reklama
Natalia ja czuje ze te kalorie spale bo od kilku dni mam przyplyw energii I wczoraj jak zwiedzalismy wiejskie jarmarki na zameczkach to wedrowalam pod gorke i po schodach tak caly dzien :-). Dzis tez wszedzie laze piechota. Mdlosci brak. Czasem tylko cos w brzuchu gniecie albo na dole zakluje... ale to chyba oznacza ze rozciagam sie Tez chce w s pasowac ale zaczynalam w malych xs :-)
Franka wlasnie chcialam sie spytac co to sa pepparkakor ;-) ale juz doczytalam. Ja na choinke zawsze wieszam piernikowe serduszka z Ikea i mi caly dom kilka dni pachnie :-) Mandarynki tez uwielbiam.
Sylwcia ja lubie kremowa zupe z dynii i marchewki.
A jutro bede robic cannelloni ze szpinakiem i ricotta.
Franka wlasnie chcialam sie spytac co to sa pepparkakor ;-) ale juz doczytalam. Ja na choinke zawsze wieszam piernikowe serduszka z Ikea i mi caly dom kilka dni pachnie :-) Mandarynki tez uwielbiam.
Sylwcia ja lubie kremowa zupe z dynii i marchewki.
A jutro bede robic cannelloni ze szpinakiem i ricotta.
Dawno mnie nie było, bo padam ciągle i jakoś sił mi brak na cokolwiek. Jakiegoś doła złapaam. Najchętniej poszłabym pod kołdrę i wstała na Święta. Doszłam do wniosku, że chcę zmienić tę wstrętną babę, ale to nie takie proste. Czytałam o niej opinie trochę z przymrużeniem oka, bo wiadomo każdy jest inny i czego innego oczekuje. Ale widać dużo w tym racji. Podam kilka przykładów.
"Poszłam do tej kobiety na wizyte po poronieniu. To byla moja pierwsza i ostatnia u niej. Nie dość, że niczego sie nie dowiedzialam o moim stanie, to jeszcze zaczeła mnie po prostu obrazac. Stwierdzila, ze powinnam sie zabezpieczac bo nie nadaje sie do tego, zeby miec dzieci (swoją teorie oparła na moim wypisie ze szpitala na żądanie bo mąż nie mógł wziąć jeszcze jednego dnia zwolnienia, żeby zająć sie starsza córką) Do tego stwierdzila, ze powinni mnie odrazu wyskrobac (i tak, brzmiało to jakby mieli to zrobić zanim poroniłam). I to bylo wszystko czego dowiedzialam sie od tego lekarza. Zbadała mnie, coś sobie napisała w karcie i kazała wyjść."
"Gdy bedąc w ciaży jej powiedzialam, ze mam stresującą i mecząca prace powiedziala mi na to, ze "STRESEM TO BYŁA WOJNA, A MY WSZYSTKIE PRZESADZAMY" Zwolnienia mi nie chciala wypisac w 7msc"
"odradzam , omijać szerokim łukiem, jak prowadziła moją ciąże nie interesowało jej że się źle czuje , a prośbę o zwolnienie kwitowała "wiedziała Pani jaką ma prace gdy zachodziła w ciąże.." nie przejęła sie że mam we wczesnej ciąży dość stare łożysko i gdyby nie wizyta u prywatnego lek. nie wiem w jakim stanie urodziłabym dziecko (lek. pryw. po wykonaniu usg natychmiast kazał mi się udać do szpitala ) na dzień dzisiejszy mam dziecko niepełnosprawne w szpitalu od razu wywoływali poród, aż boję się pomyśleć co by było gdybym donosiła ciąże do końca."
