Dziewczyny, czy któraś z Was odczuwa kłucie z prawej strony brzucha nad pachwina? Boje się, że to coś z wyrostkiem...ale ból pojawił się około tydzień temu, a przy zapaleniu to już raczej nie powinnam móc chodzić. Wczoraj złapał mnie Skórcz w tym miejscu, aż złożyłam się w pół, ale chwilę później przeszło. Wizytę mam dopiero w środę. Dzisiaj robię morfologię, może wyjdzie coś w wynikach.
reklama
Tak to moga byc wiezadla.. jak nagle kichne albo wstane to lapie tak ze wlasnie az sie zginamDziewczyny, czy któraś z Was odczuwa kłucie z prawej strony brzucha nad pachwina? Boje się, że to coś z wyrostkiem...ale ból pojawił się około tydzień temu, a przy zapaleniu to już raczej nie powinnam móc chodzić. Wczoraj złapał mnie Skórcz w tym miejscu, aż złożyłam się w pół, ale chwilę później przeszło. Wizytę mam dopiero w środę. Dzisiaj robię morfologię, może wyjdzie coś w wynikach.
halfalive
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Czerwiec 2019
- Postów
- 418
Mam to samo. Jestem po dwóch stratach. Przed każdą wizyta umieram z nerwow... Dopóki nie zobaczę serca to leze jak kamien i modle sie zeby lekarz znow nie powiedział: "Przykro mi ale..." nie wiem jak sobie z tym radzic. Po drugiej stracie i chorobie nowotworowej lekarz sugerowal wizyte u psychologa ale nie poszlam. Nie chciałam z nikim o tym rozmawiac. Teraz troszkę zaluje. Myślę ze mialam szanse to przepracować i teraz cierpie bo z niej nie skorzystalam. Jeszcze z zadnej wizyty sie nie cieszylam. Mialam już 6. Na myśl o tym, ze 8 stycznia mam kolejna, kreci mi sie w glowie.Czy wam też towarzyszy taki straszny stres przed wizytą? Jestem po poronieniu i powiem szczerze że zamiast się cieszyć że w tej ciąży żadnych plamień bóli też raczej nie ma, no po prostu się stresuje tak bardziej nawet podświadomie bym powiedziała nie myślę że " o jutro spotkań się z moim maleństwem może poznam płeć" tylko straciłam apetyt i boli mnie brzuch że stresu a wizyta dopiero jutro o 19. Jak o niej myślę to aż takie dziwne nie przyjemne łaskotanie w klatce piersiowej czuję. Czy może ktoś wie jak sobie z tym radzić?
- Dołączył(a)
- 27 Grudzień 2020
- Postów
- 4
Ojej przykro mi i strasznie Was współczuję dziewczynyMam to samo. Jestem po dwóch stratach. Przed każdą wizyta umieram z nerwow... Dopóki nie zobaczę serca to leze jak kamien i modle sie zeby lekarz znow nie powiedział: "Przykro mi ale..." nie wiem jak sobie z tym radzic. Po drugiej stracie i chorobie nowotworowej lekarz sugerowal wizyte u psychologa ale nie poszlam. Nie chciałam z nikim o tym rozmawiac. Teraz troszkę zaluje. Myślę ze mialam szanse to przepracować i teraz cierpie bo z niej nie skorzystalam. Jeszcze z zadnej wizyty sie nie cieszylam. Mialam już 6. Na myśl o tym, ze 8 stycznia mam kolejna, kreci mi sie w glowie.
Ja też się boję i jednocześnie bardzo cieszę z każdej wizyty. Ten strach, gdy lekarz rozpoczyna badanie i patrząc w monitor przyjmuje kamienną twarz.. ta chwila trwa wieczność
Może pocieszy Was myśl, że niedługo pewnie będziecie mogły poczuć ruchy dziecka i wtedy wszystko będzie inaczej Przynajmniej będzie pewność że maluszek żyje i raczej ma się dobrze.
Ja zawsze swoj strach odpędzam tą myślą że znowu zobacze malucha, a już się stęskniłam No i mąż mnie zawsze uspokaja że sieję panikę a wychodzę z uśmiechem na ustach
No i może faktycznie warto porozmawiać z psychologiem..
Życzę samych szczęśliwych spotkań z maluszkiem
Czy wam też towarzyszy taki straszny stres przed wizytą? Jestem po poronieniu i powiem szczerze że zamiast się cieszyć że w tej ciąży żadnych plamień bóli też raczej nie ma, no po prostu się stresuje tak bardziej nawet podświadomie bym powiedziała nie myślę że " o jutro spotkań się z moim maleństwem może poznam płeć" tylko straciłam apetyt i boli mnie brzuch że stresu a wizyta dopiero jutro o 19. Jak o niej myślę to aż takie dziwne nie przyjemne łaskotanie w klatce piersiowej czuję. Czy może ktoś wie jak sobie z tym radzić?
