Wyjdę na sukę, ale moja empatia jest niestety bardzo wybiórcza. Niesamowicie porusza mnie krzywda zwierząt i osób starszych. Dzieci niby mi szkoda, ale nie wzbudzają we mnie takich emocji- może dlatego, że sama nie mam dzieci i nikt w najbliższym otoczeniu nie ma (póki co), więc nie umiem sobie tego jakoś przełożyć na mój mały świat. Za to totalny brak empatii mam do ludzi, którzy w swoich ciężkich sytuacjach znaleźli się z własnej głupoty, czy może jakiegoś braku ogarnięcia, zaradności życiowej. Czasem jak czytam opisy niektórych osób/ rodzin zgłoszonych do Szlachetnej Paczki to trudno się nie zdenerwować- ciężka sytuacja spowodowana nie chorobą, nie jakąś tragedią, tylko głupotą, dokonywaniem wiecznie złych i nieracjonalnych wyborów i może brakiem determinacji, żeby zawalczyć o swoje życie. Podobnie robienie dzieci ponad własne możliwości ich utrzymania- najtańsze tabsy antykoncepcyjne to 10-15 zł miesięcznie i można je spokojnie brać w tajemnicy przed mężem-alkoholikiem. Mam też w mieście ukraińskie uchodźczynie, które od przyjazdu nie pracują, chociaż gospodarze z okolicznych wsi zabijają się o pracowników gospodarczych czy sezonowych (nawet z zamieszkaniem i wyżywieniem). Ale one nie chcą takiej pracy, bo u siebie pracowały w butikach, recepcjach, salonach kosmetycznych itp. i za nic w świecie nie pójdą tymczasowo, awaryjnie do fizycznej pracy. Sorry, ale jeśli ktoś ma szansę się samodzielnie odbić od dna zaciskając na jakiś czas zęby, a z wygody nie chce skorzystać z takiej opcji, to u mnie współczucia nie znajdzie.