reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

In vitro 2022

Witam, od niedawna zaczęłam szukać wątków o invitro w necie i tak trafiam tutaj :) będę podczytywać Was dziewczyny bo Wasza wiedza i doświadczenie jest cenną bazą wiedzy dla osoby która zaczyna tą walkę. Mam 34 lata i od roku zgłosiłam się z mężem do klinki niepłodności..., przez rok zgodnie z zaleceniami robiłam badania i przechodziłam 3 inseminacje .....bez powodzenia. W klinice raczej nie było rozpoznania co jest przyczyną niepłodności..... lekarz nie omawiał wyników tylko skomentował że mąż ma słabsze wyniki nasienia. ale nie jest tak źle. Od ok 1,5 miesiąca podchodzę do metody invitro... przeszłam stymulacje....zniosłam to trochę cieżko, hormony i fizyczne dolegliwości dały się we znaki. W dniu punkcji pobrano 23 jajeczka z czego 22 były dobre. 6 poddano zapłodnieniu i z informacji uzyskanej 3 zostały zamrożone. Nie mogłam być poddana od razu do transferu z uwagi na ryzyko hiperstymulacji więc czekałam na miesiaczkę...kiedy dostałam to zrobiłam badania i znowu wyszło że mam za wysoki poziom progesteronu ..teraz brałam zastrzyki na obniżenie i jutro mam wizytę.... Chciałabym aby mój organizm się unormował abym mogła mieć ten transfer....to czekanie jest strasznie stresujące, wizyty są stresujące, praca stresująca. Jak Wy łączycie prace, dom, leczenie, szkołę ? Jak się uspokoić, wyluzować i co mogę zrobić aby transfer się udał? (wybaczcie mi za banalne pytania, ale trafiłam na klinikę, lekarzy którzy nie wiele tłumaczą, a mnie przeraża cała nomenklatura medyczna )
 
reklama
Witam, od niedawna zaczęłam szukać wątków o invitro w necie i tak trafiam tutaj :) będę podczytywać Was dziewczyny bo Wasza wiedza i doświadczenie jest cenną bazą wiedzy dla osoby która zaczyna tą walkę. Mam 34 lata i od roku zgłosiłam się z mężem do klinki niepłodności..., przez rok zgodnie z zaleceniami robiłam badania i przechodziłam 3 inseminacje .....bez powodzenia. W klinice raczej nie było rozpoznania co jest przyczyną niepłodności..... lekarz nie omawiał wyników tylko skomentował że mąż ma słabsze wyniki nasienia. ale nie jest tak źle. Od ok 1,5 miesiąca podchodzę do metody invitro... przeszłam stymulacje....zniosłam to trochę cieżko, hormony i fizyczne dolegliwości dały się we znaki. W dniu punkcji pobrano 23 jajeczka z czego 22 były dobre. 6 poddano zapłodnieniu i z informacji uzyskanej 3 zostały zamrożone. Nie mogłam być poddana od razu do transferu z uwagi na ryzyko hiperstymulacji więc czekałam na miesiaczkę...kiedy dostałam to zrobiłam badania i znowu wyszło że mam za wysoki poziom progesteronu ..teraz brałam zastrzyki na obniżenie i jutro mam wizytę.... Chciałabym aby mój organizm się unormował abym mogła mieć ten transfer....to czekanie jest strasznie stresujące, wizyty są stresujące, praca stresująca. Jak Wy łączycie prace, dom, leczenie, szkołę ? Jak się uspokoić, wyluzować i co mogę zrobić aby transfer się udał? (wybaczcie mi za banalne pytania, ale trafiłam na klinikę, lekarzy którzy nie wiele tłumaczą, a mnie przeraża cała nomenklatura medyczna )
Witamy Cię Karolinko.
Prawda, in vitro to ciągłe czekanie... To baaaardzo długi proces. Niestety rzadko się zdarza -stymulacja-transfer-ciaza-porod... Z doświadczenia nas tu wszystkich, lepiej poczekać miesiąc, dwa i dobrze się przygotować i na spokojnie podejść do transferu.
Jeżeli chodzi o połączenie pracy i leczenia... U mnie szefowa znała prawdę więc nie było problemu z jakimkolwiek wolnym, ale są dziewczyny, które kombinują co chwila. Na szczęście wiele klinik pracuje do późnych godzin wieczornych więc można wizytę dopasować . Pamiętaj, oni są dla Ciebie więc jasno im sygnalizuj jeżeli będziesz mieć np problem z godzina wizyty (nawet można niektóre o dzień w tą czy w tą przesunąć).
Pamiętaj. Każdy kolejny wynik, każda kolejna wizyta, przybliża Was do upragnionego rodzicielstwa.
Trzy zarodki to super wynik 🙂 my mieliśmy z 5 zapłodnionych komórek tylko jedna blastocystę z 5doby i ta blastka obecnie ma 3 miesiące😘❤️ chociaż też na transfer czekałam kilka miesięcy po stymulacji (hiperka, badanie genetyczne zarodka, a na koniec atak wyrostka robaczkowego).
Życzę powodzenia🍀 jeżeli będziesz mieć pytania - na pewno pomożemy z dziewczynami 😘
 
