mam dziewczyny dzis zmartwienie, syn jest w czwartej klasie i od zawsze bardzo duzo choruje, wiecznie zasmarkany i kaszle, takie typowe przeziebienia. W tym roku maja kategoryczny zakaz przychodzenia do szkoly z jakimikolwiek objawami chorobowymi, bo wiadomo, covid. I tak to wyglada u nas, ze pojdzie na tydzien do szkoly, pozniej zasmarkany tydzoen soedzi w domu. Frekwencja tragiczna i juz slyszalam ze nauczyciele na lekcjach zaczynaja dociekac, czmu tak malo jesy w szkole. Zaczynam sie bac, ze bedzie z tego jakas afera, chociaz nie zostawiam go w domu dla wlasnej przyjemnosci
juz szczerze mowiac, wolalabym zdalne nauczanie, chociaz nie byloby jazdy z frekwencja