reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe mamy 2021

U mnie się wyjaśniły problemy ze snem. Synek jest chory. Ale nie wiem do końca na co 🤔 Ma gorączkę. 38.6-39.1. Po wzieciu paracetamolu przechodzi na kilka godzin, je butlę, idzie spać i od nowa wszystko. Biedny. Jęczy z zamkniętą buzią. Musi być na rękach. Dobrze, że mam siedzisko przypinane do pasa. Minusem jest to, że mimo wszystko kręgosłup to odczuwa. Ale pod koniec lulania mogę usiąść. Dziś w ogóle to mało siedziałam. Cały dzień na nogach. Nie czuję stóp.

Pod wieczór gorączkę dostała też córka. Coś chyba ją do tego boli. Ona nie jęczy, ona krzyczy.

Mąż też chory.

Jeśli i ja zachoruję to ja nie wiem jak my to ogarniemy. Na razie jest plan, by się zmieniać co 2h, bo trzeba pilnować w razie jakby gorączka szła w górę. Kurde, że też nie wpadłam na to, by kupić też ibuprofen dla dzieci. Można zamiennie korzystać z paracetamolem co 2 godziny. W innym przypadku można co 4.
 
reklama
Hej dziewczyny, dawno mnie tu nie było, przeczytałam 3 ostatnie strony i widzę, że też macie problem z facetami jak ja. Mój mąż ma to samo z tym siedzeniem w telefonie, tyle że on pracuje z domu i mam go cały dzień. On czasem sobie nawet w pracy siedzi w telefonie a jak mały zaczyna coś krzyczeć albo jęczeć to od razu mąż się denerwuje, żebym go uspokoiła bo on to wielce ciężko pracuje i mu to przeszkadza :/ To samo w nocy, mały jeszcze czasem się budzi np. z płaczem i zanim go uspokoję to trochę trwa a mąż się wkurza, że wstaje do pracy (kurcze na 9) i musi się wyspać :/
Do tego mamy od jakiegoś czasu konflikt o szczepienia na covid, bo mąż przez moją teściowa dostał jakiejś obsesji i uważa, że te szczepienia zabijają ludzi i oczywiście kiedy ja się zaszczepiłam też próbował mi wmówić że umrę albo coś. Czyta o tym dniami i nocami :/ jakieś głupoty na jakichś debilnych stronach i się wymądrza :/ Już mu mówiłam nie raz że jak nie chce to już niech się nie szczepi ale żeby mi dał spokój z tym tematem bo już mi się od tego niedobrze robi, jak ciągle jeden temat...
Nie powiem, bo po pracy często też bawi się z malym, nosi go ale ode mnie też wymaga żebym go ciągle nosiła, a ja tak często nie daje rady bo mały waży już 10 kilo...
A co do dziecka, to rośnie jak na razie ładnie, przewraca się na wszystkie strony, pełza i próbuje raczkować, ciągle wyrywa mi telefon, jeszcze nie siada, chyba że mu pomogę ale ogólnie ostatnio woli przebywać na brzuchu i pełzac, na plecach nie bardzo chce więc te próby siadania nie są częste. Nie ma do tego kompletnie żadnych zębów :D ale podobno ja też długo nie miałam. I często gada mama i dada :D czasem mówi baba ale nie wiem czy on wie co mówi już na tym etapie. Strasznie jest ciekawski i zabiera mi wszystko co biorę do ręki. Generalnie do tej pory ani razu nie miał gorączki za to miał opryszczke i trochę się przeraziłam, ale oprócz pęcherzyków nie miał żadnych innych objawów więc nie było źle.
Myślałam o drugim dziecku, ale okropnie się boję przez tą sytuację w Polsce... Nie wiem też jak z mężem będzie ale chciałabym żeby synek miał rodzeństwo. Ja długo nie miałam, a zawsze bardzo chciałam i strasznie ciągnęłam do kuzynki jak miałam z 4-5 lat i smutno mi było jak się rozstawałyśmy, więc wiem że fajnie by było kiec ta 2 dzieci, zazdroszczę tym które już mają. Ja to chyba mam jakąś ciążofobie, cała ciąże miałam jaka depresję a od razu po porodzie przeszło :)
 
