reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe mamy 2021

Dziewczyny dawno mnie tu nie było. Pięknie się wasze dzieciątka rozwijają. W sumie jak czytam, to moja Wercia podobnie, choć jeszcze jest bezzębna i na razie są próby czworakowania. Chodzi mi spać bardzo późno i niestety przez nasz nie unormowany tryb życia, ona też przeróżnie ma drzemki itd.
Dziewczyny czy Wy też macie doła jak ja na macierzyńskim?
Niestety bardzo się kłócę z moim mężem, relacje są już tak oschłe, że nie odzywa się do mnie praktycznie. Jest mi niesamowicie ciężko. A jak to wygląda u Was?
 
reklama
Dziewczyny dawno mnie tu nie było. Pięknie się wasze dzieciątka rozwijają. W sumie jak czytam, to moja Wercia podobnie, choć jeszcze jest bezzębna i na razie są próby czworakowania. Chodzi mi spać bardzo późno i niestety przez nasz nie unormowany tryb życia, ona też przeróżnie ma drzemki itd.
Dziewczyny czy Wy też macie doła jak ja na macierzyńskim?
Niestety bardzo się kłócę z moim mężem, relacje są już tak oschłe, że nie odzywa się do mnie praktycznie. Jest mi niesamowicie ciężko. A jak to wygląda u Was?
Oj jak ja Ciebie rozumiem jesli chodzi o relacje z mezem.
U nas jest tak ze my staralismy sie o dziwcko 4 lata.Jak juz bylam w ciazy byli cudownie miedzy nami bo wczesniej to klotnie spowodowane mysle moja frustracja ze nie moge zajsc w ciaze.W ciazy maz nie mogl doczekac sie naszej wymarzonej coreczki opowiadal co to nie bedzie och i ach.Po porodzie zostalam praktycznie sama bo maz pracuje 7 dni w tyg.wychodzi o 6 wraca o 18+/-.Moja mama 200km stad brak pomocy przy dziecku.Jak maz mial urlop to przeciez on zmeczony praca i musi odpoczac.Ja zmeczona opieka sfrustrowana.Cale dnie sama.Mala humorzasta.Miedzy mna a mezem bylo juz tak zle ze myslalam powaznie o rozwodzie bo zawiodl mnie jako maz i ojciec dla naszej corki.Wyrzygiwalam mu to co lezy mi na watrobie-czy to cos dalo?Roznie raz na kilka dni cos sie zmienilo,pozniej wracalo to poprzedniego trybu.Moj maz ma jedno zadanie w opiece nad corcia-kapiel.Tego sie trzymamy.
Powiem Ci ze teraz jest juz duzzzo lepiej.Corcia jest stasza i maz potrafi spedzac z nia czas -lepiej.Nie jest cudownie ale jest lepiej.Chociaz powiem Ci ze nie zostawilabym ich samych w domu i nie poszlabym na pol dnia na zakupy bo bym sie bala o niunie.
A brakuje mi rozmow z kolezankami-wiadomo sa ale kazdy ma swoje sprawy.Brakuje mi wyjscia do galerii nawet polazic pogapic sie na ciuchy.Z dzieckiem to sie nie da tym bardziej ze ona nie lubi wozka.
Nadal z mezem nie jest cudownie ale chyba cudownie bylo tylko jak bylam w ciazy bo tak to idealnie nie bylo nigdy.
Trzymaj sie kochana👍
 
