Ile mi się uda tyle napiszę (tzn ile mi synek pozwoli bo jestem sama w domu)
Jak ja rodziłam to był bum rodzących ale przyjmowali wszystkie - dostawiali łóżka i z sal 2 osobowych robili 3 osobowe ale każda sala ma łazienkę więc jest dobrze. Nawet bardzo dobrze
Rodziłam razem z mężem a leżałam na porodówce dłuugo - od ok 9 rano do 22... Cały czas mąż mógł być przy mnie. Podawali mi kroplówki, korzystałam z piłki (bardzo pomaga). Panie położne bardzo miłe.
Krocze miałam niestety nacinane ale nawet nie pytałam czy jest inna opcja - przy takim bólu jest już wszystko jedno. Myślisz tylko otym, żeby się skończyło
Ciuszki ubierają szpitalne ale to nie jest problem - kąpią dzieci codziennie wcześnie rano i przynoszą taki świeże i pachnące
Trzeba mieć swoje pieluchy i chusteczki dodupne
W opiece nad noworodkiem pomagają - dzwonisz jak tylko coś potrzebujesz i zawsze ktoś przyjdzie. Pokazały mi jak karmić piersią i dzięki temu nie miałam z tym problemów.
Jak mały dostał żółtaczki to zabrali go na naświetlanie na patologię noworodka a ponieważ nie byłam ze świdnicy a karmiłam piersią przenieśli mnie tylko na inną salę ale mogłam zostać w szpitalu - panie z patologii dzwoniły na telefon, który znajduje się na sali i prosiły do karmienia (tzn żeby małemu podać cyca).
Nie wiem co jeszcze - jakby coś, to pytajcie
Ogólnie było ok ale tego bólu nie zapomnę długo - to oczywiście sprawa indywidualna, może wy będziecie miały lżejszy poród. Tego Wam życzę.
No i oczywiście nie było problemu że nie jestem ze świdnicy a ja mam w dowodzie stały adres w wielkopolsce
Wcześniej nie byłam oglądać porodówki - był mąż bo akurat miesiąc przed porodem był tam kogoś odwiedzić więc zagadał z paniami i mu pokazały
Dziękuję w imieniu synusia :-) Nieskromnie powiem, że mi się również podoba - haha