Już nawet nie chodzi o opinie, ale o moje doświadczenie z nią. Na pierwszej wizycie walnęła, że ta ciąża nieplanowa pewnie. A jak usłyszała, że planowana to zaczęły się jej wywody, że to za wcześnie, że wg niej to najpierw niech jedno z pieluch wyjdzie i ble ble. No, ale ok. Poszłam drugi raz, przed badaniem chciało mi się sikać, owszem toaleta u niej była, ale na desce duża kartka z napisem "korzystanie z tego urządzenia przeszkadza w pracy", no zdębiałam wręcz i stwierdziłam, że wytrzymam. Przy badaniu zaczęło się, że co się tak napinam, że nikt jeszcze aborcji poprzez badanie nie dokonał, że nerwusek ze mnie. Nosz kuźwa, kim ja dla niej jestem, żeby mnie mogła tak traktować?
Szukam ginekologa na nfz i masakra. U mnie na dzielnicy nie ma już praktycznie nic, wszystko za kasę. Szukam po innych, niedaleko mnie. Znalazłam jedną z dobrymi opiniami. Dodzwoniłam się w końcu do tej przychodni, to że nie przyjmuje tam. Okej, znalazłam inną przychodnie gdzie niby przyjmuje, ale nikt nie raczy ode mnie odebrać... W końcu odebrała i koniecznie chciała mnie położna spławić, najpierw że na maj. Ale jak zapytałam czy w ciąży też, to odpowiedziała, że i tak po nowy roku. Powiedziałam, że może być. To ona, że dopiero na luty. Powiedziałam, że poczekam, a ona że tyle będę czekać, przecież jest tylu lekarzy. Ehh, powiedziałam, że mam już lekarza i chcę zmienić. Dobra, z łaski mnie zapisała. Ale jeszcze stwierdziła, że i tak będzie ciężko z zapisami, że to że na pierwszą się zapisałam to nie znaczy, że potem będzie tak latwo. Nosz kuźwa, odechciewa się wszystkiego. Człowiek niby ma prawo do godnej i darmowej opieki, a wszyscy mają to gdzieś. Czuję się jak jakiś intruz! Znalazłam jeszcze jakieś faceta, z samymi dobrymi opiniami i niedaleko mnie, więc jutro zadzwonię i zobaczę jak z terminem...
Adaś też mi od ponad miesiąca choruje i ciagle to samo. Jak przez 9 miesięcy nic mu nie było, nawet katarku nie miał, to teraz nie możemy sobie z tym poradzić. Nie gorączkuje, zachowuje się normalnie, ma apetyt. Tylko kaszel, katar i strasznie mu rzęzi. Jak jest lepiej to za chwilę od nowa. Zwykle jedna nocka nieprzespana i potem spokój na jakiś czas. Najpierw chodziliśmy do pediatry to, że infekcja krtani i sterydy wziewne i syrop. Potem znowu to samo. Później inny syrop i dalej sterydy plus neosine. Teraz napisali, że przewlekła infekcja górnych dróg oddechowych. Zobaczyli, że te sterydy nic nie dają to dali mucosolvan też do inhalacji, oxalin żel do nosa i zyrtec doustnie na alergie. Zrobiliśmy mofrologie na cito, wszystko ok, crp trochę ponad normę, ale przy infekcji to normalne. Powiedziała, że jak nie przejdzie przez weekend to rtg klatki piersiowej i oni już sami nie wiedzą co jeszcze. Myślę o larygnologu, bo może coś z migdałkami. Rtg chciałabym już w ostateczności zrobić.
Sorry za te gorzkie żale, ale mam już dość tego wszystkiego!
"Poszłam do tej kobiety na wizyte po poronieniu. To byla moja pierwsza i ostatnia u niej. Nie dość, że niczego sie nie dowiedzialam o moim stanie, to jeszcze zaczeła mnie po prostu obrazac. Stwierdzila, ze powinnam sie zabezpieczac bo nie nadaje sie do tego, zeby miec dzieci (swoją teorie oparła na moim wypisie ze szpitala na żądanie bo mąż nie mógł wziąć jeszcze jednego dnia zwolnienia, żeby zająć sie starsza córką) Do tego stwierdzila, ze powinni mnie odrazu wyskrobac (i tak, brzmiało to jakby mieli to zrobić zanim poroniłam). I to bylo wszystko czego dowiedzialam sie od tego lekarza. Zbadała mnie, coś sobie napisała w karcie i kazała wyjść."