Pytam, bo miałam w kwietniu histeroskopię i w jej trakcie pobierane wycinki do badań. I z badań hist pat i cd138 nie wyszło nic - wszystko wspaniale. Ale lekarzowi się obraz endometrium na oko nie podobał i doszłam antybiotyki i tak. Jakby mi zrobił tylko biopsję w ciemno, to wszystko wyszłoby ok i bym tych antybiotyków nie dostała.
Może zapytam lekarza co o tym sądzi 🧐
 
Witam, od niedawna zaczęłam szukać wątków o invitro w necie i tak trafiam tutaj :) będę podczytywać Was dziewczyny bo Wasza wiedza i doświadczenie jest cenną bazą wiedzy dla osoby która zaczyna tą walkę. Mam 34 lata i od roku zgłosiłam się z mężem do klinki niepłodności..., przez rok zgodnie z zaleceniami robiłam badania i przechodziłam 3 inseminacje .....bez powodzenia. W klinice raczej nie było rozpoznania co jest przyczyną niepłodności..... lekarz nie omawiał wyników tylko skomentował że mąż ma słabsze wyniki nasienia. ale nie jest tak źle. Od ok 1,5 miesiąca podchodzę do metody invitro... przeszłam stymulacje....zniosłam to trochę cieżko, hormony i fizyczne dolegliwości dały się we znaki. W dniu punkcji pobrano 23 jajeczka z czego 22 były dobre. 6 poddano zapłodnieniu i z informacji uzyskanej 3 zostały zamrożone. Nie mogłam być poddana od razu do transferu z uwagi na ryzyko hiperstymulacji więc czekałam na miesiaczkę...kiedy dostałam to zrobiłam badania i znowu wyszło że mam za wysoki poziom progesteronu ..teraz brałam zastrzyki na obniżenie i jutro mam wizytę.... Chciałabym aby mój organizm się unormował abym mogła mieć ten transfer....to czekanie jest strasznie stresujące, wizyty są stresujące, praca stresująca. Jak Wy łączycie prace, dom, leczenie, szkołę ? Jak się uspokoić, wyluzować i co mogę zrobić aby transfer się udał? (wybaczcie mi za banalne pytania, ale trafiłam na klinikę, lekarzy którzy nie wiele tłumaczą, a mnie przeraża cała nomenklatura medyczna )

Witaj 🤗
Jest wśród nas wiele kobiet, którym in vitro umozliwilo spełnienie tego najważniejszego marzenia i wierzę, że w Twoim przypadku też tak będzie! Gratuluję bardzo dobrego wyniku punkcji. 3 zarodki - super! Wiem, że czekanie jest stresujące, a do tego trzymanie się harmonogramu wizyt, brania leków i połączenie tego z pracą zawodowa to wyzwanie. Podchodzisz teraz na cyklu sztucznym czy naturalnym? Myślę, że ta najtrudniejsza logistycznie cześć procedury za Tobą, choc stresujących chwil jeszcze wiele przed Tobą.... Teraz włącz pozytywne myślenie, bo ivf naprawdę przybliża Cie do upragnionej ciazy i za chwilę możesz mieć maluszka pod sercem!!! Jeśli czujesz, że nie jesteś w stanie pogodzić procedury z pracą i np pracodawca robi problemy jak jedziesz na badanie to poproś o zwolnienie. U mnie w pracy co prawda nie wiedzieli, że podchodzę do in vitro, ale nie robili problemów jeśli zaczynałam pracę później bądź wcześniej wychodziła. Jeśli by było inaczej - nawet bym się nie zastanawiała tylko szła na zwolnienie!
 
