reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Dziewczyny ze starań 2022 - bez tabu

reklama
Dziękuje! 💛 Powiem Ci ze indywidualne lekcje w takiej częstotliwości robią robotę. Sama się tego nie spodziewałam. Udało mi się, tez trafić na fajna nauczycielkę i chyba przy niej czuje się taka otwarta. Ona na początku mnie za bardzo nie poprawiała (zaczela teraz jak już widzi, że mam ochotę mówić) tylko chciała jakimiś prostymi zadaniami mnie zachęcić do mówienia. I to czytanie na głos faktycznie dużo daje. Poza lekcjami w zasadzie każdego dnia chociaż 30 minut coś robię - albo czytam jakiś artykuł, powtarzam jakieś słówka.
Najważniejsze to znaleźć swoją metodę, swój rytm i czuć się swobodnie! Wiem, że wiele zależy od nauczyciela, ale gdybym o tej presji myślała nieustannie, nie byłabym w stanie pracować ;-) Ja na przykład, będąc po drugiej stronie, zdecydowanie zawsze wolałam zajęcia grupowe. Pomagała mi praca z kimś, czasem rywalizacja ;-) Ma ostatnim kursie angielskiego, w czasie studiów, miałam zajęcia z Amerykaninem, który był praktycznie w naszym wieku. Kończyliśmy o 21. a potem zazwyczaj szliśmy gdzieś do baru, więc miałam sporo godzin dodatkowych konwersacji ;-) Teraz na pewno uwsteczniłam się w pisaniu, płynnym mówieniu, bo od 14 lat jestem we francuskim świecie, ale nadal oglądam filmy i seriale w oryginale i czytam literaturę.
Zajęcia indywidualne są bardzo modne i na pewno w pełni spersonalizowane, ale czasem myślę, że brakuje urozmaicenia. Mojemu prywatnemu uczniowi na pewno przydałby się jakiś binom do pracy, może lepiej zdałby sobie sprawę, że powinien pracować więcej :p
 
Cześć Dziewczyny kochane moje! Tęskniłam. Nadrobiłam ponad 50 stron i bardzo żałuję, że ominęły mnie tematy orgazmów, seksów i spermy wszędzie.... seriooo. Chętnie bym Wam odpisała jak to u nas ale nie będę spamować bo i tak mam długą historię do opowiedzenia.... Będzie smutno... Tylko tutaj mogę się pożalić na tą chwilę.
W sobotę zmarł mi teść, kochany człowiek. Nagle, atak serca. Nie daliśmy rady nic zrobić 😭😭😭 Jestem mega zdołowana i zwariuję od natłoku myśli. Wszystko się zawali. Siadłam w sobotę i choć dawno nie wstawiałam się o pomoc do rodziców bo babcia mnie straszy, że wyjdą z grobu to potrzebowałam ulgi i zasnęłam i obudził mnie o pierwszej w nocy telefon od mojej 16 letniej siostry, którą wychowuję (pewnie większość z Was pamięta), a która jest w Hiszpanii obecnie i ona pierwsze co, to woła co się stało, mama mi powiedziała, że potrzebujesz pomocy... A ja w ryk... Wierzycie w coś takiego? Pierwszy raz się to zdarzyło. Jezu nie wiem jak mam ogarnąć męża , który już w weekend wraca do pracy, teściową, która zostanie sama... My z mężem i naszą empatią i poświęceniem innym to już podświadomie wiemy jak będzie, że teściowa do nas, że trzeba ZNOWU wstrzymać starania... Nie chcę, nie chcę, naprawdę potrzebuję iść zgodnie z planem. Jeszcze jakaś zjebana ciotka na pogrzebie powiedziała patrząc na mnie, że czasem ktoś musi odejść, żeby nowe życie mogło przyjść ☹️🥺 no faza po bandzie. Dobrze, że nie zapytała czy czasem w ciąży nie jestem bo by wyszło, że uśmierciłam teścia.
Przepraszam za to wszystko, za chaos i że popsułam być może atmosferę na forum ale musiałam się wyżalić
Lenka... serdeczne wyrazy współczucia dla Was obojga. Przytulam mocno!
Teraz wszystko jest "na gorąco", jesteście w środku wielu emocji, z czasem będzie lepiej, choć trudno w to na razie uwierzyć. A co do wiary - chociaż czasem się tego boję, w mojej rodzinie było mnóstwo sytuacji podobnych do tej, którą opisujesz z mamą i siostrą. Mnie się to nie przydarza, po śmierci mojej babci śniła mi się tylko raz, mój tata kilka, ale "znaków" nie miałam żadnych.
My właśnie przeżyliśmy taką sytuację w nieco odwrotny sposób, bo na początku starań. Mój teść zachorował, gdy planowaliśmy ślub, był już bardzo chory w tym dniu, ale mógł być obecny... Zmarł kilka miesięcy później, zaraz potem moja babcia, mój tata, no i jeszcze w tym czasie nastał covid. Dostaliśmy od losu w jednym czasie tak mocno, że chyba właśnie wtedy chęć "rewanżu" na życiu stała się silniejsza - gdy tylko mogliśmy, zabraliśmy się za diagnostykę, staraliśmy się na poważnie...

