Moje ulubione orgazmy to nie te z własnej ręki, nie te od chłopa tylko te, które się czasem zdarzają przez sen. Człowiek się budzi i niedowierza, a potem caly dzień jest myślami gdzie indziej
Generalnie uważam, że jak któraś nie ma orgazmów to żaden wstyd. Ani to nie przesądza o jakość związku, ani o relacji z własnym ciałem. Niektórym kobietom wystarcza sama przyjemność z seksu i też są spełnione. Ostatnio widzę, że babskie media strasznie naciskają na te orgazmy, jakby z kobietami które ich nie mają było coś nie tak. Musisz poznać swoje ciało, musisz mieć orgazmy itp.
Warto, ale nic na siłę.