która na początek kazała zrobić morfologię i badanie kału. Wyniki wyszły bardzo złe. Hemoglobina 6 i od razu skierowanie do szpitala. Tam przetaczanie krwi
potem przejście na oddział gastrologiczny. Badania kupy na wszystko, w końcu gastroskopia i kolonoskopia w znieczuleniu ogólnym
wyszły duże zmiany w jelicie grubym spowodowane silną alergią lub eozynofilowym zapaleniem jelita (okaże się za 2 tygodnie, jak przyjdą wyniki biopsji). Zalecono natychmiastowe odstawienie od piersi - z czym kompletnie sobie nie radzę
- i przejście na ohydny nutramigen puramino. Pierwsze dni tragiczne mały krzyczał, pluł i płakał, a ja razem z nim. Już wisiało nad nami widmo sondy, ale jakoś udało mi się w niego wciskać to mleko strzykawką i nas wypuścili. Po powrocie już całkiem załapał i je teraz chętnie z butelki, całe szczęście
. Ja za to walczę z laktacją i przepełnionymi cyckami i psychicznym nie godzeniem się z tym zbyt nagłym rozdzieleniem
nawet jak to pisze to chce mi się płakać, ale obiecałam sobie że już nie będę.
Przez te skrajną niedokrwistośc mamy trochę do nadrobienia z rozwojem - Olek sie jeszcze nie przekręca i nie robi mocnego podporu, ale nadrobimy
niech tylko te cycki przestaną tak boleć, to będę mogła skupić się na stymulacji jego rozwoju.
A tak to nic się nie dzieje