Hej dziewczyny, dawno mnie tu nie było, przeczytałam 3 ostatnie strony i widzę, że też macie problem z facetami jak ja. Mój mąż ma to samo z tym siedzeniem w telefonie, tyle że on pracuje z domu i mam go cały dzień. On czasem sobie nawet w pracy siedzi w telefonie a jak mały zaczyna coś krzyczeć albo jęczeć to od razu mąż się denerwuje, żebym go uspokoiła bo on to wielce ciężko pracuje i mu to przeszkadza :/ To samo w nocy, mały jeszcze czasem się budzi np. z płaczem i zanim go uspokoję to trochę trwa a mąż się wkurza, że wstaje do pracy (kurcze na 9) i musi się wyspać :/
Do tego mamy od jakiegoś czasu konflikt o szczepienia na covid, bo mąż przez moją teściowa dostał jakiejś obsesji i uważa, że te szczepienia zabijają ludzi i oczywiście kiedy ja się zaszczepiłam też próbował mi wmówić że umrę albo coś. Czyta o tym dniami i nocami :/ jakieś głupoty na jakichś debilnych stronach i się wymądrza :/ Już mu mówiłam nie raz że jak nie chce to już niech się nie szczepi ale żeby mi dał spokój z tym tematem bo już mi się od tego niedobrze robi, jak ciągle jeden temat...
Nie powiem, bo po pracy często też bawi się z malym, nosi go ale ode mnie też wymaga żebym go ciągle nosiła, a ja tak często nie daje rady bo mały waży już 10 kilo...
A co do dziecka, to rośnie jak na razie ładnie, przewraca się na wszystkie strony, pełza i próbuje raczkować, ciągle wyrywa mi telefon, jeszcze nie siada, chyba że mu pomogę ale ogólnie ostatnio woli przebywać na brzuchu i pełzac, na plecach nie bardzo chce więc te próby siadania nie są częste. Nie ma do tego kompletnie żadnych zębów :D ale podobno ja też długo nie miałam. I często gada mama i dada :D czasem mówi baba ale nie wiem czy on wie co mówi już na tym etapie. Strasznie jest ciekawski i zabiera mi wszystko co biorę do ręki. Generalnie do tej pory ani razu nie miał gorączki za to miał opryszczke i trochę się przeraziłam, ale oprócz pęcherzyków nie miał żadnych innych objawów więc nie było źle.
Myślałam o drugim dziecku, ale okropnie się boję przez tą sytuację w Polsce... Nie wiem też jak z mężem będzie ale chciałabym żeby synek miał rodzeństwo. Ja długo nie miałam, a zawsze bardzo chciałam i strasznie ciągnęłam do kuzynki jak miałam z 4-5 lat i smutno mi było jak się rozstawałyśmy, więc wiem że fajnie by było kiec ta 2 dzieci, zazdroszczę tym które już mają. Ja to chyba mam jakąś ciążofobie, cała ciąże miałam jaka depresję a od razu po porodzie przeszło :)
Hej.
Co do meza to ja jiz sie wypowiadalam.Jest troche lepiej ale niunia nie bardzo lubi z nim zostawac sama bo on jej nie nosi a ona jest z tych "raczkowych"😁
Moja tez nie ma zebow,nie lubi lezec na plecach.Troche na brzuchu a przewraca sie tak ze oczy do okola glowy trzeba miec.pelzac tez pelza wszedzie fdzie sie da.probuje tez siasac lub raxzkowax bo juz staje na klexzkach z pupa do gory i sie kolysze w tyl i przud.ale narazie cosza.jak ja posadzimy to siedzi i bardzo to lubi.juz kapiel i ubieranie musi byc na siedzaco inaczej ryk.
 
