2,5 roku temu zrobiłam rutynowe usg jamy brzusznej i okazało się, że jest jakiś guz. Po całej diagnostyce obrazowej typu tomograf, rezonans dalej nikt nie wiedział co to jest. Zdecydowałam że usunę dziada, bo mój tata w wieku 45 lat dowiedział się że ma guza na lewej nerce wielkości 13 cm . U mnie genetyka nie wyszła czyli nie bylam obciążona, a jednak też miałam takiego samego guza na tej samej nerce jak sie okazało po operacji. Z tym że mój miał 2 cm i żadnych przerzutów i nie był zaawansowany. Lekarz stwierdził że miałam wielkie szczęście, i że ktoś czuwa nademną. Objawów zero mialam, także to podstępny nowotwór. Usunięto mi całą nerke, bo lokalizacja nie pozwoliła na operacje oszczędzającą. Ale już ponad dwa lata i czuję się super. Tata niestety nie miał tyle szczęścia po niespełna 1.5 roku okazalo się że ma przerzuty na płuca. Tata przeżył 3 lata od kiedy dowiedział się że jest chory.
Słabego tak ważne jest żeby chorobę wykryć możliwie najszybciej. Ja chciałambym mieć jeszcze swój czas na ziemii i odchować dzieci.
Na pewno cały przebieg leczenia zależy od wyniku histpat. Życzę Twojej siostrze dużo zdrówka, niech pamięta żeby zawsze walczyć o swoje w sensie jak ją lekarz zbedzie, albo nie będzie czuła się pod jego opieką komfortowo to niech idzie do drugiego, który nie zlekceważy. Niestety j czasami miałam wrażenie że jestem kolejną sztuką. Jak coś to zapraszam na priv