Oj jak ja Ciebie rozumiem jesli chodzi o relacje z mezem.
U nas jest tak ze my staralismy sie o dziwcko 4 lata.Jak juz bylam w ciazy byli cudownie miedzy nami bo wczesniej to klotnie spowodowane mysle moja frustracja ze nie moge zajsc w ciaze.W ciazy maz nie mogl doczekac sie naszej wymarzonej coreczki opowiadal co to nie bedzie och i ach.Po porodzie zostalam praktycznie sama bo maz pracuje 7 dni w tyg.wychodzi o 6 wraca o 18+/-.Moja mama 200km stad brak pomocy przy dziecku.Jak maz mial urlop to przeciez on zmeczony praca i musi odpoczac.Ja zmeczona opieka sfrustrowana.Cale dnie sama.Mala humorzasta.Miedzy mna a mezem bylo juz tak zle ze myslalam powaznie o rozwodzie bo zawiodl mnie jako maz i ojciec dla naszej corki.Wyrzygiwalam mu to co lezy mi na watrobie-czy to cos dalo?Roznie raz na kilka dni cos sie zmienilo,pozniej wracalo to poprzedniego trybu.Moj maz ma jedno zadanie w opiece nad corcia-kapiel.Tego sie trzymamy.
Powiem Ci ze teraz jest juz duzzzo lepiej.Corcia jest stasza i maz potrafi spedzac z nia czas -lepiej.Nie jest cudownie ale jest lepiej.Chociaz powiem Ci ze nie zostawilabym ich samych w domu i nie poszlabym na pol dnia na zakupy bo bym sie bala o niunie.
A brakuje mi rozmow z kolezankami-wiadomo sa ale kazdy ma swoje sprawy.Brakuje mi wyjscia do galerii nawet polazic pogapic sie na ciuchy.Z dzieckiem to sie nie da tym bardziej ze ona nie lubi wozka.
Nadal z mezem nie jest cudownie ale chyba cudownie bylo tylko jak bylam w ciazy bo tak to idealnie nie bylo nigdy.
Trzymaj sie kochana👍
Chyba spora część ojców tak ma, ostatnio mocno dałam wyraz frustracji partnerowi, bo 30 min dziennie nie mógł młodemu poświęcić tylko siedział w telefonie po pracy. Na początku bardzo pomagał a ostatnio zawodzi. Powiedziałam mu ostatnio, że z nim na pewno nie planuje żadnych dzieci więcej bo nie mam pomocy z jego strony. Ostatnio jest trochę lepiej ale bez szału.
 
Chyba spora część ojców tak ma, ostatnio mocno dałam wyraz frustracji partnerowi, bo 30 min dziennie nie mógł młodemu poświęcić tylko siedział w telefonie po pracy. Na początku bardzo pomagał a ostatnio zawodzi. Powiedziałam mu ostatnio, że z nim na pewno nie planuje żadnych dzieci więcej bo nie mam pomocy z jego strony. Ostatnio jest trochę lepiej ale bez s
Żeby nie było też potrafi sie postarać czasem, tylko moim zdaniem zbyt rzadko. Nie kłócimy sie za duzo, najwyżej każde coś Burkinie ale później spokojnie rozmawiamy
 
Dziewczyny dawno mnie tu nie było. Pięknie się wasze dzieciątka rozwijają. W sumie jak czytam, to moja Wercia podobnie, choć jeszcze jest bezzębna i na razie są próby czworakowania. Chodzi mi spać bardzo późno i niestety przez nasz nie unormowany tryb życia, ona też przeróżnie ma drzemki itd.
Dziewczyny czy Wy też macie doła jak ja na macierzyńskim?
Niestety bardzo się kłócę z moim mężem, relacje są już tak oschłe, że nie odzywa się do mnie praktycznie. Jest mi niesamowicie ciężko. A jak to wygląda u Was?
No w kwestii kłótni to u nas też nie zaciekawie. My się generalnie nie kłucimy. Nawet nie potrafimy. Od razu rozładowujemy sytuację, aby nie szło to w złym kierunku. Ale teraz nie ma na to czasu. Warczymy czasem na siebie. Później jest długa przerwa w warczeniu, bo chyba obojgu nam głupio. Ale... Ostatnio mąż powiedział coś i to już za dużo było. Niby nic, ale to kolejna kropla i pozamykałam się w sobie. Bliskość jaką mieliśmy zanika. Wyrósł mur i to ja go buduję. Nie chce mi się już starać, łatać nas. Jestem tym zmęczona. A po ostatnim warczeniu przegiął. Bo za dużo tego. Za dużo przymykania oczu, za dużo tłumaczenia go, że zmęczony jak i ja. Mam w sobie smutek. Bliźniaki są coraz większe. Niedługo zaczną chodzić, a my mamy małe mieszkanie i dużego psa. Do tego mam od września stan podgorączkowy nie wiadomo skąd (wyniki krwi dobre), jestem permanentnie niedospana, boli mnie ciało. A do tego jest syf, którego nienawidzę. Myślę, o wynajęciu pani do sprzątania.