Hej dziewczyny, dawno mnie tu nie było, przeczytałam 3 ostatnie strony i widzę, że też macie problem z facetami jak ja. Mój mąż ma to samo z tym siedzeniem w telefonie, tyle że on pracuje z domu i mam go cały dzień. On czasem sobie nawet w pracy siedzi w telefonie a jak mały zaczyna coś krzyczeć albo jęczeć to od razu mąż się denerwuje, żebym go uspokoiła bo on to wielce ciężko pracuje i mu to przeszkadza :/ To samo w nocy, mały jeszcze czasem się budzi np. z płaczem i zanim go uspokoję to trochę trwa a mąż się wkurza, że wstaje do pracy (kurcze na 9) i musi się wyspać :/
Do tego mamy od jakiegoś czasu konflikt o szczepienia na covid, bo mąż przez moją teściowa dostał jakiejś obsesji i uważa, że te szczepienia zabijają ludzi i oczywiście kiedy ja się zaszczepiłam też próbował mi wmówić że umrę albo coś. Czyta o tym dniami i nocami :/ jakieś głupoty na jakichś debilnych stronach i się wymądrza :/ Już mu mówiłam nie raz że jak nie chce to już niech się nie szczepi ale żeby mi dał spokój z tym tematem bo już mi się od tego niedobrze robi, jak ciągle jeden temat...
Nie powiem, bo po pracy często też bawi się z malym, nosi go ale ode mnie też wymaga żebym go ciągle nosiła, a ja tak często nie daje rady bo mały waży już 10 kilo...
A co do dziecka, to rośnie jak na razie ładnie, przewraca się na wszystkie strony, pełza i próbuje raczkować, ciągle wyrywa mi telefon, jeszcze nie siada, chyba że mu pomogę ale ogólnie ostatnio woli przebywać na brzuchu i pełzac, na plecach nie bardzo chce więc te próby siadania nie są częste. Nie ma do tego kompletnie żadnych zębów :D ale podobno ja też długo nie miałam. I często gada mama i dada :D czasem mówi baba ale nie wiem czy on wie co mówi już na tym etapie. Strasznie jest ciekawski i zabiera mi wszystko co biorę do ręki. Generalnie do tej pory ani razu nie miał gorączki za to miał opryszczke i trochę się przeraziłam, ale oprócz pęcherzyków nie miał żadnych innych objawów więc nie było źle.
Myślałam o drugim dziecku, ale okropnie się boję przez tą sytuację w Polsce... Nie wiem też jak z mężem będzie ale chciałabym żeby synek miał rodzeństwo. Ja długo nie miałam, a zawsze bardzo chciałam i strasznie ciągnęłam do kuzynki jak miałam z 4-5 lat i smutno mi było jak się rozstawałyśmy, więc wiem że fajnie by było kiec ta 2 dzieci, zazdroszczę tym które już mają. Ja to chyba mam jakąś ciążofobie, cała ciąże miałam jaka depresję a od razu po porodzie przeszło :)
Ale dzieci nie siadają z lezenia na plecach tylko właśnie z czworakow ;)
Waga u was konkretna :D a jak w ogóle zdrowie synka? Bo pamiętam jak cała ciąże się stresowałam tym pęcherzykiem....
 
