Dla mnie miłość jest szacunkiem do drugiej osoby, wsparciem, chodzeniem na kompromis, ale przede wszystkim nie ranieniem drugiej osoby...poznając się dowiadujemy się kto co toleruje, a na co zgody nie ma i z jakiego powodu i jeśli jedna ze stron najpierw się zgadza na to, a później z czasem zaczyna te zasady naginać to jest to bardzo, ale to bardzo nie fair...i uwierz mi, że można kochać dupka, ale w pewnym momencie kiedy kolejny raz wybaczasz i okazuje się, że sytuacja znów się powtarza to chociaż kochasz to odejdzisz jeśli masz szacunek do samej siebie...ile można być ranioną zarówno słowami jak i czynami? Ile razy można być zrównywaną z ziemią, krytykowaną i wyśmiewaną w towarzystwie tak dla "żartów"? Ile razy można być zmuszają do seksu po tym jak się usłyszało, że się jest nikim niby w przypływie złości? Także miłość to jedno, a szacunek to drugie i te dwie składowe tworzą małżeństwo/związek...sama miłość nie wystarczy...dla mnie facet, który upija się wiedząc, że dla mnie jest to nie do zaakceptowania po prostu mnie nie szanuje i jego miłość jak dla mnie nie wystarczy