Witaj 🤗
Jest wśród nas wiele kobiet, którym in vitro umozliwilo spełnienie tego najważniejszego marzenia i wierzę, że w Twoim przypadku też tak będzie! Gratuluję bardzo dobrego wyniku punkcji. 3 zarodki - super! Wiem, że czekanie jest stresujące, a do tego trzymanie się harmonogramu wizyt, brania leków i połączenie tego z pracą zawodowa to wyzwanie. Podchodzisz teraz na cyklu sztucznym czy naturalnym? Myślę, że ta najtrudniejsza logistycznie cześć procedury za Tobą, choc stresujących chwil jeszcze wiele przed Tobą.... Teraz włącz pozytywne myślenie, bo ivf naprawdę przybliża Cie do upragnionej ciazy i za chwilę możesz mieć maluszka pod sercem!!! Jeśli czujesz, że nie jesteś w stanie pogodzić procedury z pracą i np pracodawca robi problemy jak jedziesz na badanie to poproś o zwolnienie. U mnie w pracy co prawda nie wiedzieli, że podchodzę do in vitro, ale nie robili problemów jeśli zaczynałam pracę później bądź wcześniej wychodziła. Jeśli by było inaczej - nawet bym się nie zastanawiała tylko szła na zwolnienie!
Jestem dzisiaj po wizycie i dzisiaj lekarz zadecydował że od dzisiaj przez 7 kolejne dni mam zacząć brać estrofem, encorton, neoparin i wiataminki Vigantoletten... więc chyba na wspomaganym cyklu. Kolejna wizyta za tydzień i wcześniej mam zrobic badania progesteronu i estradiolu.... W życiu nie brałam tylu leków (hormonów🤭) ....boję się jak to się wszystko odbije na moim organiźmie..... w ciąży też nie byłam i też się boję🙈 ale tyle pozytywnych słów i wsparcia na tym forum że czuję że nie jestem sama..... super że są takie miejsca ♥️
 
Hej jestem również i ja z kafeterii :) witajcie.
Stoję przed dylematem. Ogromnym. Wiem że za mnie nikt decyzji nie podejmie ale jestem pewna że coś doradzicie dziewczyny.
Przypomne w skrócie (5 transferow z dwóch punkcji, beta nigdy nie ruszyła, kiry AA, do transferow był też accofil przy dwóch ostatnich transferach i również nic, zrobione be ready i ostatni transfer blastki o dobę później i różniej nic. Laparoskopia histeroskopia biopsja-wszystko ok.) teraz jestem po 3 szczepieniach w Łodzi. Allo z 0% wzrosło tylko od męża na 12,6%. Więc kiepsko..
Zostały dwa zarodki też kiepskie bo 1BB.
I mam dylemat. Doktor P z Lodzi po tym jak powiedziałam że chce transfer powiedział że allo mało się podniosło ale żeby się do szczepić tylko raz i podejść do transferu. Ale skoro po 3 szczepieniach wzrosło z 0% do 12%, a do transferu zawsze zaleca aby allo było ponad 30% to niby myślę że jedno doszczepienie nic wielkiego nie wniesie..
Ginekolog z kliniki jest całkiem przeciwny immunologi. Zaleca transfer z accofilem i nic więcej. Są dwie szanse więc żeby je wykorzystać i tyle. Chcę dodać atosiban ale to też dopiero powiedział o tym jak sama to zaproponowałam to stwierdził że to dobry pomysł... I tak w sumie było zawsze. Ze sam żadnych pomysłów nie ma tylko to co ja proponuję. Ostatnio zaproponowałam embrioglue to nagle stwierdzi że faktycznie można podać. A trzecią moja myśl to to żeby podać teraz dwa zarodki i jeśli się nie uda to całkiem zakończyć na jakiś czas przygodę z in vitro ponieważ brakuje już funduszy oraz już jestem tym bardzo zmęczona. Z jednej strony myślę o tym pod kątem żeby wykorzystać po prostu te zarodki które są średniej klasy bo 1BB i żeby mieć już to całkiem za sobą i dać sobie rok przerwy żeby uzbierać fundusze i podreperować zdrowie psychiczne. A z drugiej strony myślę też o tym pod tym kątem że moje życie jest na tyle pokręcone że może podanie dwóch zarodkow by się w końcu udało i ruszyło.
Sama nie wiem co zrobić. A jutro wizyta u ginekologa bo już przyjmuje estrofem a transfer byłby już za około tydzień..
Nie wiem komu ufać. Gin z kliniki? Doktorowi P z Łodzi i szczepieniom? Czy samej sobie i intuicji?
 
