reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Dziewczyny ze starań 2022 - bez tabu

Rzadko się gdzieś uzewnętrzniam z takimi rzeczami, ale ja byłam już w bardzo złym stanie, po próbie samobójczej więc zdecydowanie potrzebowałam pomocy na cito

Wcześniej oczywiście rodzina, znajomi mnie namawiali, ale ja wychodziłam z założenia że mi to nie pomoże. To był błąd
Przepraszam jeżeli byłam nietaktowne i dziękuje za taka szczera odpowiedz.
W takim razie dobrze, że się zdecydowałaś i, że Ci to pomogło!
 
reklama
Rzadko się gdzieś uzewnętrzniam z takimi rzeczami, ale ja byłam już w bardzo złym stanie, po próbie samobójczej więc zdecydowanie potrzebowałam pomocy na cito

Wcześniej oczywiście rodzina, znajomi mnie namawiali, ale ja wychodziłam z założenia że mi to nie pomoże. To był błąd
Przyznam ze az zamarłam jak to przeczytałam. Powiem jedno - dobrze ze jesteś z nami! Silna z Ciebie babka 🤗
 
Byłam dziś u fizjoterapeuty i powiedziała mi, że jej zdaniem powinnam pojsc na terapie. Mam napiecia typowe dla stresu. Wczoraj enokrynolog w zasadzie powiedziała coś dość podobnego bo jej głównym zaleceniem jest zapanowanie nad stresem.
I nie chodzi o to, że ja mam z tym jakiś problem tylko mi się wydaje ze super sobie ze wszystkim poradziłam. No właśnie może kluczowym jest słowo „wydaje mi się”. Macie jakieś doświadczenia u siebie z terapiami, zwłaszcza jak Wam się wydawało, że ogarniacie same?
Tak. Ja chodziłam 2 lata i ostatnio kolejny rok. Bardzo mi pomogła, tym bardziej ze miałam wtedy zaostrzona anoreksję. Natomiast nie umiem wysłać na terapię P. a uważam, ze tez by mu się przydała
 
Byłam dziś u fizjoterapeuty i powiedziała mi, że jej zdaniem powinnam pojsc na terapie. Mam napiecia typowe dla stresu. Wczoraj enokrynolog w zasadzie powiedziała coś dość podobnego bo jej głównym zaleceniem jest zapanowanie nad stresem.
I nie chodzi o to, że ja mam z tym jakiś problem tylko mi się wydaje ze super sobie ze wszystkim poradziłam. No właśnie może kluczowym jest słowo „wydaje mi się”. Macie jakieś doświadczenia u siebie z terapiami, zwłaszcza jak Wam się wydawało, że ogarniacie same?
ja chodzę od stycznia. I moim głównym problemem były starania i brak ciąży. Ale jak sie okazało to jeszcze wiele innych rzeczy które gdzies w głowie siedziały i co jakiś czas sie odzywały.