Lubię tego mojego ślubnego. To dobry człowiek. I też zmęczony, niedospany (on od początku wziął nocki z dziećmi). Rozumiem to. Dlatego nie jątrzę, nie wypominam, nie strzelam focha. Staram się zachowywać normalnie. Ale bliskości brak. Nie zgadzam się na nią. Na żadna jej formę.

Buduję ten mur, aby przetrwać. Aby to nie bolało. Rozpadłam się. Do tego stopnia mnie to złamało, że płakałam przy dzieciach. Nie zorientowałam się od razu, że umilkły i patrzą. Nie chcę tego więcej. Nie chcę, aby widziały.

Zatem, czy jest mi ciężko? Bardzo. Znowu wróciły problemy ze snem, a bez tych kilku godzin ciągłego snu nie przetrwam. Jesteśmy sami. Nie mamy pomocy od nikogo.

Nie śmiejcie się, ale obecnie chcialabym tylko, aby ktoś mi posprzątał gruntownie w mieszkaniu...
 
No w kwestii kłótni to u nas też nie zaciekawie. My się generalnie nie kłucimy. Nawet nie potrafimy. Od razu rozładowujemy sytuację, aby nie szło to w złym kierunku. Ale teraz nie ma na to czasu. Warczymy czasem na siebie. Później jest długa przerwa w warczeniu, bo chyba obojgu nam głupio. Ale... Ostatnio mąż powiedział coś i to już za dużo było. Niby nic, ale to kolejna kropla i pozamykałam się w sobie. Bliskość jaką mieliśmy zanika. Wyrósł mur i to ja go buduję. Nie chce mi się już starać, łatać nas. Jestem tym zmęczona. A po ostatnim warczeniu przegiął. Bo za dużo tego. Za dużo przymykania oczu, za dużo tłumaczenia go, że zmęczony jak i ja. Mam w sobie smutek. Bliźniaki są coraz większe. Niedługo zaczną chodzić, a my mamy małe mieszkanie i dużego psa. Do tego mam od września stan podgorączkowy nie wiadomo skąd (wyniki krwi dobre), jestem permanentnie niedospana, boli mnie ciało. A do tego jest syf, którego nienawidzę. Myślę, o wynajęciu pani do sprzątania.

Lubię tego mojego ślubnego. To dobry człowiek. I też zmęczony, niedospany (on od początku wziął nocki z dziećmi). Rozumiem to. Dlatego nie jątrzę, nie wypominam, nie strzelam focha. Staram się zachowywać normalnie. Ale bliskości brak. Nie zgadzam się na nią. Na żadna jej formę.

Buduję ten mur, aby przetrwać. Aby to nie bolało. Rozpadłam się. Do tego stopnia mnie to złamało, że płakałam przy dzieciach. Nie zorientowałam się od razu, że umilkły i patrzą. Nie chcę tego więcej. Nie chcę, aby widziały.

Zatem, czy jest mi ciężko? Bardzo. Znowu wróciły problemy ze snem, a bez tych kilku godzin ciągłego snu nie przetrwam. Jesteśmy sami. Nie mamy pomocy od nikogo.