Hej dziewczyny! Mam nadzieję, że można dołączyć do wątku, jestem tu nowa i jak każda kobieta przechodząca przez ten proces czuję, że potrzeba mi wsparcia ☺️

Trochę o mnie: mam 31 lat, mieszkam za granicą, z mężem staramy się o dziecko już rok. Pierwszy cykl starań zakończył się poronieniem w 7tc, co spowodowało u mnie taką depresję, że po pół roku nieudanych prób przeszliśmy od razu do IUI, po czym 2 próby in vitro.

Mamy za sobą prawie wszystkie możliwe badania, jesteśmy zdrowi jak ryby, a jednak nic. W przyszłym tygodniu czeka mnie jeszcze rentgen macicy HSG przy narkozie bo podobno to bardzo bolesny zabieg (już teraz się boję😅). Mój lekarz jest jedynie przeciwny badaniom immunologicznym. Czy któraś z Was miała takie robione? Czy to możliwe, że w tym leży problem?

Mamy zamrożone 2 blastocysty, po wynikach rentgenu jeśli wszystko będzie w porządku podchodzimy do 3 próby.

Trzymam kciuki za siebie i za wszystkie Was, które się starają. Wiem ile to bólu i emocji i mam nadzieję, że każdej z nas się uda!
 
Ostatnia edycja:
Hej dziewczyny! Mam nadzieję, że można dołączyć do wątku, jestem tu nowa i jak każda kobieta przechodząca przez ten proces czuję, że potrzeba mi wsparcia ☺️

Trochę o mnie: mam 31 lat, mieszkam za granicą, z mężem staramy się o dziecko już rok. Pierwszy cykl starań zakończył się poronieniem w 7tc, co spowodowało u mnie taką depresję, że po pół roku nieudanych prób przeszliśmy od razu do IUI, po czym 2 próby in vitro.

Mamy za sobą prawie wszystkie możliwe badania, jesteśmy zdrowi jak ryby, a jednak nic. W przyszłym tygodniu czeka mnie jeszcze rentgen macicy HSG przy narkozie bo podobno to bardzo bolesny zabieg (już teraz się boję😅). Mój lekarz jest jedynie przeciwny badaniom immunologicznym. Czy któraś z Was miała takie robione? Czy to możliwe, że w tym leży problem?

Mamy zamrożone 2 blastocysty, po wynikach rentgenu jeśli wszystko będzie w porządku podchodzimy do 3 próby.

Trzymam kciuki za siebie i za wszystkie Was, które się starają. Wiem ile to bólu i emocji i mam nadzieję, że każdej z nas się uda!

Cześć, to dziwne, że nie miałaś HSG przed całym procesem, to w sumie podstawa diagnostyki... To na pewno rentgen czy nowsza metoda sono?
I znów mit o bolesności tego badania... ;-) - są kobiety, które rzeczywiście czują ból, ale jest też sporo, które wcale go źle nie odczuły. Na przykład ja. Narkoza? To jakbym miała ją co miesiąc z powodu okresu ;-) Także głowa do góry!
My nie mieliśmy badań immunologicznych, bo u nas się ich po prostu nie robi. Może na dalszym etapie...
Gdzie mieszkasz?
 