Dlaczego myślisz, że trzeba będzie wziąć koniecznie teściową do Was?
Obie nasze mamy są wdowami, radzą sobie same w wieku prawie 70 lat, chociaż wiem, że nie będzie to trwało wiecznie. Wbrew pozorom bardziej martwię się o moją mamę, chociaż w przeciwieństwie do teściowej jest absolutnie samodzielna, niezależna, aktywna... Gdy to się skończy, będzie musiała przenieść się do mnie, a chyba nie będzie tu szczęśliwa... Teściowa jest zdecydowanie atencyjna, choroba i śmierć jej męża to miał być przede wszystkim JEJ problem, nią należało się przejmować, zajmować... Jest w świetnej formie, ale mówi jasno, że jej się nie chce nic robić, woli to zrzucić na mojego męża, a sama zająć się internetem lub czytaniem... Ale tutaj i w ich rodzinie normalne jest, że bliskich oddaje się do domu opieki i tam zazwyczaj wszyscy się przeprowadzają, gdy nie są samodzielni...
 
Najważniejsze to znaleźć swoją metodę, swój rytm i czuć się swobodnie! Wiem, że wiele zależy od nauczyciela, ale gdybym o tej presji myślała nieustannie, nie byłabym w stanie pracować ;-) Ja na przykład, będąc po drugiej stronie, zdecydowanie zawsze wolałam zajęcia grupowe. Pomagała mi praca z kimś, czasem rywalizacja ;-) Ma ostatnim kursie angielskiego, w czasie studiów, miałam zajęcia z Amerykaninem, który był praktycznie w naszym wieku. Kończyliśmy o 21. a potem zazwyczaj szliśmy gdzieś do baru, więc miałam sporo godzin dodatkowych konwersacji ;-) Teraz na pewno uwsteczniłam się w pisaniu, płynnym mówieniu, bo od 14 lat jestem we francuskim świecie, ale nadal oglądam filmy i seriale w oryginale i czytam literaturę.
Zajęcia indywidualne są bardzo modne i na pewno w pełni spersonalizowane, ale czasem myślę, że brakuje urozmaicenia. Mojemu prywatnemu uczniowi na pewno przydałby się jakiś binom do pracy, może lepiej zdałby sobie sprawę, że powinien pracować więcej :p
Tak, pewnie masz racje i to może mieć dużo plusów. Ale to rzeczywiście mocno zależy od osoby bo ja jak sie okazało nie lubię uczyć się w grupie, nie lubię tej presji innych uczniów, tego napięcia czy teraz będzie moja kolei. Pare lat temu poszłam do grupy i zrezygnowałam bo ani nie widziałam efektu ani mi się nie podobało. Ale tez w przeszłości rezygnowałam z indywidualnych lekcji bo tez mi się nie podobało. Teraz chyba trafiłam na fajnego nauczyciela. A zajęcia mamy w zasadzie mocno urozmaicone - nie ma w nich jakiegoś schematu i chyba właśnie przez to, że mi się podobają to chce mi się starać .
Podobnie miałam z siłowania i fitnessem - ja po prostu nie lubię zajęć grupowych - za to z trenerem personalnym było dla mnie idealnie. Jogę wybieram taka, gdzie zajęcia są w kameralnych grupy. I tak, płace przez to wszędzie więcej co jest sporym minusem ale wtedy czerpie z tego radość, satysfakcję i są postępy. I chyba mając 33 lata pogodziłam się z tym, że taka jestem.
Prace w zespole lubię ale pod warunkiem, że nim zarządzam, a ze teraz mnie od tego odsunęli to już się łapie na tym, że jestem mniej wspierającym członkiem zespołu i mam wywalone na ich problemy - wiem, że to trochę słabe ale tak czuje. I żeby nie było - ja tym zespołem zarządzałam na prawde dobrze - zespół działał bardzo efektywnie i usłyszałam masę miłych rzeczy od nich teraz jak mnie odsunęli.
 
