P
pożegnanie
Gość
Do mnie zajrzeli tylko na obchodzie i po zabiegu. Sama na sali bylam...wrocilam do domu na pieszo, bo nikt mnie nie odebrał i wtedy przyszedł smutek....eh...Niestety tak u nas jest atyle się mówi o wsparciu psychologicznym. Jak pierwszy raz poroniłam, to wjechałam na oddział, sprawdzali czy na pewno dziecko nie żyje, podali tabletki, pokazali sale i tyle. Nikt nie powiedział co może się dziać, jak będę się czuć po podaniu tych tabletek, pies z kulawą nie zajrzał. W nocy jedynie przyszła pielęgniarka i złapała mnie za rękę, posiedziała ze mną. Później się tyle naczytałam o opiece psycholgicznej, ja się pytam gdzie kuźwa????
Jak sama nie poszukałam pomocy u psychologa to nikt mi tego nie zaproponował.
a teraz dają ankiety, bo dwa razy poroniłam i się martią o mnie hahahahha się normalnie uśmiałąm...
Ankiety żadnej tez nie dostalam tetaz