reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Dziewczyny ze starań 2022 - bez tabu

reklama
Ale pamiętajcie że podżeganie i pomocnictwo do aborcji nielegalnej jest przestępstwem jakby co. To dlatego właśnie niektórzy medycy tak a nie inaczej działają.
Ale lekarz nie podżega, on co najwyżej powie, że dziecko jest chore. Pomocnictwo też nie w Polsce, bo to za granicą. I tak to pewnie szło.
 
Z tego co ja się orientuje -to aktualnie nie ma przepisów, ktore nakładałby na kobietę która dokona aborcji w innym państwie jakiejkolwiek sankcji.
Faktycznie jest problem z pomocnictwem - i tak np. Organizacja która pomagałby to sfinansować teoretycznie podlegałaby takiej odpowiedzialności.

Zreszta moim zdaniem politykom w Polsce nie chodzi o to, że kobieta nie może być poddana aborcji - to mają gdzieś - kobieta ma tego nie robić w Polsce, w Polsce maja nie pomagać.
 
Ale lekarz nie podżega, on co najwyżej powie, że dziecko jest chore. Pomocnictwo też nie w Polsce, bo to za granicą. I tak to pewnie szło.
Widzisz i tu wszystko zależy od właściwiej wykładni i interpretacji stanu faktycznego. Nam się wydaje, że jest spoko, ale w rzeczywistości granica jest znacznie bardziej cienka. Poza tym wyrok wyrokiem a zanim się wytłumaczysz możesz mieć zniszczoną nie tylko karierę ale przede wszystkim zdrowie i psychikę. Niestety obracam się w środowisku medycznym i naprawdę słyszałam o takich sytuacjach i takich przypadkach, ze włos się na głowie jeży.
 
Ale pamiętajcie że podżeganie i pomocnictwo do aborcji nielegalnej jest przestępstwem jakby co. To dlatego właśnie niektórzy medycy tak a nie
Ale np. Kobieta wraca zza granicy, ma papier z legalnej zagranicznej aborcji. Czy wtedy można mówić o złamaniu polskiego prawa, jeśli to nie stało się na terenie Polski?
 
Z tego co ja się orientuje -to aktualnie nie ma przepisów, ktore nakładałby na kobietę która dokona aborcji w innym państwie jakiejkolwiek sankcji.
Faktycznie jest problem z pomocnictwem - i tak np. Organizacja która pomagałby to sfinansować teoretycznie podlegałaby takiej odpowiedzialności.

Zreszta moim zdaniem politykom w Polsce nie chodzi o to, że kobieta nie może być poddana aborcji - to mają gdzieś - kobieta ma tego nie robić w Polsce, w Polsce maja nie pomagać.
Dzięki, o to mi chodziło
 
Ale w tych krajach, co dopuszczają aborcję do 40tc, raczej nie ma problemu z tym, żeby takie straszne wady wykryć przed 40tc, choćby na badaniach prenatalnych
Różnie z tym bywa, paradoksalnie mamy w Polsce dużo wizyt i badań, które za granicą są często olewane. Do tego dochodzi błąd ludzki (lekarz który wady nie zauważy) lub zaniedbanie wizyt przez rodziców.
 
reklama
Ale w tych krajach, co dopuszczają aborcję do 40tc, raczej nie ma problemu z tym, żeby takie straszne wady wykryć przed 40tc, choćby na badaniach prenatalnych

Niekoniecznie. Postaram się dzisiaj doczytać konkretnie o tej Kanadzie.
Ale już tak na szybko trzeba wziąć różnicę w prowadzeniu ciąż w PL, a na szeroko pojętym zachodzie.
Bo z jednej strony w wielu tych krajach testy nipty są darmowe, ale z drugiej nie wiem ile faktycznie osób je robi i od kiedy tak jest. A wiadomo, że w Polsce ciąże prowadzi się dość hmm no specyficznie, jednak większość prowadzi ją prywatnie. Ja np. z córką miałam USG max. co 2 tygodnie. Nie wiem czy to mądre czy nie, ale mi dawało spokój i tyle. Na zachodzie ciąże prowadzi położna, a usg jest 1-2 razy.

Kiedyś jak miałam jeszcze IG obserwowałam jakąś mamę w ciąży, ona chyba mieszkała w Belgii i o zespole Edwardsa dowiedzieli się po porodzie. Nikt wcześniej tego nie zauważył bo miała chyba jedno USG i to takie na odczepnego, a testy nipty nie wiem czy były już dostępne - w każdym razie nie robili. Dziecko zmarło chyba po jakiś 4 miesiącach. Pamiętam, że właśnie miała duży żal do tego prowadzenia ciąży tam
 
Do góry