Tak, pewnie masz racje i to może mieć dużo plusów. Ale to rzeczywiście mocno zależy od osoby bo ja jak sie okazało nie lubię uczyć się w grupie, nie lubię tej presji innych uczniów, tego napięcia czy teraz będzie moja kolei. Pare lat temu poszłam do grupy i zrezygnowałam bo ani nie widziałam efektu ani mi się nie podobało. Ale tez w przeszłości rezygnowałam z indywidualnych lekcji bo tez mi się nie podobało. Teraz chyba trafiłam na fajnego nauczyciela. A zajęcia mamy w zasadzie mocno urozmaicone - nie ma w nich jakiegoś schematu i chyba właśnie przez to, że mi się podobają to chce mi się starać .
Podobnie miałam z siłowania i fitnessem - ja po prostu nie lubię zajęć grupowych - za to z trenerem personalnym było dla mnie idealnie. Jogę wybieram taka, gdzie zajęcia są w kameralnych grupy. I tak, płace przez to wszędzie więcej co jest sporym minusem ale wtedy czerpie z tego radość, satysfakcję i są postępy. I chyba mając 33 lata pogodziłam się z tym, że taka jestem.
Prace w zespole lubię ale pod warunkiem, że nim zarządzam, a ze teraz mnie od tego odsunęli to już się łapie na tym, że jestem mniej wspierającym członkiem zespołu i mam wywalone na ich problemy - wiem, że to trochę słabe ale tak czuje. I żeby nie było - ja tym zespołem zarządzałam na prawde dobrze - zespół działał bardzo efektywnie i usłyszałam masę miłych rzeczy od nich teraz jak mnie odsunęli.
O, widzisz - co do języków i fitnessu to ja wolę grupy :-) Ale co do pracy - preferuję sama, i byle nie na decyzyjnej pozycji! Wolę wykonywać polecenia niż je dawać. To znaczy - wśród dorosłych, bo gdy pracuję z młodzieżą, muszę być decyzyjna z zasady ;-)
 
O, widzisz - co do języków i fitnessu to ja wolę grupy :-) Ale co do pracy - preferuję sama, i byle nie na decyzyjnej pozycji! Wolę wykonywać polecenia niż je dawać. To znaczy - wśród dorosłych, bo gdy pracuję z młodzieżą, muszę być decyzyjna z zasady ;-)
To może to idzie jakoś w parze :) ja nie mam żadnego problemu z taka pozycja osoby decyzyjnej - wręcz ją lubię.
 
reklama
Gdybym dostała super pracę, na którą szansę prawdopodobnie wczoraj straciłam
Weź tak nie mów, może ten tekst się obroni? Trzymam kciuki i daj znać jak dostaniesz jakis feedback
laski maly update ja jestem 10/11dpo a na tescie biel (urojony cien) jestem zalamana, i bliska odpuszczenia sobie dzieciaczka ... :)
pokazuj test ;)
 
Do góry