Ale dzieci nie siadają z lezenia na plecach tylko właśnie z czworakow ;)
Waga u was konkretna :D a jak w ogóle zdrowie synka? Bo pamiętam jak cała ciąże się stresowałam tym pęcherzykiem....
Oo myślałam, że siadają z lezenia bo mój kilka razy podnosił nóżki i główkę ale nie usiadł :D z czworakow tylko klęka jak chce mi wyrwać telefon :) mój niemowlak zdrowy, mam nadzieję, że tak już zostanie :) z tym pęcherzykiem ciężka sprawa, nie wiem za bardzo o co chodzi, bo we wszystkich tych artykułach na researchgate itp były badania naukowe, że jak kobiety miały duży pęcherzyk to ciąże się kończyły wadami albo poronieniem. I rzeczywiście jak przeszukiwałam fora to tak się z reguły dzialo jak był duży pęcherzyk i dziewczyny opisywały co się działo. Natomiast u mnie jakimś cudem mały jest zdrowy. Mało tego, niedawno moja koleżanka, która teraz jest w ciąży miała jeszcze większy pęcherzyk niż ja (ona miala 7mm), obecnie 26 tc i też dziecko zdrowe. Przepłakała pierwszy trymestr, bo też ją nastraszyli, dodatkowo poprzednia ciąże miała z wadami (parę lat temu miała ciąże z wodogłowiem, rozszczepem kręgosłupa itp ale wtedy miała pęcherzyk 2.6mm o. O) także chyba jednak nie w każdym przypadku ten pęcherzyk ma aż takie znaczenie, może też z innych powodów czasem jest większy, ale w ciąży tego nie wiedziałam i też nie mogłam nigdzie trafić na przypadek, który by się dobrze skończył z takim pęcherzykiem. No ale jednak i tak bywa :D
Mój synek chyba duży po tatusiu, mam książeczkę zdrowia męża, mąż jak się urodził ważył 5.5kg i miał 62cm, aż byłam w szoku. Ale też dość dużo je, akurat z karmieniem go nie ma problemu, bo zjada chyba wszystko :) natomiast ostatnio się zrobił marudny i wymaga dużo uwagi bo inaczej marudzi jęczy albo udaje że płacze :D
 
Oo myślałam, że siadają z lezenia bo mój kilka razy podnosił nóżki i główkę ale nie usiadł :D z czworakow tylko klęka jak chce mi wyrwać telefon :) mój niemowlak zdrowy, mam nadzieję, że tak już zostanie :) z tym pęcherzykiem ciężka sprawa, nie wiem za bardzo o co chodzi, bo we wszystkich tych artykułach na researchgate itp były badania naukowe, że jak kobiety miały duży pęcherzyk to ciąże się kończyły wadami albo poronieniem. I rzeczywiście jak przeszukiwałam fora to tak się z reguły dzialo jak był duży pęcherzyk i dziewczyny opisywały co się działo. Natomiast u mnie jakimś cudem mały jest zdrowy. Mało tego, niedawno moja koleżanka, która teraz jest w ciąży miała jeszcze większy pęcherzyk niż ja (ona miala 7mm), obecnie 26 tc i też dziecko zdrowe. Przepłakała pierwszy trymestr, bo też ją nastraszyli, dodatkowo poprzednia ciąże miała z wadami (parę lat temu miała ciąże z wodogłowiem, rozszczepem kręgosłupa itp ale wtedy miała pęcherzyk 2.6mm o. O) także chyba jednak nie w każdym przypadku ten pęcherzyk ma aż takie znaczenie, może też z innych powodów czasem jest większy, ale w ciąży tego nie wiedziałam i też nie mogłam nigdzie trafić na przypadek, który by się dobrze skończył z takim pęcherzykiem. No ale jednak i tak bywa :D
Mój synek chyba duży po tatusiu, mam książeczkę zdrowia męża, mąż jak się urodził ważył 5.5kg i miał 62cm, aż byłam w szoku. Ale też dość dużo je, akurat z karmieniem go nie ma problemu, bo zjada chyba wszystko :) natomiast ostatnio się zrobił marudny i wymaga dużo uwagi bo inaczej marudzi jęczy albo udaje że płacze :D
O rany muczenie i jojczenie to u nas na porzadku dziennym😅 W ostatnich 3 dniach byla ok i juz die zastanawiam czy nie chora ze taka spokojna nie jojczy.
A wymuszanie to juz wie z czym to sie je😉
 