Hej dziewczyny! Mam nadzieję, że można dołączyć do wątku, jestem tu nowa i jak każda kobieta przechodząca przez ten proces czuję, że potrzeba mi wsparcia ☺️

Trochę o mnie: mam 31 lat, mieszkam za granicą, z mężem staramy się o dziecko już rok. Pierwszy cykl starań zakończył się poronieniem w 7tc, co spowodowało u mnie taką depresję, że po pół roku nieudanych prób przeszliśmy od razu do IUI, po czym 2 próby in vitro.

Mamy za sobą prawie wszystkie możliwe badania, jesteśmy zdrowi jak ryby, a jednak nic. W przyszłym tygodniu czeka mnie jeszcze rentgen macicy HSG przy narkozie bo podobno to bardzo bolesny zabieg (już teraz się boję😅). Mój lekarz jest jedynie przeciwny badaniom immunologicznym. Czy któraś z Was miała takie robione? Czy to możliwe, że w tym leży problem?

Mamy zamrożone 2 blastocysty, po wynikach rentgenu jeśli wszystko będzie w porządku podchodzimy do 3 próby.

Trzymam kciuki za siebie i za wszystkie Was, które się starają. Wiem ile to bólu i emocji i mam nadzieję, że każdej z nas się uda!
Nie ma się czego bać. Ja to badanie miałam bez żadnego znieczulenia. Jest to nieprzyjemne ale chwila i po sprawie. A ja po narkozie zawsze mam powikłania się zdecydowałam bez i nie żałuję. Ze tak się wyrażę, wstałam i poszłam do domu 😊 ale zdecydowanie miałam to badanie robione jako jedno z pierwszych.
 
reklama
Hej jestem również i ja z kafeterii :) witajcie.
Stoję przed dylematem. Ogromnym. Wiem że za mnie nikt decyzji nie podejmie ale jestem pewna że coś doradzicie dziewczyny.
Przypomne w skrócie (5 transferow z dwóch punkcji, beta nigdy nie ruszyła, kiry AA, do transferow był też accofil przy dwóch ostatnich transferach i również nic, zrobione be ready i ostatni transfer blastki o dobę później i różniej nic. Laparoskopia histeroskopia biopsja-wszystko ok.) teraz jestem po 3 szczepieniach w Łodzi. Allo z 0% wzrosło tylko od męża na 12,6%. Więc kiepsko..
Zostały dwa zarodki też kiepskie bo 1BB.
I mam dylemat. Doktor P z Lodzi po tym jak powiedziałam że chce transfer powiedział że allo mało się podniosło ale żeby się do szczepić tylko raz i podejść do transferu. Ale skoro po 3 szczepieniach wzrosło z 0% do 12%, a do transferu zawsze zaleca aby allo było ponad 30% to niby myślę że jedno doszczepienie nic wielkiego nie wniesie..
Ginekolog z kliniki jest całkiem przeciwny immunologi. Zaleca transfer z accofilem i nic więcej. Są dwie szanse więc żeby je wykorzystać i tyle. Chcę dodać atosiban ale to też dopiero powiedział o tym jak sama to zaproponowałam to stwierdził że to dobry pomysł... I tak w sumie było zawsze. Ze sam żadnych pomysłów nie ma tylko to co ja proponuję. Ostatnio zaproponowałam embrioglue to nagle stwierdzi że faktycznie można podać. A trzecią moja myśl to to żeby podać teraz dwa zarodki i jeśli się nie uda to całkiem zakończyć na jakiś czas przygodę z in vitro ponieważ brakuje już funduszy oraz już jestem tym bardzo zmęczona. Z jednej strony myślę o tym pod kątem żeby wykorzystać po prostu te zarodki które są średniej klasy bo 1BB i żeby mieć już to całkiem za sobą i dać sobie rok przerwy żeby uzbierać fundusze i podreperować zdrowie psychiczne. A z drugiej strony myślę też o tym pod tym kątem że moje życie jest na tyle pokręcone że może podanie dwóch zarodkow by się w końcu udało i ruszyło.
Sama nie wiem co zrobić. A jutro wizyta u ginekologa bo już przyjmuje estrofem a transfer byłby już za około tydzień..
Nie wiem komu ufać. Gin z kliniki? Doktorowi P z Łodzi i szczepieniom? Czy samej sobie i intuicji?
Może warto zaufać samej sobie😊
 
Do góry