Nie śmiejcie się, ale obecnie chcialabym tylko, aby ktoś mi posprzątał gruntownie w mieszkaniu...
Nie będę sie śmiała bo ja tak marzę o tym żeby mieć cały dzień na posprzątanie, żeby ktoś wziął bobsa na kilka godzin, żebym mogła posprzatac, ja mam akurat więcej sprzątania bo obecnie 70m2 i dwa koty więc sierść i żwirek jest wszędzie :( widzę ten kurz, brudne szyby, lustra, kafelki ale nie mam kiedy i jak, a że noce są ostatnio różne to nie wybiorę porządków zamiast snu :( no u mnie sie mega zebrało jak ponad tydzień wogole sie młodym nie zajmował, podczas ostatniego starcia słownego usłyszałam że on później przez 15 lat sie będzie z nim bawił (a bo ja nie??), że mam nie gadać, że mam gorzej od niego i jak chciałam pozmywac i chciałam żeby sie nim zajął to ten w telefonie i tylko nogami blokował mu dostęp do kabla. Wtedy pękłam i wyrzygalam bo aż mi przykro sie zrobił, że tak młodego traktuje gdzie ja siedzę go rozśmieszam cały dzień, karmie, przewijam, gotuje nam a mu ciężko poświęcić chwilę. Ale z dobrych rzeczy to młody zaczął mamowac:D pełza i mówi mama ma mama co jest urocze :D
 
Rozumiem Was dziewczyny. U nas podobnie. Ciągle słyszę że to normalne. My ostatnio mieliśmy już terapię małżeńskie on-line. Hm. Coś tam dało. Uspokoiło nas to, że wszystko z nami dobrze. Tylko że mąż trochę tam nagadał głupot, co słuchać się nie chciało.
Co do spania, to nie śpimy. Ja to prowadzę z córką jakiś nocny tryb, trochę zaśniemy nad ranem. Są noce że co godzinę się budzi. Czasami zdarza się jakaś raz na dwa tygodnie, że śpi ładnie. Wtedy chodzę wypoczęta i szczęśliwa.
Córka dostała już drugi ząb. Już wiem, że gdy wychodzi, to noc nieprzespana. Ma kolejny dlugiiii skok rozwojowy. Wczoraj i dzisiaj zaczęła już wstawać. Ale ona jest taka, że trzeba pilnować, bo wszędzie włazi i od razu się przewróci. Wszystko chce, a potem leci. Poduszek już nie starcza na okładanie domu.
 
Nie będę sie śmiała bo ja tak marzę o tym żeby mieć cały dzień na posprzątanie, żeby ktoś wziął bobsa na kilka godzin, żebym mogła posprzatac, ja mam akurat więcej sprzątania bo obecnie 70m2 i dwa koty więc sierść i żwirek jest wszędzie :( widzę ten kurz, brudne szyby, lustra, kafelki ale nie mam kiedy i jak, a że noce są ostatnio różne to nie wybiorę porządków zamiast snu :( no u mnie sie mega zebrało jak ponad tydzień wogole sie młodym nie zajmował, podczas ostatniego starcia słownego usłyszałam że on później przez 15 lat sie będzie z nim bawił (a bo ja nie??), że mam nie gadać, że mam gorzej od niego i jak chciałam pozmywac i chciałam żeby sie nim zajął to ten w telefonie i tylko nogami blokował mu dostęp do kabla. Wtedy pękłam i wyrzygalam bo aż mi przykro sie zrobił, że tak młodego traktuje gdzie ja siedzę go rozśmieszam cały dzień, karmie, przewijam, gotuje nam a mu ciężko poświęcić chwilę. Ale z dobrych rzeczy to młody zaczął mamowac:D pełza i mówi mama ma mama co jest urocze :D
To widzę ze zjawisko: tata ma się opiekować a „siedzi w telefonie” jest powszechne 😅 I masz farta, u nas córka jak pełza albo się cieszy wola tata tata, a jak wchodzi w ryk to: maaaaaaaa ma 😂😂 Ja wiem ze to jeszcze niespecjalnie, ale to dość zabawne.