Oo myślałam, że siadają z lezenia bo mój kilka razy podnosił nóżki i główkę ale nie usiadł :D z czworakow tylko klęka jak chce mi wyrwać telefon :) mój niemowlak zdrowy, mam nadzieję, że tak już zostanie :) z tym pęcherzykiem ciężka sprawa, nie wiem za bardzo o co chodzi, bo we wszystkich tych artykułach na researchgate itp były badania naukowe, że jak kobiety miały duży pęcherzyk to ciąże się kończyły wadami albo poronieniem. I rzeczywiście jak przeszukiwałam fora to tak się z reguły dzialo jak był duży pęcherzyk i dziewczyny opisywały co się działo. Natomiast u mnie jakimś cudem mały jest zdrowy. Mało tego, niedawno moja koleżanka, która teraz jest w ciąży miała jeszcze większy pęcherzyk niż ja (ona miala 7mm), obecnie 26 tc i też dziecko zdrowe. Przepłakała pierwszy trymestr, bo też ją nastraszyli, dodatkowo poprzednia ciąże miała z wadami (parę lat temu miała ciąże z wodogłowiem, rozszczepem kręgosłupa itp ale wtedy miała pęcherzyk 2.6mm o. O) także chyba jednak nie w każdym przypadku ten pęcherzyk ma aż takie znaczenie, może też z innych powodów czasem jest większy, ale w ciąży tego nie wiedziałam i też nie mogłam nigdzie trafić na przypadek, który by się dobrze skończył z takim pęcherzykiem. No ale jednak i tak bywa :D
Mój synek chyba duży po tatusiu, mam książeczkę zdrowia męża, mąż jak się urodził ważył 5.5kg i miał 62cm, aż byłam w szoku. Ale też dość dużo je, akurat z karmieniem go nie ma problemu, bo zjada chyba wszystko :) natomiast ostatnio się zrobił marudny i wymaga dużo uwagi bo inaczej marudzi jęczy albo udaje że płacze :D
Nie z lezenia na plecach sobie ćwiczą ale nie siadają :) siadają z czworakow - pupę kładą na jedną stronę i z takiego siadu bokiem najczęściej siadają ;)
Ja się bardzo cieszę że synek jest zdrowy i że mimo tego ogromnego stresu wszystko u was skończyło się dobrze ;)
Haha, telefon najlepsza motywacja :D
 
U mnie się wyjaśniły problemy ze snem. Synek jest chory. Ale nie wiem do końca na co 🤔 Ma gorączkę. 38.6-39.1. Po wzieciu paracetamolu przechodzi na kilka godzin, je butlę, idzie spać i od nowa wszystko. Biedny. Jęczy z zamkniętą buzią. Musi być na rękach. Dobrze, że mam siedzisko przypinane do pasa. Minusem jest to, że mimo wszystko kręgosłup to odczuwa. Ale pod koniec lulania mogę usiąść. Dziś w ogóle to mało siedziałam. Cały dzień na nogach. Nie czuję stóp.

Pod wieczór gorączkę dostała też córka. Coś chyba ją do tego boli. Ona nie jęczy, ona krzyczy.

Mąż też chory.

Jeśli i ja zachoruję to ja nie wiem jak my to ogarniemy. Na razie jest plan, by się zmieniać co 2h, bo trzeba pilnować w razie jakby gorączka szła w górę. Kurde, że też nie wpadłam na to, by kupić też ibuprofen dla dzieci. Można zamiennie korzystać z paracetamolem co 2 godziny. W innym przypadku można co 4.
skąd informacja o podawaniu na zmianę ibuprofenu i paracetamolu co 2 godziny???? Serio? Przecież iw przypadku ibuprofenu i paracetamolu stosuje się dawka dobrana do wagi dziecka. Jest wyraźnie napisane, np 1.25 ml 3 do 4 razy na DOBĘ, a więc najwyzej co 4 godziny! Nie wydaje mi się żeby można było podawac co 2 godziny i to jeszcze na zmianę... Skąd masz takie informacje?
 
skąd informacja o podawaniu na zmianę ibuprofenu i paracetamolu co 2 godziny???? Serio? Przecież iw przypadku ibuprofenu i paracetamolu stosuje się dawka dobrana do wagi dziecka. Jest wyraźnie napisane, np 1.25 ml 3 do 4 razy na DOBĘ, a więc najwyzej co 4 godziny! Nie wydaje mi się żeby można było podawac co 2 godziny i to jeszcze na zmianę... Skąd masz takie informacje?
Od lekarza. Więcej potem. Bo to nie tak.
 
