reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Lipcowe mamy 2015

Ewcia moze dzidzia Ci na jakis nerw uciska ale moze wystarczy jakas lekka fizjoterapia i bedzie lepiej :)
 
reklama
A ja w pierwszej ciąży miałam straszne migreny w okolicach 4 miesiąca. Nie mogłam nawet oczu otworzyć, a z bólu łzy same mi leciały. Skierowanie do neurologa - nie ważne, że w ciąży - wizyta wyznaczona za miesiąc. Na szczęście miła Pani mi powiedziała, że jak mnie złapie to mam po prostu na pogotowie jechać i się od razu neurolog znajdzie. Moja jakaś taka głupia duma kazała mi się jeszcze chwilę pomęczyć, w dniu wyznaczonej wizyty leżałam w szpitalu na nerki, a i bóle juz wtedy ustały. Czasami ciąża pomaga, a czasem g... ich to obchodzi :/
 
Daj znać co Ci powie. Może coś Ci przeskoczyło, bo zbyt energicznie wstałaś?

Ja odebrałam wyniki badań, TSH przy nowej dawce Euthyroxu pięknie spadło do 0.92, morfologia ok (są jakieś odchylenia, ale niewielkie, przed ciążą też nie miałam książkowej), mocz ok - z wyjątkiem ciał ketonowych - 0,5 mmol/l - któraś z Was coś wie na ten temat? Oczywiście poruszę to na następnej wizycie (w piątek).

Zrobiłam sobie też na żądanie glukoze i cholesterol. Ten ostatni niestety trochę podwyższony, ale na takim poziomie jak przed ciążą.. Martwi mnie to, bo mój tata jest po zawale, mimo trzymania diety i brania leków itp - po prostu ma skłonność do wysokiego cholesterolu. Ja też jakoś tłusto nie jem, a mimo wszystko ciągle w górze :/

Jutro powinnam widzieć w systemie wynik toxo. Mam nadzieję, że będzie ok.
 
Ostatnia edycja:
Ufff dobry wieczór :-) Czytałam Was, ale nie miałam czasu by napisać. Zabiegany dzień i dwie kobylaste umowy do ogarnięcia. Ewa wyobrażam sobie co to za ból. Może jutro wstaniesz i będzie już lepiej.

Odnośnie ruchów dziecka, to ja na razie czuję lekkie bąbelki :-) Podobno to jest tak, ze jak dziecko zacznie kopać, to nie trzeba panikować, gdy przez 2-3 dni następne będzie zupełnie cicho.

Slyszalyscie dzisiejszą wiadomość o pomyleniu komórki jajowej podczas zapłodnienia in vitro? Trudno sobie wyobrazić co musi czuć matka, która nosiła nie swoje dziecko. No właśnie, tylko czy nie swoje? Prawo w PL nie reguluje takich przypadków. No i oczywiście znowu będą krzyczeć przeciwnicy in vitro, ze to przez rzekomą przedmiotowość procedury, dzieją się takie rzeczy... Wrrr...
 
Ostatnia edycja:
No zez kurczaki!!! Rozpisalam sie i cos kliknelam w telefonie i nie ma nic! O wrrrry!

Spac nie moge... Od 4... Ale juz przestalam sie oszukiwac, ze zaraz zasne.
Moja grupa rodzicow autystykow tez sie skarzy, ze dzieciaki od 3-4 nie spia i ze pewnie przez pelnie... Juz chcialam napisac, ze chyba tez mam autyzm ;) ale niektorzy rodzice wrazliwi sa na tego typu zarciki wiec sie ugryzlam w jezyk. I tak leze i nie wiem co ze soba zrobic... I tworze kolejne listy spraw do zalatwienia w glowie... Tez tak macie? Oglafalyscie film "nie wiem jak ona to robi?" Albo czytalyscie ksiazke? W takich chwilach zawsze mi sie on przypomina... I te wszystkie nocne listy o ktorych tylko z nadejsciem poranka automatycznie sie zapomina ;)

Blacksilk wczoraj to ja slyszalam o pomyske invitro z 3 rodzicow... I nie wiem jak oni sobie to wyobrazaja ale jak dla mnie to o krok od doboru genetycznego i za chwile dzieci bedzie sie zamawiac jak samochody z salonu dostosowane do indywidualnych potrzeb klienta ;) troche jak zabawa w Boga i szczerze mowiac totalnie mi sie ten pomysl nie podoba mimo, ze jestem wielka zwilenniczka invitro, ale pytanie gdzie nalezy postawic granice poniedzy pomoca para z problemami z zajsciem w ciaze a (moze nie zbyt to ladne okreslenie, ale wg mnie jedyne sluszne) zabawa w Boga...
O tej parze u ktorych pomylili komorki slyszalam i jest to bulwersujace, ale pewnie gdyby dziecko nie bylo chore to predko by sie nikt tego nie dopatrzyl... Zawsze w takich sprawach zastanawia mnie do kiedy chodzi o dziecko, o uczucia, o milosc a kiedy juz tylko o odszkodowanie...

Ooo! To jeszcze zawsze bulwersuje mnie gdy ktos umiera a rodziba od razu wystepuje o odszkodowanie... I wcale nie chodzi o to, ze im zazdroszcze pieniedzy czy ze im zaluje, zeby je dostali... Ale przezylam smierc mojego taty prawie 10lat temu i przez dobre 3 miesiace funkcjonowalam jak na autopilocie... Zreszta malo pamietam z tego czasu... Jakos po pol roku zaczalam normalniej funkcjonowac. Normalniej a nie niemalnie, zeby powrocic do normalnosci to sporo czasu bylo trzeba, zreszta nadal mam watpliwosci czy zycie mkze byc normalne bez ukochanego rodzica. Ale wracajac do tematu... To w takich sytuacjach zawsze sie zastanawiam co to za ludzie, ja uwazam sie za dosc silna osobe bo mialam 19 lat (niecale) a spadl na mnie (wypieszczona jedynaczke) caly dom, firma taty i pierwszy rok studiow no i mama, ktora przez dlugie lata byla w toralnej rozsypce i nie mogla sie pozbierac (depresja przy tym to pikus) i jakims cudem wszystko ogarnelam... Ale nigdy w zyciu od razu po smierci taty nie mialabym sily wystepowac o odszkodowanie, opowiadac o tym w mediach, udzielac wywiafow czy zeznawac w sadzie. W naszym przyladku bylo wysoce prawdopodobne, ze lekarz podal zbyt silne leki na nadcisnienie i kolejny zwykly dzien stal sie najbardziej tragicznym w naszym zyciu i piszac to po tylu lat mam lzy w oczach i musze szybko mrugac, zeby sie nie poryczec... Dlatego mierzac swoja miara ludzi totalnie nie rozumiem jak w obliczu takiej zyciowej tragedii mozna myslec o pieniadzach i miec w sobie tyle "sily" (?) zeby sie sadzic, oskarzac, naglasniac sprawe w mediach i do swojego malego swiata wpuszczac obcych z butami. Nie wiem czy rozumiecie co mam na mysli... Ale ja mimo szczerych checi nie potrafi zrozumiec takich osob...
 
Zrobilsm literowki, z telefonu pisze a jak chce edytowac to mi tekst nie wyswietla sie... Z gory przepraszam i zrzucam wine na godzine ;) ooo i zrymowalo sie ;) moze nocne rymowanki zaczne ukladac ;) hihi chociaz talentu literackiego to ja raczej nie mam...

Odsniezaja chodnik pod domem... To znaczy, ze przez noc napadal snieg a to znaczy, ze bede musiala kupic jednak kozaki na plaskim... Mam same na wysokich obcasach a teraz wrecz obsesyjnie boje sie, ze na sniegu czy lodzie sie gwizdne i kuku sobie albo dzidzusiowi zrobie... Sobie to jeszcze pal licho, ale gorzej jak dzidziusiowi... Kurcze... A liczylam, ze zimy juz nie bedzie i nie bede musiala kupowac okropnych kozakiw na plaskim! Aaaa bo wy jeszcze o mnie nie wiecie, ze uwielbiam buty ;) ale na plaskim to ja mam tylko japonki i adidasy, cala reszta szpilki, obcasy, koturny, srednie, wysokie, gigantycznie wysokie ale nie plaskie! Moj maz ma 192 a ja 164 wiec mi wolno ;)

Ps. Glodna jestem...
 
reklama
Aaaa i jeszcze musze Wam opowiedziec jak to moj maz w dniu wczorajszym zglupial ;) bylam u fryzjera i u kosmetyczki no i dobre 3h tam siedzialam... O fryzjerze nie wie i licze na to, ze nie zauwazy ;) no ale mniejsza z tym. Wyciszylam telefon, bo jak leze u Luizy to musze miec zamkniete oczy a by mnie draznilo, ze ktos dzwoni czy pisze a ja nie wiem kto i co chce... Wiec zawsze wyciszam... Po calej sesji, zadowolona, zrelaksowana biore telefon a tam 13 nieodebranych i 10smsow i wszystko od Lukasza, a nigdy, przenigdy sie tak do mnie nie dobijal... Smsy z prosba o pilny kontakt, no to ja przerazona co sie stalo... Oddzwaniam, nie odbiera. Mysle sobie, ze o tej porze powinien byc na pierwszym przegladzie mojego auta to do biura nie ma co dzwonic... No to dzwonie drugi raz... Odebral, ja przerazona co sie stalo a ten jakos bez sensu gada, bez ladu i skladu... I mi mowi, ze jest w vw no ja ze wiem, ale czy cos sie stalo, ten mi na to, ze tak, ze jest w vw no to ja pierwsza mysl... Skasowal mi auto ale zyje skoro dzwoni... Po dobrych 5 minutach tego typu rozmowy okazalo sie, ze w salonie jest golf R (300km) i dlatego moj maz gadal bez skladu i ladu... I doszedl do wniosku, ze on juz nie chce tego naszego zamowionego i zaliczkiwanego passata w kombi ale on tego golfa R chce bo tanszy niz passat i od reki mozna kupic... Toc oszalec mozna! Ale w rezultacie dzisiaj jedziemy go zobaczyc razem i ja chce bagazniki porownac... Szczescie w nieszczesciu, ze 5 drzwiowy bo jakby byl 3 to by dyskusji i problemu teraz nie bylo ale z drugiej strony to mize na passata jeszcze mamy czas a moze by tak zaszalec poki mlodzi jestesmy i tylko z jednym dzieckiem w drodze?
Jak myslicie...?
 
Do góry