"Gdy bedąc w ciaży jej powiedzialam, ze mam stresującą i mecząca prace powiedziala mi na to, ze "STRESEM TO BYŁA WOJNA, A MY WSZYSTKIE PRZESADZAMY" Zwolnienia mi nie chciala wypisac w 7msc"
"odradzam , omijać szerokim łukiem, jak prowadziła moją ciąże nie interesowało jej że się źle czuje , a prośbę o zwolnienie kwitowała "wiedziała Pani jaką ma prace gdy zachodziła w ciąże.." nie przejęła sie że mam we wczesnej ciąży dość stare łożysko i gdyby nie wizyta u prywatnego lek. nie wiem w jakim stanie urodziłabym dziecko (lek. pryw. po wykonaniu usg natychmiast kazał mi się udać do szpitala ) na dzień dzisiejszy mam dziecko niepełnosprawne w szpitalu od razu wywoływali poród, aż boję się pomyśleć co by było gdybym donosiła ciąże do końca."
Już nawet nie chodzi o opinie, ale o moje doświadczenie z nią. Na pierwszej wizycie walnęła, że ta ciąża nieplanowa pewnie. A jak usłyszała, że planowana to zaczęły się jej wywody, że to za wcześnie, że wg niej to najpierw niech jedno z pieluch wyjdzie i ble ble. No, ale ok. Poszłam drugi raz, przed badaniem chciało mi się sikać, owszem toaleta u niej była, ale na desce duża kartka z napisem "korzystanie z tego urządzenia przeszkadza w pracy", no zdębiałam wręcz i stwierdziłam, że wytrzymam. Przy badaniu zaczęło się, że co się tak napinam, że nikt jeszcze aborcji poprzez badanie nie dokonał, że nerwusek ze mnie. Nosz kuźwa, kim ja dla niej jestem, żeby mnie mogła tak traktować?
Szukam ginekologa na nfz i masakra. U mnie na dzielnicy nie ma już praktycznie nic, wszystko za kasę. Szukam po innych, niedaleko mnie. Znalazłam jedną z dobrymi opiniami. Dodzwoniłam się w końcu do tej przychodni, to że nie przyjmuje tam. Okej, znalazłam inną przychodnie gdzie niby przyjmuje, ale nikt nie raczy ode mnie odebrać... W końcu odebrała i koniecznie chciała mnie położna spławić, najpierw że na maj. Ale jak zapytałam czy w ciąży też, to odpowiedziała, że i tak po nowy roku. Powiedziałam, że może być. To ona, że dopiero na luty. Powiedziałam, że poczekam, a ona że tyle będę czekać, przecież jest tylu lekarzy. Ehh, powiedziałam, że mam już lekarza i chcę zmienić. Dobra, z łaski mnie zapisała. Ale jeszcze stwierdziła, że i tak będzie ciężko z zapisami, że to że na pierwszą się zapisałam to nie znaczy, że potem będzie tak latwo. Nosz kuźwa, odechciewa się wszystkiego. Człowiek niby ma prawo do godnej i darmowej opieki, a wszyscy mają to gdzieś. Czuję się jak jakiś intruz! Znalazłam jeszcze jakieś faceta, z samymi dobrymi opiniami i niedaleko mnie, więc jutro zadzwonię i zobaczę jak z terminem...