reklama
skąd informacja o podawaniu na zmianę ibuprofenu i paracetamolu co 2 godziny???? Serio? Przecież iw przypadku ibuprofenu i paracetamolu stosuje się dawka dobrana do wagi dziecka. Jest wyraźnie napisane, np 1.25 ml 3 do 4 razy na DOBĘ, a więc najwyzej co 4 godziny! Nie wydaje mi się żeby można było podawac co 2 godziny i to jeszcze na zmianę... Skąd masz takie informacje?
Uf. Już. Jestem choć na chwilę.

Wszystko co napisałaś się zgadza. 1,25ml 3 do 4 razy na dobę *jednego z tych leków*. Np jak dasz paracetamol to nastepny możesz podać dopiero za 4h. Ale jeśli za 2h gorączka dalej jest wysoka to możesz podac ibuprofen, który też podaje się co 4h (chociaż tu chyba co 6h). To są dwa zupełnie inne leki (choć oba są między innymi przeciwgorączkowymi). Mają inna zasadę działania. Dlatego gdy nie możesz zbić gorączki stosujesz je zamiennie. W ten sposób zachowujesz odległości czasowe każdego z nich.
Taką metodę potwierdziła mi lekarka, u której byliśmy wczoraj. Bo wiedziałam, że się tak robi, bo pediatra tak powiedziała mojej siostrze (jej córka gorączkuje od razu wysoko i ciężko zbić), oraz znajomej, która też ma trudnego gorączkowo syna, ale nie byłam pewna czy można też tak malutkim dzieciom podawać, więc zapytałam.

U nas ciężko. Ale już widać światełko w tunelu. Synkowi już na trzeci dzień nie podawałam przeciwgorączkowych, bo temp nie przekraczała 38. Za to dziś mega osłabienie (35.4, czasem więcej). Dogrzewaliśmy go. Pomagało. Ale wciąż temperatura poniżej 36.6
Córka... Jaką ciężką mieliśmy noc..... spałam jakieś 3h szarpane. Mąż dospał dopiero rano. Córka płakała. Biedna... Strasznie męczyła ją gorączka. Leciała z rąk, ale nie przestawała, hm... jakby to nazwać...., to nie był płacz (choć czasem tak), ani krzyk (choć czasem tak), ale .... jakby śpiew? Miała otwartą buzię i cały czas wydawała dźwięk. Więc zaczęłam jej w końcu śpiewać. Uspokajało ją to. Ale przy takiej temp sen prawie niemożliwy. Czasem, jak temperatura spadała na chwilę, udawało się ją nakarmić i uśpić. ... Na jakiś czas... Strasznie ją katar męczył. Taki lejący się. Nosiłam ją tyle, że moje barki odpadły. Kręgosłup to już nawet nie mówię w jakim jest stanie.
A dziś...? Straciła głos. Ma taką chrypę, tak zjechane struny głosowe, że sama się poddała i przestała gadać. Ile razy się uraziła próbując coś powiedziec.... I znowu płacz. Jestemy wszyscy strasznie zmęczeni.
Plusem jest to, że ostatni przeciwgorączkowy lek wzięła o 4 rano i do tej pory nie było nic potrzeba. I ten katar dalej ją męczy. Czasem odciągniemy.

Tak sobie myślimy, że gdyby ją to gardło bolało chorobowo, to miałaby temperaturę, prawda? Ona obecnie ma 36.6.

Zatem u obojga temperatura 2 dni a w trzeci wyciszanie.

A my z mężem? Również chorzy. Ja od śpiewania w kółko jednej piosenki też prawie straciłam głos. Stan podgorączkowy, bolące gardło i migdałek. Mąż idzie już ku zdrowiu. Temperatura mu juz spadła, ale ciężko było z nim.

No to tyle. Dobrej nocy. Niech będzie dla wszystkich spokojna ☺
 
Do góry