A zaczęło się wszystko od tego że gdy poronilam w styczniu 21 wstswajac rano z łóżka stojac przed lustrem miałam jedna mysl: o Ty straciłaś dziecko, albo później patrzyłam na siebie i myslalam sobie ze jestem osobą która być może nigdy nie będzie mama. W głowie ciągle sie kotłowało. Analizowałam każde słowo wypowiadane do mnie. Wszystko odbierałam przeciwko sobie. Szczególnie zachowanie teściowej. Wszystko odbierałam jak atak w moja osobę. Później to mielilam, ciągle wracałam. Snułam scenariusze że kolejnym.razem w takiej sytuacji to np jej odpalę itd. I tak naprawdę do takiej sytuacji nigdy nie doszło ale mimo wszystko ja sobie tym zaprzątałam bez sensu głowę. Potem doszły problemy z mężem bo ja się zdystansowałam nie chcialam do nich jeździć w ogóle. No i tak można powiedzieć że ze strata sobie poradziłam sama bo do psychologa trafiłam teraz w styczniu czyli rok po poronieniu. I tak naprawdę strate każdy z nas przeżył najpierw sam tzn ja i mąż. Bardzo długo o tym nie rozmawialiśmy. Ja miałam wrażenie że on szybko przeszedł do porządku dziennego a ja miałam wyrzuty d niego i do samej siebie. Jak mogłam pozwolić na coś takiego. A mianowicie ja tak naprawdę spuscilam własne dziecko w toalecie. Obwinialam się o to. Miałam wywołane w szpitalu tabletkami a potem zabieg. To była dla mnie sytuacja nowa. Nikt mi nie dał rad, w rodzinie takich historii Nie było. pozniej trafiłam tutaj i właśnie z sama stratą pogodzeniem sie z tym pomogło mi forum. Może to trochę źle zabrzmi że znalazłam podobne historie i przeżycia do swoich. Ale pod tym względem że nie z mojego otoczenia nie potrafił mi pomóc mimo że bardzo chciał. Maz żył sobie swoim życiem a rodzina z tekstem ze jeszcze mi się uda nie pomagała zupełnie.
I teraz by się wydawało że jestem.w ciąży psycholog mi nie jest już potrzebny ale ja po wyjściu czuje jakas ulgę dlatego będę chodzić dalej.
Też myslalam że sobie poradze sama ale niestety. Doprowadziłam się do takiego stanu że byłam wykończona tymi analizami. Wszystko robiłam w takim spięciu, miałam poczucie że się nie wyrabiam jakby ktoś stał nade mną z zegarkiem w ręku. Bolała mnìe głowa, kark, brzuch, krzyż wszystko mam wrażenie było tak spięte że ja wieczorem padałam.
Także myślę że warto spróbować. Zawsze możesz zrezygnować.
 
Sorry za tak długi wpis ale tam już mi się tak klawiatura zacinala że szok. Po poronieniu nie polknelam ani jednej tabletki na uspokojenie. Chcialam byc silna, pokazać ze dam sobie radę, ze nie chce chodzić jak cień.
I dopiero gdy już poszłam do psychologa to wiadomo wyszły różne inne kwestie nie chce tu ich opisywać ale to pewne problemy rodzinne które też siedzą a mojej głowie. Kupiłam sobie persen bo miałam w pracy takie ataki paniki, leku nie mogłam się uspokoić, płakałam a tam nie mogłam sobie na to pozwolić po prostu to tabletki pomagały mi uspokoić sie od wewnątrz. I ja nie namawiam do jakiegoś brania cały czas tylko w takich kryzysowych momentach.
 
Sorry za tak długi wpis ale tam już mi się tak klawiatura zacinala że szok. Po poronieniu nie polknelam ani jednej tabletki na uspokojenie. Chcialam byc silna, pokazać ze dam sobie radę, ze nie chce chodzić jak cień.
I dopiero gdy już poszłam do psychologa to wiadomo wyszły różne inne kwestie nie chce tu ich opisywać ale to pewne problemy rodzinne które też siedzą a mojej głowie. Kupiłam sobie persen bo miałam w pracy takie ataki paniki, leku nie mogłam się uspokoić, płakałam a tam nie mogłam sobie na to pozwolić po prostu to tabletki pomagały mi uspokoić sie od wewnątrz. I ja nie namawiam do jakiegoś brania cały czas tylko w takich kryzysowych momentach.
Ja tez byłam na leczeniu farmakologicznym. Trafiłam na dobrego lekarza, bardzo mi pomógł :) Także polecam
 
reklama
Ja mam niestety nieciekawe doświadczenia z terapią. Podejmowałam 3 próby i zawsze trafiałam na jakąś młodą panią terapeutkę z bogatego domu, która w gimnazjum naczytała się paolo coelho i postanowiła zostać lekarzem od dusz. Trudno mi posłuchać kogoś, kto nie jest dla mnie autorytetem i nie wzbudza w żaden sposób mojego uznania.
 
Do góry