reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Dziewczyny ze starań 2022 - bez tabu

Kochane muszę się Wam uzewnętrznić bo jak staremu po raz kolejny zacznę to smęcić to będzie dramat. Będzie smętnie. Mam w pms powracające pytanie w głowie - czy gdybym była młodsza to czy było by inaczej. I jak już mi się wydaje, że sobie z tym poradziłam to dalej to pytanie wraca.
Ja mam świadomość ze moje pytanie jest głupie bo po pierwsze choćbym stanęła na rzęsach to tego nie sprawdzę, czasu nie cofnę.
Jednoczesnie do czasu pierwszego poronienia miałam poczucie ze uwielbiam swoje życie i żyje tak jak chce. Zrealizowałam swoje plany w zakresie edukacji, zawodowym ( miałam super zakres obowiązków i dziś mogę siebie nazwać specjalista). Pielęgnowaliśmy ze Starym swój związek pomimo życia przez 4 lata na odległość, jestem w zadawalającej mnie sytuacji finansowej. Były lata, że raz na miesiąca albo dwa jechaliśmy na mały wypad, w tym 2 razy w roku za granice.
I pamietam dzień w którym pomyślałam - ale jest dobrze, ciekawe kiedy się to dobrze spierdoli. Nie musiałam czekać pół roku i zaczęło się sypać. Jakbym wtedy wypowiedziała jakieś zaklęcie :/

I nie pisze tego żeby się chwalić tylko od listopada (drugie poronienie) to wszytsko w mojej głowie przepadło. Nagle poczułam się stara, niespełniona i jakby mi życie przeleciało przez palce. 25 dni w miesiącu wiem ze jest inaczej ale w 2 dni czuje się jak przegryw. I ja już nie wiem co mam z tym zrobić. Bo faktycznie w okresie po śmierci mamy przestałam tak o sobie myśleć i myślałam ze mam to za sobą a dzisiaj się obudziłam i jestem rozwalona.
Możecie ojojać
Nie pamiętam ile masz lat ( i czy pisałaś) ale łączę się z Tobą w bólu i może Cię to nie pocieszy w ogóle ale ja też tak mam.... I co miesiąc przychodzi kryzys mniejszy bądź większy, gdy pojawia się @ a było tak stabilnie i dobrze dopóki nie powiedzieliśmy na głos: robimy dzieciaka... Nie potrafię Ci poradzić jak wrócić do tamtego spokojnego czasu sprzed starań bo po prostu się nie da cofnąć czasu, ukoić bólu po stratach ale wiedz, że jestem z Tobą całym serduchem ❤️
 
reklama
Kochane muszę się Wam uzewnętrznić bo jak staremu po raz kolejny zacznę to smęcić to będzie dramat. Będzie smętnie. Mam w pms powracające pytanie w głowie - czy gdybym była młodsza to czy było by inaczej. I jak już mi się wydaje, że sobie z tym poradziłam to dalej to pytanie wraca.
Ja mam świadomość ze moje pytanie jest głupie bo po pierwsze choćbym stanęła na rzęsach to tego nie sprawdzę, czasu nie cofnę.
Jednoczesnie do czasu pierwszego poronienia miałam poczucie ze uwielbiam swoje życie i żyje tak jak chce. Zrealizowałam swoje plany w zakresie edukacji, zawodowym ( miałam super zakres obowiązków i dziś mogę siebie nazwać specjalista). Pielęgnowaliśmy ze Starym swój związek pomimo życia przez 4 lata na odległość, jestem w zadawalającej mnie sytuacji finansowej. Były lata, że raz na miesiąca albo dwa jechaliśmy na mały wypad, w tym 2 razy w roku za granice.
I pamietam dzień w którym pomyślałam - ale jest dobrze, ciekawe kiedy się to dobrze spierdoli. Nie musiałam czekać pół roku i zaczęło się sypać. Jakbym wtedy wypowiedziała jakieś zaklęcie :/