Adaś też mi od ponad miesiąca choruje i ciagle to samo. Jak przez 9 miesięcy nic mu nie było, nawet katarku nie miał, to teraz nie możemy sobie z tym poradzić. Nie gorączkuje, zachowuje się normalnie, ma apetyt. Tylko kaszel, katar i strasznie mu rzęzi. Jak jest lepiej to za chwilę od nowa. Zwykle jedna nocka nieprzespana i potem spokój na jakiś czas. Najpierw chodziliśmy do pediatry to, że infekcja krtani i sterydy wziewne i syrop. Potem znowu to samo. Później inny syrop i dalej sterydy plus neosine. Teraz napisali, że przewlekła infekcja górnych dróg oddechowych. Zobaczyli, że te sterydy nic nie dają to dali mucosolvan też do inhalacji, oxalin żel do nosa i zyrtec doustnie na alergie. Zrobiliśmy mofrologie na cito, wszystko ok, crp trochę ponad normę, ale przy infekcji to normalne. Powiedziała, że jak nie przejdzie przez weekend to rtg klatki piersiowej i oni już sami nie wiedzą co jeszcze. Myślę o larygnologu, bo może coś z migdałkami. Rtg chciałabym już w ostateczności zrobić.
Sorry za te gorzkie żale, ale mam już dość tego wszystkiego!
Fiolka_130
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Lipiec 2009
- Postów
- 13 144
Mujer a krztusiec wykluczyli?
Mój 3 lata nie chorował nic to teraz kaszle już kilka tygodni raz sucho raz mokro tylko że ja go tylko domowymi sposobami leczę na razie dają radę.
Co do gin to współczuję ja poszłam prywatnie bo właśnie to proszenie się jest straszne:\ ciężko wydawać te pieniądze ale przynajmniej sprawdzona gin
Mój 3 lata nie chorował nic to teraz kaszle już kilka tygodni raz sucho raz mokro tylko że ja go tylko domowymi sposobami leczę na razie dają radę.
Co do gin to współczuję ja poszłam prywatnie bo właśnie to proszenie się jest straszne:\ ciężko wydawać te pieniądze ale przynajmniej sprawdzona gin
Lilla My
Fanka BB :)
Mujer to tobie powiedziała że krótka przerwa między dziećmi czy to była opinia z netu? trochę się pogubilam czytając
Ile twój starszak ma?
Ile twój starszak ma?
Fiolka, był szczepiony i ma inne objawy z tego co czytam. Ma mokry kaszel i strasznie mu rzęzi od wydzieliny. Już sama nie wiem.
Szkoda mi kasy na prywatnego lekarza. Kurczę, należy nam się darmowa opieka i co z tego? Tyle płacimy te składki, a potem i tak trzeba płacić. Jaki to ma sens?
Lilla My, do mnie na pierwszej wizycie. Adaś ma 10 miesięcy.
Szkoda mi kasy na prywatnego lekarza. Kurczę, należy nam się darmowa opieka i co z tego? Tyle płacimy te składki, a potem i tak trzeba płacić. Jaki to ma sens?
Lilla My, do mnie na pierwszej wizycie. Adaś ma 10 miesięcy.
Kulkaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 26 Luty 2014
- Postów
- 3 153
Mujer, przykro mi. Nie dziwię się, że masz gorszy czas, u mnie sensowny gin na nfz nie istnieje, może przesadzam, ale ile razy próbowałam, tyle razy się nacinałam na debili, chamów albo niedouczonych... więc płacę i płaczę ;-) mam nadzieję, że znajdziesz jednak kogoś sensownego.
Co do kaszlu, u mnie było to samo, cały październik aż po listopad. Mała właściwie nie wychodziła z kaszlu, nawet jak było kilka dni lepiej- zaraz nawrót. Też cała litania leków w różnych zestawieniach. W ostateczności rtg. W nocy i rano to wymiotowała od tego kaszlu, codziennie rano pranie. No i ostatecznie... przeczekałam, dawałam syrop, przeszło. Trwało to całą wieczność. Teraz znów coś złapała, ale to raczej katar i mam nadzieję, że tamta historia już nie powróci.
Ale rozumiem Cię doskonale.
