Ale pędzicie z tymi badaniami
Ja jeszcze u ginekologa nie byłam. A na HIV to robiłam jakoś w 3 miesiącu. Wtedy też się przeszłam z tym moim ginkiem. Byłam w pracy, akurat po pierwszym usg, bo miałam tylko 3. Dzwonią do mnie z przychodni, że mam się do nich zgłosić, chodzi o wyniki. Myślałam, że padnę. Głupi szef mnie zwolnić nie chciał, ja już się pobeczałam, bo to piątek był i chyba bym zwariowała do poniedziałku. W końcu mnie zwolnił na 2 godzinki. Pojechałam tam, a on, że z hiv jest coś nie tak, że muszę powtórzyć i nara. Miałam zrobić badania za miesiąc! To był najgorszy weekend chyba w moim życiu. Niby nie było prawdopodobieństwa zarażenie, ale w takiej sytuacji człowiekowi różne myśli przechodzą przez głowę. Przeanalizowałam całe swoje życie, wyłam cały czas, masakra. Nie wytrzymałam i poszłam z Mężem zrobić testy w poniedziałek na własną rękę. Ci ludzie powiedzieli, że szanse na hiv z naszych historii są zerowe, ale zrobili nam. Najpierw z palca i powiedzieli, że wyniki będą jutro. Jak już wychodziliśmy to nas zawrócili i ze względu na moją sytuację i że się stresuję to zrobią nam tak szybki test. No i okazało się, że oba ujemne. Kamień z serca. Ale nie mogę darować tego mojemu lekarzowi, że tak mnie z tym zostawił jakby nigdy nic.
Też jestem antytabletkowa :-) W ciąży brałam tylko kwas, ale też nie od początku, a mój lekarz powiedział, że ani nie zaszkodzi ani nie pomooże. I też nie był za tabletkami, więc nic mi nie przepisywał. Tak samo ja z usg i innymi różnymi sprawami. Myślę, że co za dużo to niezdrowo.
W poprzedniej ciąży nie znaliśmy płci do porodu. I nie wiem jak teraz zrobić. Trochę mnie korci, żeby wiedzieć czy kolejny syn czy córka, ale taka niespodzianka też jest super
Muszę znaleźć jakiegoś ginekologa i się zapisać w końcu.
W niedziele Chrzcimy Adasia i mam pełno roboty i zero czasu.