I nie pisze tego żeby się chwalić tylko od listopada (drugie poronienie) to wszytsko w mojej głowie przepadło. Nagle poczułam się stara, niespełniona i jakby mi życie przeleciało przez palce. 25 dni w miesiącu wiem ze jest inaczej ale w 2 dni czuje się jak przegryw. I ja już nie wiem co mam z tym zrobić. Bo faktycznie w okresie po śmierci mamy przestałam tak o sobie myśleć i myślałam ze mam to za sobą a dzisiaj się obudziłam i jestem rozwalona.
Możecie ojojać
Przypominasz mi trochę moją historię. Tez do 2019 roku wydawało mi się ze jestem asem przestworzy. Mam męża, którego kocham, zdałam za pierwszym razem egzamin zawodowy, nawet nie było tak zle z otwarciem kancy. Tylko… po slubie miałam jakiegoś takiego kaca. Nie wiedziałam co dalej, nie widziałam sensu życia (nie w znaczeniu, żeby palnąć sobie w łeb, tylko ze nagle miałam taka pustkę). Bo wiecie, jak pisałam opowiadania to one w gruncie rzeczy kończyły się na slubie a potem było długo długo nic. W sumie dalej mi nic nie pomogło na tą pustkę. Możecie mówić, ze fajnie jej się gada bo jest w ciąży. Tylko, ze to niczego nie zmienilo. Dalej zarabiam ile zarabiam i nie zawsze mam sile tłuc się z tym wszystkim. Dalej czuje jakaś taka stagnacje. Czas sobie płynie a ja nie wiem kiedy i gdzie i jakie to ma znaczenie, jaki mamy miesiąc.
Nie wiem, gdzie jest puenta. Może jest nią to ze nie jesteś sama? Może jest nią to ze takie uczucia są normalne?

Nie linczujcie, dobrze?
 
Do mnie raz na jakiś czas wracają identyczne myśli! :D jak byłam na Krecie to tak myślałam, że se leże, piję broara i mam gdzieś. A tak to ani nie będę mieć gdzieś, bo będę musiała pilnować dziecka, ani się nie napiję no bo nie będę pić przy dziecku. Niby głupie, ale ja jestem hedonistką i kocham swoje przyjemności.
No ale jednak dziecko bym chciała mieć i myślę, że jakby przyszło na świat to i priorytety by się naturalnie zmieniły.
Ostatnio mieliśmy ze starym rozmowę, że właśnie jak się nie uda to mamy fajne życie razem i dalej bedziemy szczęśliwi, nawet we 2. Jak sobie to uświadomiłam to poczułam ulgę.
A ja jakoś tej ulgi nie umiałam poczuć. Nie wiem, trochę mi było dziwnie z ta myślą. Z drugiej strony @Agnes4312 jak ja cię rozumiem.
Potem spojrzałam na mój zwierzyniec. Popieprzony, 4 różne żywioły i różne światy. I to mi pomogło. Nie mam w tym momencie wpływu na nic, ale oni tu są. I to dla mnie już coś.
 
Do mnie raz na jakiś czas wracają identyczne myśli! :D jak byłam na Krecie to tak myślałam, że se leże, piję broara i mam gdzieś. A tak to ani nie będę mieć gdzieś, bo będę musiała pilnować dziecka, ani się nie napiję no bo nie będę pić przy dziecku. Niby głupie, ale ja jestem hedonistką i kocham swoje przyjemności.
No ale jednak dziecko bym chciała mieć i myślę, że jakby przyszło na świat to i priorytety by się naturalnie zmieniły.
Ostatnio mieliśmy ze starym rozmowę, że właśnie jak się nie uda to mamy fajne życie razem i dalej bedziemy szczęśliwi, nawet we 2. Jak sobie to uświadomiłam to poczułam ulgę.
No to właśnie żona tego kuzyna, co u Nas byli w zeszły weekend jest osobą, która ceni sobie swoje wygody i nie chce rezygnować ze swoich przyjemności. Nie miała takiego parcia na dziecko właśnie z tego powodu. Z kuzynem wzięli ślub w 2019 roku i w 2020 zaszła w ciąże. Mają córkę, która nie jest uosobieniem spokoju 😝 Ale mimo wszystko tak sobie wszystko z mężem ustawili, że nie musiała zmieniać swojego życia o 360 stopni. Ma czas na wyjścia do kosmetyczki, podróżują, mają czas dla siebie, spotykają się ze znajomymi, a Lusia ma 2,5 roku. No i oczywiście tez pracuje
Wszystko zależy od organizacji 😁
 
Kochane muszę się Wam uzewnętrznić bo jak staremu po raz kolejny zacznę to smęcić to będzie dramat. Będzie smętnie. Mam w pms powracające pytanie w głowie - czy gdybym była młodsza to czy było by inaczej. I jak już mi się wydaje, że sobie z tym poradziłam to dalej to pytanie wraca.
Ja mam świadomość ze moje pytanie jest głupie bo po pierwsze choćbym stanęła na rzęsach to tego nie sprawdzę, czasu nie cofnę.
Jednoczesnie do czasu pierwszego poronienia miałam poczucie ze uwielbiam swoje życie i żyje tak jak chce. Zrealizowałam swoje plany w zakresie edukacji, zawodowym ( miałam super zakres obowiązków i dziś mogę siebie nazwać specjalista). Pielęgnowaliśmy ze Starym swój związek pomimo życia przez 4 lata na odległość, jestem w zadawalającej mnie sytuacji finansowej. Były lata, że raz na miesiąca albo dwa jechaliśmy na mały wypad, w tym 2 razy w roku za granice.
I pamietam dzień w którym pomyślałam - ale jest dobrze, ciekawe kiedy się to dobrze spierdoli. Nie musiałam czekać pół roku i zaczęło się sypać. Jakbym wtedy wypowiedziała jakieś zaklęcie :/

I nie pisze tego żeby się chwalić tylko od listopada (drugie poronienie) to wszytsko w mojej głowie przepadło. Nagle poczułam się stara, niespełniona i jakby mi życie przeleciało przez palce. 25 dni w miesiącu wiem ze jest inaczej ale w 2 dni czuje się jak przegryw. I ja już nie wiem co mam z tym zrobić. Bo faktycznie w okresie po śmierci mamy przestałam tak o sobie myśleć i myślałam ze mam to za sobą a dzisiaj się obudziłam i jestem rozwalona.
Możecie ojojać
Każdy ma prawo do chwili odrobiny słabości. Ja nigdy w ciąży nie byłam, nawet pewnie nie wiem co czuje kobieta gdy poroni. Bardzo Ci współczuję. I ściskam mocno! Mogę sobie tylko wyobrazic jak bardzo jest to traumatyczne przeżycie. Mnie czasem natomiast dopadają inne myśli - s podobna historia którą opisałaś tj. Edukacja super, mężczyzna który mnie kocha i ja go również, finansowo bardzo dobrze…. I czegoś zaczyna brakować…. I myślę sobie, czy przypadkiem jak zaszłabym w ciąże to nie przekroczylibyśmy limitu szczęścia ja jedną parę.

p.s kupiłam monitor płodności, dam wam znać jak rezultaty 😂😂
 
Przypominasz mi trochę moją historię. Tez do 2019 roku wydawało mi się ze jestem asem przestworzy. Mam męża, którego kocham, zdałam za pierwszym razem egzamin zawodowy, nawet nie było tak zle z otwarciem kancy. Tylko… po slubie miałam jakiegoś takiego kaca. Nie wiedziałam co dalej, nie widziałam sensu życia (nie w znaczeniu, żeby palnąć sobie w łeb, tylko ze nagle miałam taka pustkę). Bo wiecie, jak pisałam opowiadania to one w gruncie rzeczy kończyły się na slubie a potem było długo długo nic. W sumie dalej mi nic nie pomogło na tą pustkę. Możecie mówić, ze fajnie jej się gada bo jest w ciąży. Tylko, ze to niczego nie zmienilo. Dalej zarabiam ile zarabiam i nie zawsze mam sile tłuc się z tym wszystkim. Dalej czuje jakaś taka stagnacje. Czas sobie płynie a ja nie wiem kiedy i gdzie i jakie to ma znaczenie, jaki mamy miesiąc.
Nie wiem, gdzie jest puenta. Może jest nią to ze nie jesteś sama? Może jest nią to ze takie uczucia są normalne?