Co do problemów małżeńskich to dawno już przy okazji innej terapeutka mówiła ze pojawienie się dziecka to najtrudniejszy moment dla małżeństwa/pary i ze wtedy prawie wszyscy maja kryzys. Także nie jesteśmy same.
Ja raz usłyszałam ze chodzę w byle czym, w domyśle ze złe wyglądam. A nie doceni ze figurę mam jak przed ciąża 😢 a może doceni ale nie powie. A ciezko się stroić i malować przy dziecku małym. Sama dobie kiedyś obiecywałam ze nie będę mamą w rozciągniętym dresie, a teraz jak widzę jeansy to dostaje wysypki 😂🙈
 
To widzę ze zjawisko: tata ma się opiekować a „siedzi w telefonie” jest powszechne 😅 I masz farta, u nas córka jak pełza albo się cieszy wola tata tata, a jak wchodzi w ryk to: maaaaaaaa ma 😂😂 Ja wiem ze to jeszcze niespecjalnie, ale to dość zabawne.

Co do problemów małżeńskich to dawno już przy okazji innej terapeutka mówiła ze pojawienie się dziecka to najtrudniejszy moment dla małżeństwa/pary i ze wtedy prawie wszyscy maja kryzys. Także nie jesteśmy same.
Ja raz usłyszałam ze chodzę w byle czym, w domyśle ze złe wyglądam. A nie doceni ze figurę mam jak przed ciąża 😢 a może doceni ale nie powie. A ciezko się stroić i malować przy dziecku małym. Sama dobie kiedyś obiecywałam ze nie będę mamą w rozciągniętym dresie, a teraz jak widzę jeansy to dostaje wysypki 😂🙈
Dresy są super :D

Co do facetów to niestety, oni są zupełnie inni nie my. Ja też dostaje białej gorączki jak maz wraca do domu po pracy, zje obiad bo już na niego czeka, po czym się kladzie i gapi się w telefon.... I też mam z nim o to ścięcia, normalne. Usłyszałam już ze mu rozkazuje, że wszystko musi robić, no ale jak on sam się nie garnie żeby coś zrobić, no to trzeba mu mówić. Ja w tym czasie nie leżę brzuchem do góry tylko albo sprzątam albo gotuje albo coś innego ogarniam. Ale tez staram się mu nie rozkazywać tylko bardziej poprosić czy łagodniejszym tonem powiedzieć. Chyba że mnie wkurzy, no to już nie ma miło :p
Tylko ze ja mam inna sytuację - mam też starsza córkę, ma niecale 3 lata, ale mam też na miejscu teściowa która mi dużo pomaga, więc nie jestem aż taka wyrąbana jak mąż wraca z pracy po 10 czy 12h.....
 
reklama
To widzę ze zjawisko: tata ma się opiekować a „siedzi w telefonie” jest powszechne 😅 I masz farta, u nas córka jak pełza albo się cieszy wola tata tata, a jak wchodzi w ryk to: maaaaaaaa ma 😂😂 Ja wiem ze to jeszcze niespecjalnie, ale to dość zabawne.

Co do problemów małżeńskich to dawno już przy okazji innej terapeutka mówiła ze pojawienie się dziecka to najtrudniejszy moment dla małżeństwa/pary i ze wtedy prawie wszyscy maja kryzys. Także nie jesteśmy same.
Ja raz usłyszałam ze chodzę w byle czym, w domyśle ze złe wyglądam. A nie doceni ze figurę mam jak przed ciąża 😢 a może doceni ale nie powie. A ciezko się stroić i malować przy dziecku małym. Sama dobie kiedyś obiecywałam ze nie będę mamą w rozciągniętym dresie, a teraz jak widzę jeansy to dostaje wysypki 😂🙈
Ale jaja u nas podobnie.Tata zajmuje sie tel a nie corka a ona co tata tata a jak placze to mmmammmma😅
U mbie co prawda walka o figure sprzed ciazy ale dresy i leginsy kroluja.No i jak mam wbic sie w jeansy to plakac sie che ze bedzie niewygodnie.A malowalam sie chyba 4 miesiace temu
 
Do góry