A propo racjonalnego chowania. Pamiętam moja mała miała jakieś 5 miesięcy jak dałam jej w rękę truskawkę, a moja mama z chalapą na mnie, że alergie dzieciak może mieć, ze nie mogę dawać jej truskawki. Mówię do niej z pełną powagą: mamo jak nie zje, to się nie dowiem
to samo z piaskiem w piaskownicy. Zabierz ją stamtąd, tam koty sikają. A za moich czasów nie sikały? I gdzie spędziłam większość mojego dzieciństwa?
Też nigdy nie skakałam nad małą jak nad jajkiem, chociaż powiem Wam, że autentycznie czasem się dziwię, że to dziecko nigdy sobie nic nie połamała czy nie skręciła karku. Jest szatanem, wlezie wszedzie. A jak tylko nauczyła się biegać, to leciała jak taran. To nic, że stał slup czy latarnia, to one miały sie przesunąć, bo mala waliła prosto przed siebie i nigdy się nie zatrzymywała. Co tam ze za każdym razem byl placz, to słupy mialy się przesuwać a drzwi same otwierać