Myślę, że jeśli chodzi o wizytę u psychologa nic straconego i warto pójść, jeśli temat jest nieprzepracowany i odczuwasz teraz taki silny stres, na pewno nie jest za późno.Mam to samo. Jestem po dwóch stratach. Przed każdą wizyta umieram z nerwow... Dopóki nie zobaczę serca to leze jak kamien i modle sie zeby lekarz znow nie powiedział: "Przykro mi ale..." nie wiem jak sobie z tym radzic. Po drugiej stracie i chorobie nowotworowej lekarz sugerowal wizyte u psychologa ale nie poszlam. Nie chciałam z nikim o tym rozmawiac. Teraz troszkę zaluje. Myślę ze mialam szanse to przepracować i teraz cierpie bo z niej nie skorzystalam. Jeszcze z zadnej wizyty sie nie cieszylam. Mialam już 6. Na myśl o tym, ze 8 stycznia mam kolejna, kreci mi sie w glowie.
U mnie w 13 tc na prenatalnych lekarz nie chciał podjąć się podanania płci, więc zostaje mi czekanie do 18tc, myślę że wtedy to już mnie nie będzie zbywal odpowiedzią, że jeszcze nie wie. Niecierpliwię się
Co do brzucha pocieszyłyście mnie, to moja pierwsza ciąża i myślałam, że tylko ja zaliczyłam taki nagły skok i mam do wymiany garderobę.
Hej dziewczyny. Obecnie jestem w 15t+1. Wizytę mam w czwartek o 10:45 już nie mogę się doczekać A jednocześnie trochę się boję Miałam ostatnio sporo nerwów i spraw do załatwienia i dziś czuje się źle. Na dodatek złapały mnie zatoki i głowa mi eksploduje. Robię inhalacje i nie wiem co jeszcze mogę, żeby katar w końcu puścił, bo nos cały czas zatkany.
Ja wczoraj zamówiłam spodnie ciążowe bo wszystkie swoje mam w rozmiarze XS albo S i już się guzik nie dopina Na razie jedynie leginsy jeszcze założę, ale że zawsze bylam szczupła to garderoba do wymiany teraz.Myślę, że jeśli chodzi o wizytę u psychologa nic straconego i warto pójść, jeśli temat jest nieprzepracowany i odczuwasz teraz taki silny stres, na pewno nie jest za późno.
U mnie w 13 tc na prenatalnych lekarz nie chciał podjąć się podanania płci, więc zostaje mi czekanie do 18tc, myślę że wtedy to już mnie nie będzie zbywal odpowiedzią, że jeszcze nie wie. Niecierpliwię się
Co do brzucha pocieszyłyście mnie, to moja pierwsza ciąża i myślałam, że tylko ja zaliczyłam taki nagły skok i mam do wymiany garderobę.
halfalive
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Czerwiec 2019
- Postów
- 418
Trafiłaś w samo sedno! Boję sie dokładnie tej twarzy lekarza. Baaardzo czekam juz na ruchy, zeby miec pewność ze jest wszystko w porzadku. Maz tez na mnie "krzyczy", że w niczym te nerwy nie pomagają. Dziękuję Ci za słowa otuchy i życzę dużo zdrowka Tobie i Twojemu bobaskowiOjej przykro mi i strasznie Was współczuję dziewczyny
Ja też się boję i jednocześnie bardzo cieszę z każdej wizyty. Ten strach, gdy lekarz rozpoczyna badanie i patrząc w monitor przyjmuje kamienną twarz.. ta chwila trwa wieczność
Może pocieszy Was myśl, że niedługo pewnie będziecie mogły poczuć ruchy dziecka i wtedy wszystko będzie inaczej Przynajmniej będzie pewność że maluszek żyje i raczej ma się dobrze.
Ja zawsze swoj strach odpędzam tą myślą że znowu zobacze malucha, a już się stęskniłam No i mąż mnie zawsze uspokaja że sieję panikę a wychodzę z uśmiechem na ustach
No i może faktycznie warto porozmawiać z psychologiem..
Życzę samych szczęśliwych spotkań z maluszkiem
reklama
Węgorz
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 4 Październik 2020
- Postów
- 63
Też czekam na ruchy albo chociaż żeby brzuszek już był... A partner mi przynajmniej w niczym nie pomaga mówiąc że stres tylko szkodzi. Dziś że stresu zaczęło mnie podbrzusze boleć to się stresowałam jeszcze bardziej że stres zaszkodził bobasowi. Pokrętna jest czasem logika.Ja wczoraj zamówiłam spodnie ciążowe bo wszystkie swoje mam w rozmiarze XS albo S i już się guzik nie dopina Na razie jedynie leginsy jeszcze założę, ale że zawsze bylam szczupła to garderoba do wymiany teraz.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 6 tys
- Wyświetleń
- 326 tys
- Odpowiedzi
- 27 tys
- Wyświetleń
- 1M
- Odpowiedzi
- 18 tys
- Wyświetleń
- 1M
- Odpowiedzi
- 4 tys
- Wyświetleń
- 233 tys
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 218 tys
Podziel się: