reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Dziewczyny ze starań 2022 - bez tabu

Ja mam niestety nieciekawe doświadczenia z terapią. Podejmowałam 3 próby i zawsze trafiałam na jakąś młodą panią terapeutkę z bogatego domu, która w gimnazjum naczytała się paolo coelho i postanowiła zostać lekarzem od dusz. Trudno mi posłuchać kogoś, kto nie jest dla mnie autorytetem i nie wzbudza w żaden sposób mojego uznania.
Ja miałam swietna terapeutke, która pracowała w ośrodkach dla uzależnionych. Do dziś jesteśmy in touch mimo ze już mojej terapii nie prowadzi
 
reklama
Ale mam pecha! Mam dziś taki dzień, że do niczego się nie nadaję, ciężko mi się myśli, ledwo żyję przez niskie ciśnienie i akurat dziś mnie zaskoczył telefon w sprawie pracy, na który czekałam 2 tygodnie temu. Nie byłam totalnie na to gotowa. Co gorsza, nie mam dziś dostępu do swojego komputera, a facet chciał próbki tekstów. Na dysku google wyskoczył mi jakiś błąd i nie mogłam się dostać do swojego portfolio. Napisałam 3 teksty na szybko. Na szybko to synonim słowa chu***o, przynajmniej w porównaniu z tymi perełkami, które mogłam mu przesłać, gdyby nie bunt maszyn.

Teraz idę sama (chłop w robocie) do ulubionej burgerowni w ramach głaskania się po głowie. Mam wrażenie, że ten wysiłek zużył tyle mojej energii i zasobów, że jeśli się nie nawpieprzam jak świnia to zniknę.
 
Ale mam pecha! Mam dziś taki dzień, że do niczego się nie nadaję, ciężko mi się myśli, ledwo żyję przez niskie ciśnienie i akurat dziś mnie zaskoczył telefon w sprawie pracy, na który czekałam 2 tygodnie temu. Nie byłam totalnie na to gotowa. Co gorsza, nie mam dziś dostępu do swojego komputera, a facet chciał próbki tekstów. Na dysku google wyskoczył mi jakiś błąd i nie mogłam się dostać do swojego portfolio. Napisałam 3 teksty na szybko. Na szybko to synonim słowa chu***o, przynajmniej w porównaniu z tymi perełkami, które mogłam mu przesłać, gdyby nie bunt maszyn.

Teraz idę sama (chłop w robocie) do ulubionej burgerowni w ramach głaskania się po głowie. Mam wrażenie, że ten wysiłek zużył tyle mojej energii i zasobów, że jeśli się nie nawpieprzam jak świnia to zniknę.
Jak to bywa, zawsze sie coś zesra jak czlowiekowi zalezy
 
received_1764894890524882.jpeg

Tak bylo, nie kłamię
 
reklama
Ja mam ten zamiar, by się zwolnić średnio dwa razy na miesiąc. Ale to nie takie proste - gdzieś ta odpowiedzialność mi się włącza, że nie mogę tak po prostu się zwolnić (zbyt dużo rzeczy robię, o których nikt inny nie ma pojęcia). I tak trwam. Moim celem jest macierzyński, myślenie podporządkowałam pod to właśnie zamiast żyć 🤷 konkluzja: dziecka ni ma, a pracy narasta 😔
ja się zwalniam średnio 8 razy dziennie :D Ale mam podobnie obecnie trwam, nie wiem kto ogarnie to za mnie, szkoda mi też ludzi z którymi pracuję i nam którymi pełnię nadzór, bo jesteśmy zgranym zespołem, a jak ja pójdę to nie wiem kogo im tam za mnie wrzucą, a obawiam się że same czarne charaktery :D Ale trudno, jak podejmę decyzję to bez sentymentów :D

a trzyma mnie głównie umowa na czas nieokreślony i pakiet PZU :D Jako, że jestem na początku starań, to daje sobie parę miesięcy i zobaczę co dalej, jak już dojdę do skraju, to pewnie nie będzie sentymentów i odpowiedzialności... i sobie pójdę.

Swoją drogą, jak tak piszesz to się momentami zastanawiam, czy nie pracujemy w tym samym miejscu :D hahaha
 
Ostatnia edycja:
Do góry