O nie, ja uwazam, ze „my” jesteśmy gorsi
mam w pracy kumpelę która jest ekstrawertyczką i jej na maksa zazdroszczę tej otwartości, umiejętności swobodnego prowadzenia rozmów ze wszystkimi, radości życia i energii. Wszystko jej przychodzi z łatwością i takim naturalnym luzem, ja jak mam iść w obce towarzystwo to jestem chora, jak mam -a propos- zadzwonić coś umówić to zbieram się do telefonu jak do jeża i musze najpierw nabrać mocy
poza tym mam wrażenie, ze wszyscy w pracy się koleguja oprócz mnie
jak mam odwiedzić kogoś w domu to dostaje białej gorączki, czuje się tak nieswojo na obcym terenie, ze odmawiam zaproszeń tak długo az przestają mnie zapraszać i spotykają się beze mnie