Kasia tą galaretkę się gdzieś kupuje czy robi?
Mmag to faktycznie dziala z tą ręką przy usypianiu. Tzn ja nie wiedziałam ze to jest jakas tam metoda alr moja sama tak zaczela robic z moja reką ze sobie przyklada to twarzy czy glowki gdzie chce zeby moja reka lezala i tak sobie usypia. Drugą jakoś intuicyjnie kładłam na klatce piersiowej i tak sobie usypiamy [emoji6]
Wysłane z iPhone za pomocą Forum BabyBoom
Mmag to faktycznie dziala z tą ręką przy usypianiu. Tzn ja nie wiedziałam ze to jest jakas tam metoda alr moja sama tak zaczela robic z moja reką ze sobie przyklada to twarzy czy glowki gdzie chce zeby moja reka lezala i tak sobie usypia. Drugą jakoś intuicyjnie kładłam na klatce piersiowej i tak sobie usypiamy [emoji6]
Wysłane z iPhone za pomocą Forum BabyBoom
 U tamtej po chwili ćwiczeń był płacz i już szybko, prędko i po wizycie. Ta nic nie mówiła o szyi. Zwróciła uwagę że ma słabe mięśnia brzucha bo odstaja jej zeberka i mostek. No i niestety leżenie na brzuszku porazka, nie umie podpierac się na wyprostowanych rękach. Powiedziała że głowa dziecka jest bardzo ciężka i żeby ją podnieść to dużo mięśni pracuje. Dlatego zaleciła położyć zabawkę na podłodze i dziecko jak przekręca się na bok żeby sięgnąć po nią to przytrzymać ja na tym boku. Rączka na której leży wyprostowana 90° a druga próbuje sięgnąć i podnosi wtedy głowę. I tak jeden bok, później drugi i dać złapać zabawkę w nagrodę. Zwróciła uwagę że jak leży na plecach to stopy powinny być w górze i łączyć się ze sobą podeszwa-podeszwa, żeby tego pilnować. Wasze dzieci tak robią? Na rączki zaleciła usiąść na podłodze, wyprostować nogę i położyć dziecko brzuszkiem na swoim udzie. Ręce ma za noga i powinna je podpierac o podłogę i prostowac. Super babka ale ma tyle dzieci ze dopiero za 1,5 tyg kazała dzwonić i sprawdzić czy będzie wolny termin. Ważna uwaga to żeby przeznaczyć 1-2 zabawki tylko do ćwiczeń, nie bawić się nimi później z dzieckiem.
Każdy kilogram mniej cieszy . Ja mama dziś dzień gotowania. Najpierw robiłam Asi pierwszą zupkę warzywną samodzielnie bo chciałam zobaczyć, czy będzie jadła obiady domowe i nalałam za mało wody do garnka, tzn woda przykryła warzywa ale bardzo szybko się wygotowała i garnek cały spalony, 
a taki fajny był, najgorsze to że w domu smród straszny, otworzyłam okno w kuchni i wzięłam małą na spacer (zmarzłam strasznie- dobrze, że ona nie) za to jak wróciłam podjęłam drugą próbę tym razem wszystko ok., zblendowało się super identyczna konsystencja jak ze słoiczka no i dałam jej. Niestety skubana tak się przyzwyczaiła do gotowych obiadków że bardzo się krzywiła na mój pyszny obiadek, ostatecznie sporo zjadła ale nie bardzo chciała buzię otwierać i to spojrzenie jakby chciała powiedzieć „mamo co ty mi dajesz – to jest beeee” później zrobiłam pomidorową dla mnie i dla męża i na deser czekoladowe muffiny z budyniem.