Nie linczujcie, dobrze?
Dobrze brak linczu 😘
Szczerze przyznam że ja to mam coś takiego ze najbardziej emocjonuje mnie droga do celu, a gdy osiagne ten cel to chwile sie ciesze i dalej mi czegos brakuje 🤷‍♀️ wiec nie dziwie sie ze czujesz sie tak mimo tego ze juz jestes w ciazy 🤷‍♀️ wydaje mi sie po prostu ze majac dziecko kompletnie zmieniaja sie priorytety... juz nue potrzeba takich bodzcow celow itp bo skupiamy sie na nim w 100% i nie ma nawet czasu na myślenie a miłość zapełnia każda pustke ❤️
także kochana masz prawo sie tak czuc, jeszcze wbrew pozorom dluga droga przed Tobą i my bedziemy trzymać kciuki i wspierać żebyś dotrwała do powstania😜❤️
 
No to właśnie żona tego kuzyna, co u Nas byli w zeszły weekend jest osobą, która ceni sobie swoje wygody i nie chce rezygnować ze swoich przyjemności. Nie miała takiego parcia na dziecko właśnie z tego powodu. Z kuzynem wzięli ślub w 2019 roku i w 2020 zaszła w ciąże. Mają córkę, która nie jest uosobieniem spokoju 😝 Ale mimo wszystko tak sobie wszystko z mężem ustawili, że nie musiała zmieniać swojego życia o 360 stopni. Ma czas na wyjścia do kosmetyczki, podróżują, mają czas dla siebie, spotykają się ze znajomymi, a Lusia ma 2,5 roku. No i oczywiście tez pracuje
Wszystko zależy od organizacji 😁
jeeeesu w 2020 roku urodziła, a nie zaszła w ciąże! 😂
 
Każdy ma prawo do chwili odrobiny słabości. Ja nigdy w ciąży nie byłam, nawet pewnie nie wiem co czuje kobieta gdy poroni. Bardzo Ci współczuję. I ściskam mocno! Mogę sobie tylko wyobrazic jak bardzo jest to traumatyczne przeżycie. Mnie czasem natomiast dopadają inne myśli - s podobna historia którą opisałaś tj. Edukacja super, mężczyzna który mnie kocha i ja go również, finansowo bardzo dobrze…. I czegoś zaczyna brakować…. I myślę sobie, czy przypadkiem jak zaszłabym w ciąże to nie przekroczylibyśmy limitu szczęścia ja jedną parę.

p.s kupiłam monitor płodności, dam wam znać jak rezultaty 😂😂
Co to takiego?
 
reklama
No to właśnie żona tego kuzyna, co u Nas byli w zeszły weekend jest osobą, która ceni sobie swoje wygody i nie chce rezygnować ze swoich przyjemności. Nie miała takiego parcia na dziecko właśnie z tego powodu. Z kuzynem wzięli ślub w 2019 roku i w 2020 zaszła w ciąże. Mają córkę, która nie jest uosobieniem spokoju 😝 Ale mimo wszystko tak sobie wszystko z mężem ustawili, że nie musiała zmieniać swojego życia o 360 stopni. Ma czas na wyjścia do kosmetyczki, podróżują, mają czas dla siebie, spotykają się ze znajomymi, a Lusia ma 2,5 roku. No i oczywiście tez pracuje
Wszystko zależy od organizacji 😁
Ja też mam w rodzinie taką parę. Chcieli lecieć sami na urlop, babcia się dwójka dzieci zajęła. Chcą iść na imprezę babcia przyjedzie 😂 a nawet lepiej, babcie można zabrać ze sobą na wczasy co by mąż z żoną spędzili też trochę czasu sami. Babcia jest zadowolona (to taki typ co ciagle chce pomagać nawet jak ktoś nie chce) 😂 ta babcia to moja przyszła teściowa 😂 moja mama mimo że jest pracująca wiem, że też mnie nigdy nie zawiedzie. Moja przyjaciółka ma podobnie, jak nie przepada za swoją teściowa tak babcia jest wspaniałą, wręcz sama domaga się żeby dzieci przywozić na kilka dni. A rodzice wtedy impreeezaaa 😂 wiadomo, są ludzie którzy powiedzą - co to są za rodzice?! Ja osobiście uważam, że szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dzieci. Grunt to zachować równowagę i nie popadać w skrajności.
 
Do góry