Kaana, u mnie było to samo z pępowinką na usg genetycznym. Ale na kolejnej wizycie już siłą woli coś gin podejrzała mimo pępowiny między nogami ;-) teraz tylko mam nadzieję, że będzie się to potwierdzać.
Rozumiem Wasze myśli o płci, wiadomo, że najważniejsze, żeby było zdrowe. U mnie to mąż bardzo chciał córeczki i w obu przypadkach miałam takie wrażenie, że byłby gdzieś w sercu leciutko rozczarowany synkiem, choć oczywiście nie chciałby dać mi tego odczuć, ale ja i tak bym wiedziała... na pewno synka też byśmy kochali nad życie- jasna sprawa. Ale kiedy na usg z Alą usłyszałam, że córka, przyznaję- byłam przeszczęśliwa i na swój sposób- odetchnęłam ;-)
Kaana, przede wszystkim gratuluję udanej wizyty, bo zaczęłam od końca jakoś.
Co do kaszlu, u mnie było to samo, cały październik aż po listopad. Mała właściwie nie wychodziła z kaszlu, nawet jak było kilka dni lepiej- zaraz nawrót. Też cała litania leków w różnych zestawieniach. W ostateczności rtg. W nocy i rano to wymiotowała od tego kaszlu, codziennie rano pranie. No i ostatecznie... przeczekałam, dawałam syrop, przeszło. Trwało to całą wieczność. Teraz znów coś złapała, ale to raczej katar i mam nadzieję, że tamta historia już nie powróci.
Ale rozumiem Cię doskonale.
Kaana, u mnie było to samo z pępowinką na usg genetycznym. Ale na kolejnej wizycie już siłą woli coś gin podejrzała mimo pępowiny między nogami ;-) teraz tylko mam nadzieję, że będzie się to potwierdzać.
Rozumiem Wasze myśli o płci, wiadomo, że najważniejsze, żeby było zdrowe. U mnie to mąż bardzo chciał córeczki i w obu przypadkach miałam takie wrażenie, że byłby gdzieś w sercu leciutko rozczarowany synkiem, choć oczywiście nie chciałby dać mi tego odczuć, ale ja i tak bym wiedziała... na pewno synka też byśmy kochali nad życie- jasna sprawa. Ale kiedy na usg z Alą usłyszałam, że córka, przyznaję- byłam przeszczęśliwa i na swój sposób- odetchnęłam ;-)
Kaana, przede wszystkim gratuluję udanej wizyty, bo zaczęłam od końca jakoś.
Ostatnia edycja:
Mujer u nas dokładnie te same objawy, ale my mamy zdaignozowane najzwyklejsze zapalenie oskrzeli. Powodzenia w szukaniu.
Ja zadzwoniłam dziś do żłobka powiedzieć, że jeszcze trochę nie dotrzemy (chcę młodego doleczyc na 100% przed świętami) i dowiedziałam się, że dzięki chorobie ominęła nas epidemia bostonki. Nie ma tego złego. ..
Ja zadzwoniłam dziś do żłobka powiedzieć, że jeszcze trochę nie dotrzemy (chcę młodego doleczyc na 100% przed świętami) i dowiedziałam się, że dzięki chorobie ominęła nas epidemia bostonki. Nie ma tego złego. ..
reklama
Lilla My
Fanka BB :)
No to szybko się zdecydowaliscie na kolejnego bobasa Mujer, ALE lekarz nie powinien wyrażać swojej prywatnej opinii. Mógłby się zapytać czy planowana czy nie w kontekście przyjmowania np kwasu foliowego.
Powodzenia w szukaniu lekarza.
Powodzenia w szukaniu lekarza.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 215 tys
- Odpowiedzi
- 5 tys
- Wyświetleń
- 233 tys
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 171 tys
- Odpowiedzi
- 2 tys
- Wyświetleń
- 74 tys
- Odpowiedzi
- 4 tys
- Wyświetleń
- 230 tys
Podziel się: